Zwycięskie klimaty czyli darmowy weekend z PKP Intercity ;-)

17-19.08.2007.

Kędzierzyn - Kraków - Iława - Toruń - Kutno - Warszawa - Kraków - Kędzierzyn - Wrocław - Warszawa - Gliwice - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

Od prawie roku nie podróżowałem żadnym pociągiem spółki PKP IC i nie zanosiło się, żebym w najbliższym czasie podróżował. O tym kto ma zawsze szczęście pisałem już w moich poprzednich relacjach tak więc 6 sierpnia dowiedziałem się, że zostałem jednym z 5 laureatów konkursu fotograficznego ze strony www.kolejnapolske.pl !!! Nagroda to bilet weekendowy na 1 klasę dla 2 osób, tak więc wybrałem się na kółeczko. ;-) PKP Intercity jeździ właściwie wyłącznie po głównych trasach, więc przejazd potraktowałem czysto rekreacyjnie, zaliczania było niewiele. W piątek tuż po 19:30 melduję się na kędzierzyńskim dworcu gdzie oczekuje na mnie kol. Semaforek, z którym odbędę większą część tego przejazdu. Pogoda deszczowa. Pierwszy pociąg PICu, którym pojedziemy to TLK BARBAKAN rel. Świnoujście-Kraków. Zjawia się punktualnie. W jedynce jacyś ludzie jadą, ale znajdujemy przedział, w którym jedzie tylko jedna pani. Wysiada ona w Gliwicach i od tej pory mamy przedział dla siebie. W toalecie wody z kranu brak, za to pełno jej na podłodze. No ale to "tylko" pierwsza klasa... ;-/ Podczas kontroli konduktorka prosi o okazanie dokumentów tożsamości. W PR zazwyczaj nie sprawdzają, więc odzwyczaiłem się już od tego. Jedziemy planowo. W Katowicach dowiadujemy się z pragotronów że nasz pociąg udaje się do Zwardonia i Żywca (dlaczego drużyna nie poinformowała nas o objeździe? ;-P) Za Katowicami również nie łapiemy żadnego opóźnienia, więc możemy dojechać do samego Krakowa Głównego. Na sąsiednim torze stoją składy KRAKOWIANKI z Kołobrzegu i Ex JAGIEŁŁO z Warszawy, które skończyły bieg. Podstawiają się też nocne pociągi: SILESIA do Pragi i CRACOVIA do Budapesztu i Bukaresztu. Na dworcu spokojnie i kręci się mniej ludzi. Pierwszy raz mam okazję szwendać się krakowskim dworcu o tak późnej porze. W kasie pytamy o miejscówki na TLK Zakopane-Gdynia, którym za chwile mamy jechać, jednak kasjerka informuje, że wszystkie wyprzedane co nie napawa optymizmem, tym bardziej że jest to noc z piątku na sobotę. Po spacerku do budynku dworca powracamy na perony gdzie przybył już TLK opóźniony o 10 minut. Z przodu zostają podpięte dodatkowe wagony, w tym dwa siedzące. Aktualnie jako wagony z miejscami do siedzenia w nocnych TLK kursują wagony 1 klasy. Mówi się, że ten pociąg jedzie przez 4 stolice: Zimową stolicę Polski, dawną stolicę Polski, duchową stolicę Polski i obecną stolicę Polski. O dziwo znajdujemy sobie prywatny przedział. W toalecie wody brak, a po przedziałach walają się puste butelki mimo, że wagon został dołączony w Krakowie !!! Rozkładamy siedzenia, gasimy światło i trochę drzemiemy licząc, że do Katowic nikt nas stąd nie wywali. Drzemkę przerywa kontrola biletów. Kondi przypatruje się naszym biletom po czym z zaniepokojeniem stwierdza, że... nie są one ważne w nocnych TLK !!! Grzecznie tłumaczymy mu, że kiedyś nie były, ale teraz już są ważne, na co on odpowiada, że nie wie bo był na urlopie, ale sprawdzi to. Tylko, że zmianę wprowadzano grubo ponad rok temu, więc ten pan konduktor musiał być chyba na urlopie wychowawczym czy cuś. ;-P W każdym razie więcej już się nie pojawił (może wstyd mu było się przyznać, że nie miał racji). W Katowicach zmieniamy czoło i dosiada się do nas jedna pani. W międzyczasie przyjeżdża rzeźnia z Jeleniej Góry z SU45 na czele (miodzio !). ;-) 10-minutowe opóźnienie utrzymuje się. W Sosnowcu dosiadają się do nas dwie studentki, które kupują bilet u kondiego i którym udzielamy informacji o połączeniach na Hel. Teraz jedziemy bez postoju do Częstochowy. Mimo, że w duchowej stolicy Polski jesteśmy tuż przed 2:00 wsiada trochę ludzi i stało się... musimy wynieść się z naszego przedziału. Właściwie to nie musimy, ale zrobiliśmy grzeczność jadącym z nami studentkom, które miały miejscówki bez wskazania miejsca. Okazało się, że lepiej na tym wyszliśmy bo 3 wagony dalej znaleźliśmy przedział, w którym jechały tylko dwie osoby a w naszym dotychczasowym przedziale był komplet. W Częstochowie jeszcze jedna niespodzianka: zmieniamy czoło i pojedziemy objazdem przez Koniecpol i CMK. Tak więc do 4 stolic dochodzi jeszcze piąta "stolyca", która za post. odg. Knapówka znajduje się. ;-) Pojedziemy teraz trasą słynnego TLK AUGUSTYN KORDECKI. Kondi stwierdza, że Semaforek jest znawcą rozkładów, gdy żartuje z nim na ten temat. ;-) Do Koniecpola wleczemy się niemiłosiernie. Nasze opóźnienie wzrasta do 30 minut. Trochę przysypiamy. W Warszawie meldujemy się o świcie, który wita nas piękną słoneczną pogodą. Pociąg nabija się tak więc koniec "taniej kuszetki". Nie musimy jednak wynosić się z przedziału, chociaż tyle dobrze. Na wschodnim widzimy Oleńkę zaprzęgnięta w EP07 w nowym malowaniu i EP08. Zauważyłem, że wymieniono tablice na peronach, no ale na wschodnim nie byłem prawie rok. Wlokąc się do Nasielska a potem jadąc doczłapaliśmy się do Iławy. Z powodu opóźnienia zrezygnowaliśmy z jazdy do Malborka i powrotu Ex KLIMCZOK, tylko wysiedliśmy. Najpierw krótki spacerek po okolicach dworca, potem zakup biletu na część trasy, którą odbędziemy PKP PR a następnie śniadanko na peronie i fotki:


