Zamojskie pożegnania
22-23.08.2009.

Kędzierzyn - Katowice - Kraków - Rzeszów - Jarosław - Horyniec Zdrój - Zwierzyniec - Zawada - Zamość - Zawada - Zwierzyniec - Stalowa Wola - Lublin - Rejowiec - Zawada - Rejowiec - Lublin - Radom - Kielce - Olkusz - Katowice - Gliwice - Kędzierzyn

Bilet:

Relacja:

Do kolejnego wyjazdu zmusiły mnie wyczyny prestiżowej spółeczki, a konkretnie całkowita likwidacja kolei na Zamojszczyźnie. Rozkład do Zamościa od wielu lat jest taki, że aby zaliczyć wszystkie 3 trasy konieczny jest tam nocleg. Cudowna prestiżowa spółeczka oferuje tyle fantastycznych ofert dla podróżujących pośpiechami (z 8 i pół na czele), że można w nich przebierać godzinami i normalnie nie wiem na co się zdecydować... Bilet Podróżnika w dłoń i w sobotni poranek zjawiam się na dworcu. Dzisiejszy dzień to przejazd bezpośrednim ROZTOCZEM do Zamościa. Wagony zamojskie znajdują się na końcu składu w ilości 2 dwójki i 1 jedynka i oczywiście są syfiaste. Odcinka Kędzierzyn-Rzeszów nie ma co opisywać, E-30 jak E-30. Z rozmów ludzi słyszę, że bardzo wiele osób jedzie do samego Zamościa. W Rzeszowie nasz skład zostaje podzielony. Najpierw odjeżdża część przemyska, a następnie do naszych wagonów podjeżdża SU45:


Przedział obok jadą trzej MK z województwa łódzkiego: kol. Szymon, kol. Łukasz i kol. Kasper vel. Gaspar, z którymi się zapoznaję. Okazuje się, że jadą tym samym planem co ja i nawet nocują w tym samym schronisku. Przynajmniej będę mieć towarzystwo, bo szczerze mówiąc średnio uśmiechał mi się samotny wyjazd i nocleg w Zamościu. W Jarosławiu widzimy szynobus do Horyńca calutki obklejony reklamą Regionalnego Programu Operacyjnego. Współczuję ludziom, którzy muszą podróżować taką puszką:


Na pierwszej stacji za Jarosławiem - w Muninie zjeżdżamy z magistrali i rozpoczynamy zaliczanie roztoczańskich szlaków kolejowych:


Spodziewaliśmy się drastycznego spadku prędkości, ale na razie nie jest źle. Pociąg toczy się w miarę szybko. Jedziemy przez pola i gęste lasy. Generalnie cała trasa jest właśnie w takich klimatach, a Roztocze sprawia wrażenie jednego wielkiego odludzia. Nie przejeżdżamy przez żadne większe zabudowania. Na każdym postoju z pociągów wysiada sporo osób, w tym rowerzystów co uwieczniam na zdjęciach. No ale przecież tym pociągiem nikt nie jeździ więc trzeba wyciąć !
Oleszyce:


Lubaczów:


Horyniec Zdrój:


Za Horyńcem równolegle do naszej trasy idzie nieczynny i zarośnięty tor linii Rawa Ruska - Kaplisze. Idzie