Przez stację przejeżdżają posp. KORMORAN rel. Olsztyn-Racibórz, Ex KLIMCZOK rel. Gdynia-Bielsko, IC ŁEBSKO rel. Warszawa-Łeba, ŁYNA rel. Olsztyn-Gdynia, przybywa też osobówka z Malborka. Posp. ŚNIARDWY z Poznania do Mikołajek ma pół godziny w plecy. Jako osobówka do Torunia pojedzie EN57 1184 z olsztyńskiego ZPRu. Naprawę przeszedł w PR Łódź czyli w Idzikowicach. Siedzenia skajowe i czysto. Ludzi niezbyt dużo. Ruszamy pukntualnie. Trasę Iława-Toruń zaliczam, więc uwieczniam wszystkie stacyjki.
Jamielnik:


Biskupiec Pomorski:


Lipinki:


Ostrowite koło Jabłonowa:


Kolejna stacja to Jabłonowo Pomorskie. Planowo mamy tu stać 9 minut, jednak z powodu oczekiwania na osobówkę Toruń-Brodnica nasz postój wydłuża się do ponad 30 minut:


Pociągi do Olsztyna i Laskowic Pomorskich również oczekują na spóźnialskiego. Po jego przyjeździe w końcu ruszamy. Ponieważ opóźnienie jest duże zgłaszamy kondiemu przesiadkę na SUKIENNICE. Kondi po zgłoszeniu informuje, że pociągi we wszystkich kierunkach będą oczekiwać ( to mi się podoba ;-] ). Pierwszą stacyjką po Jabłonowie są Książki ( fajna nazwa ;-) ):


Kolejna stacja to Wąbrzeźno:


Nieopodal znajduje się też stacja Wąbrzeźno Miasto. Dziś pociągiem pasażerskim już do niej nie dojedziemy, ale linia Wąbrzeźno-Wąbrzeźno Miasto była pierwszą zelektryfikowaną linią na ziemiach polskich. Nazwa kolejnej stacji (Zieleń) pasuje do tego co znajduje się przy peronach:


Kolejną stacją jest Kowalewo Pomorskie, skąd kiedyś można było pojechać do Chełmży i Golubia-Dobrzynia (co ciekawe linia do Golubia-Dobrzynia jest zaznaczona na mapce w aktualnej cegle, ale tabeli nie ma):


Linia biegnie w większości przez pola i łąki. Przemierzamy kolejne stacyjki.
Rychnowo Wielkie:


Kamionki Jezioro (tutaj pociągi zatrzymują się tylko w okresie wakacji letnich):


Turzno:


Papowo Toruńskie:


Toruń Wschodni (stąd można pojechać w kierunku Grudziądza i Sierpca):


Toruń Miasto:


Do Torunia Głównego przybywamy ok. 12:30 czyli nadrobiliśmy trochę opóźnienia. Dzięki temu SUKIENNICE odjeżdżające aktualnie o 12:39 nie złapią przez nas spóźnienia. Przy tym samym peronie oczekuje osobówka do Zduńskiej Woli (zmodernizowany kibel) a SUKIENNICE czekają po drugiej stronie dworca:


Frekwencja dość duża, więc na prywatny przedział nie ma co liczyć. Z tyłu składu jadą wagony niedostępne dla podróżnych, pewnie podsył po remoncie. Ruszamy punktualnie znaną mi już trasą. W Aleksandrowie Kujawskim oczekuje osobówka do Ciechocinka. Przed Włocławkiem mijamy jakąś fabrykę, która wypuszcza z kominów czerwony dym. Kolejną stacją jest Kutno. Najpierw dołącza się do nas linia z Płocka, a później my dołączamy się do linii E20 i długim wjazdem wtaczamy się na stację. Wysiadamy z SUKIENNIC, ale jeszcze dziś je zobaczymy jeśli dobrze pójdzie. Teraz pojedziemy TLK Gałczyński. Aktualnie kursuje on według zmienionego rozkładu więc na przesiadkę zamiast kilku minut mamy pół godziny. Zwiedzamy sobie stację. Przy 4 peronie stoi sobie Acatus czyli ED59. Postanawiamy sobie go obejrzeć. Przechodzę tunelem na 4 peron, jednak Łukasz uparł się, że przejdzie sobie torami. Gdy docieram na miejsce zastaję go w towarzystwie dwóch panów sokistów... ;-P Urządzamy sesję zdjęciową:


W końcu przyjeżdża TLK GAŁCZYŃSKI rel. Szczecin-Lublin. Jedynki zatrzymują się na drugim końcu peronu więc musimy maszerować przez cały skład. Znajdujemy sobie prywatny przedział. Oczywiście kondi musiał przyjść skontrolować bilety akurat gdy się przebierałem. ;-P W Żychlinie na chwilę stajemy. Na sąsiednim torze stoi sobie pociąg towarowy z kombajnami i maszynami rolniczymi:


Pierwszym postojem jest Łowicz Główny:


Stoimy troszkę dłużej niż powinniśmy i w efekcie łapiemy małe opóźnienie. Kolejnym postojem jest Sochaczew:


Po chwili postoju wyprzedza nas Ex SŁOWACKI z Wrocławia do Warszawy. Rozkładowo ma być w Warszawie 5 minut po nas, gdybyśmy wiedzieli to wsiedlibyśmy do niego w Kutnie. Dziś jedzie na klimatyzowanych wagonach. Po odbiegu ekspresu ruszamy i z postojem w Warszawie Zachodniej meldujemy się na dworcu centralnym mając 10 minut opóźnienia:


Chwilę po nas na tor przy peronie 4 wjeżdża IC KRAKUS którym za chwilę pojedziemy. Czasu niewiele, więc nie włóczymy się po dworcu tylko od razu wsiadamy do KRAKUSA. Frekwencja w dwójkach średnia, a w jedynkach kilka osób. Zajmujemy miejsca w bezprzedziałówce. Skład na bardzo wysokim poziomie, zarówno dwójki jak i jedynki. W naszym wagonie jesteśmy chyba jednymi z nielicznych Polaków, większość osób rozmawia w innych językach. Na siedzeniach pełno gazetek pokładowych "W podróży" (jak w każdym pociągu PKP IC) a przy wejściach do wagonów broszurki "Dla pracownika" oraz "Dla menedżera". Jedziemy punktualnie, cicho i płynnie. Po wjeździe na CMK otrzymujemy poczęstunek PREMIUM. Reakcją na to co dostaliśmy (jadąc 1 klasą w pociągu z miejscówkami za 25 zł) może być tylko śmiech:


CMK jedzie się bardzo przyjemnie, jednak w końcu nadchodzi czas zjechania z niej. I wtedy zaczyna się super szybka jazda odcinkiem Kozłów-Kraków. Mamy nieplanowe postoje w Miechowie i Niedźwiedziu a podczas jazdy często zwalniamy. My przenosimy się do wagonu przedziałowego, żeby nim również kawałek się przejechać. W przedziale znajduję bezpłatny przewodnik po Krakowie. Do Krakowa docieramy z 10-minutowym opóźnieniem. W zapowiedzi jako powód opóźnienia został podany brak odbiegu pociągu osobowego. Poniżej fotki wnętrz klasy 1, wagonu restauracyjnego i tablica kierunkowa:


W Krakowie mamy godzinkę czasu. Ja wykorzystuję ją na spacer na rynek, a Łukasz na zakupy. Na peronie zjawiamy się ponownie o 20:00. TLK do Świnoujścia jest już podstawiony, a na sąsiedni peron wjeżdżają SUKIENNICE, którymi dzisiaj jechaliśmy. Fotki z Krakowa:


W TLK nawet nie tak strasznie tłoczno, znajdujemy miejsce siedzące w pierwszym wagonie. Ruszamy punktualnie. Pociąg podstawiony a kosz na śmieci pęka w szwach !!! Chyba w Krakowie zapomnieli co to jest sprzątanie składu... ;-/ W Katowicach dosiada się trochę ludzi m.in. pan z którym zaczynamy rozmawiać na różne tematy. Po wizycie w toalecie pan stwierdza, że pociąg powinien mieć kategorię BBLK (Bardzo Brudne Linie Kolejowe). Do Kędzierzyna docieramy bez żadnych przeszkód i udajemy się do mnie na nocleg.

Drugi dzień rozpoczynamy również TLK BARBAKAN, tylko że w przeciwnym kierunku. Z domu wyszliśmy jednak 5 minut później niż powinniśmy i gdy dochodzimy do wiaduktu widzimy wjeżdżającego BARBAKANA, więc zaczynamy biec, aby na niego zdążyć. Zdyszani wpadamy do jadącej na końcu zmodernizowanej jedynki i... okazuje się, że będziemy czekać 10 minut na opóźnioną SZYNDZIELNIĘ. ;-) Przesiada się 5 osób i w końcu ruszamy. SZYNDZIELNIA pojedzie za nami. Mamy prywatny przedział, w Opolu i Brzegu nikt się do nas nie dosiada. Do Wrocławia trochę drzemiemy pod dwóch zarwanych nocach. Podróż upłynęła szybko i meldujemy się w stolicy Dolnego Śląska. Wysiadając z wagonu upaprałem sobie rękę jakimś smarem, więc powracam szybko do toalety aby ją umyć, na szczęście BARBAKAN nie zdążył odjechać ze mną na pokładzie. Teraz odbędziemy podróż expresem SŁOWACKI do Warszawy. Po odjeździe barbiego zostaje on podstawiony na ten sam tor zaprzęgnięty w EP08 007 w niebieskim malowaniu. Dwójki to bautzeny a jedynki to wagony z drzwiami otwieranymi ręcznie i z zamkniętym obiegiem toalet. Przed odjazdem cyknąłem fotki:


Wnętrze również załapuje się na fotkę:


Znajdujemy prywatny przedział i punktualnie o 10:35 ruszamy. Trasą do Poznania jechałem wiele razy, więc nie jest to dla mnie nic nadzwyczajnego. W Poznaniu do naszego przedziału ktoś się dosiada, ale w sąsiednim wagonie znajdujemy prywatny i tam się przenosimy. Na sąsiednim torze stoi BARBAKAN, którym jechaliśmy. Jako pierwsi odjeżdżamy my. Przejeżdżamy przez rozkopaną stację Poznań Wschód a następnie jedziemy linią Poznań-Warszawa. Na stacji Kostrzyn Wielkopolski mamy postój aby minąć się z osobówką Konin-Wałbrzych. Cyknąłem fotkę stacji:


Kolejny już rozkładowy postój pociągu to Konin:


Kolejny postój to Kutno, ale je obfociłem już wczoraj, więc dziś sobie odpuściłem. Do stolicy docieramy punktualnie. Przy tym samym peronie oczekuje TLK GAŁCZYŃSKI do Lublina. My natomiast postanawiamy skorzystać z faktu posiadania biletów na 1 klasę i odwiedzić Strefę VIP, którą otworzyło PKP IC. Jest to poczekalnia wyłącznie dla pasażerów z biletami 1 klasy na Ex, IC, EC lub pociąg międzynarodowy, można tam napić się kawy, herbaty lub czegoś zimnego (gratis), poczytać prasę, obejrzeć telewizję lub po prostu posiedzieć. Wejścia pilnuje ochroniarz a pani w środku obsługuje gości i sprawdza bilety. Dziś niedziela, więc prawie nikogo nie ma. Skorzystaliśmy z darmowego poczęstunku, cyknąłem też fotki:


Ponieważ Semaforek musi na dziś wieczór wrócić do Wrocławia udajemy się na peron 3 gdzie stoi już IC FREDRO do Wrocławia. W składzie jedynka posiadająca wyłącznie przedziały menedżerskie, nawet ktoś w niej jechał. Pociąg prowadzi ta sama drużyna co prowadziła SŁOWACKIEGO. Punktualnie o 16:15 kolega odjeżdża a ja pozostaję w Warszawie, mam tu jeszcze 2 godziny. Oglądam sobie przejazd BWE do Berlina (frekwencja duża) oraz dworzec Śródmieście po remoncie bo jeszcze nie miałem okazji. Rozważałem przejażdżkę na wschodni jakimś PICem, ale był tylko IC KASZUB który zwiał mi gdy wchodziłem na peron, więc zrezygnowałem i w zamian zwiedziłem sobie galerię Złote Tarasy, do której można dostać się bezpośrednio z dworca centralnego oraz coś przegryzłem. W międzyczasie z dworca odjechał Ex OPOLANIN, którym mogłem pojechać do domu, ale ja chcę pojechać czymś lepszym czyli IC GÓRNIK. Gdy zbliża się pora przyjazdu tego pociągu udaję się na peron krakowsko-katowicki czyli czwarty. Na peronie straszny tłum, ale zdecydowana większość skupiona jest przy krawędzi przy której ma zatrzymać się Ex SZKUNER z Kołobrzegu do Krakowa. Przyjeżdża jako pierwszy i większość tłumów ładuje się do niego. Chwilę po SZKUNERZE przyjeżdża mój IC GÓRNIK rel. Warszawa-Gliwice. Ludzie tłoczą się przy wejściach do dwójek a do jedynki maszeruje gdzieś z 5 osób ( VIP-y ;-P ). Wybieram bezprzedziałówkę, w której jedzie jedynie kilka osób. Przed odjazdem udałem się do toalety, załatwiłem swoje sprawy i zonk! - drzwi nie chcą się otworzyc! ;-P Na szczęście po chwili mocowania się z nimi jakoś się otworzyły, ale lepiej nie będę więcej korzystać z tej toalety. SZKUNER pojechał lekko opóźniony więc i my również, ale to żaden problem bo nadrobimy na CMK. Cykam wnętrze mojego wagonu:


Po wjeździe na CMK przynoszą poczęstunek PREMIUM:


Kondi już nieco starszy ale bardzo pogodny i uprzejmy, wita się ze mną zwrotem "Kłaniam się". ;-) Jedzie się fajnie, chociaż troszeczkę rzuca bo jest to pierwszy wagon za lokiem. O 19:35 przejeżdżamy przez Gosiewo Północne, nawet było kilka osób na peronie. ;-) Przed Zawierciem ścigamy się z towarem prowadzonym dwoma rumunami jakiegoś prywaciarza, ale w końcu je wyprzedzamy i w Zawierciu jesteśmy lekko przed czasem. Chwilę stoimy, więc ten towar nas dogania. Za Będzinem Miasto stajemy, ponieważ jeden tor jest zamknięty i będziemy mieć krzyżowanie z TLK Kraków-Kołobrzeg/Hel. W efekcie łapiemy trochę ponad 10 minut opóźnienia. W Sosnowcu Głównym krótki postój, na pragotronach pusto. Bliżej Katowic pewna pani z mojego wagonu postanowiła udać się do feralnej toalety, akurat w tym momencie pojawił się miły kondi, uprzedził ją o feralności toalety i czekał, aż stamtąd wyjdzie. Bardzo dobrze, że zaczekał bo pani nie mogła sobie poradzić i musiał pomóc jej kwadratem. Potem jeszcze chwilę z nią rozmawiał i w bardzo wesoły sposób opowiadał co by się stało gdyby nie usiadł i nie zaczekał ("Pojechałaby pani sobie do Gliwic, zjechała na postojówkę, tam sprzątają wagony, ale nie wiadomo czy usłyszeliby "Hilfe !" dobiegające z toalety i jutro pojechałaby sobie pani do Warszawy" ;-P). Generalnie uważam, że konduktor był bardzo w porządku tak więc duży plus dla niego. W Katowicach wysiada większość osób a miłego kondiego zastępuje inna drużyna. Postanawiam przejść się przez cały skład, żeby zobaczyć jaki jest jego standard. Cykam fotki wnętrza i tablicę kierunkową:


Tym spacerkiem wzbudziłem chyba jednak podejrzenia pani kondi bo przybiegła za mną do ostatniego wagonu i poprosiła o mój bilet, po którego sprawdzeniu zapytała czy brałem bezpłatną miejscówkę (nie ma to jak znajomość taryfy ;-/). Podróż tym ICkiem kończy się na stacji Gliwice. Mam niecałą godzinkę więc najpierw udaję się do miasta. Światła przed dworcem są tak genialnie zaplanowane, że wszyscy je olewają i ja również tak postąpiłem. Po skonsumowaniu hot-doga udaję się na peron. GWAREK do Katowic ma zapowiedziane 35 minut w plecy, czeka na niego m.in. drużyna z GÓRNIKA. Przyjeżdża ostatni pociąg, którym dziś pojadę czyli TLK Kraków-Świnoujście. Sytuacja zupełnie inna niż wczoraj, dziś pełno ludzi stoi na korytarzach i ja również musiałem się tym zadowolić. Na szczęście jadę tylko jedną stację. Po półgodzinnej jeździe docieram do Kędzierzyna. Idąc peronem słyszę końcówkę kłótni kondiego z jakąś pasażerką z dzieckiem, która brzmi następująco:

P: - Nie jadę pierwszy raz to wiem !
K: - Jasne, a ja akurat jadę pierwszy raz ! ;-/

Nie wiem o co poszło, więc nie mogę rozstrzygać kto miał rację, w każdym razie kondi na kulturalnego nie wyglądał. Idąc dalej udzielam jeszcze pasażerowi z kuszetki informacji jaka to stacja, a następnie docieram do domciu i zakańczam darmowy weekend z PKP InterCity, który uważam za bardzo udany i czekam na wyniki kolejnej edycji konkursu. ;-P ;-)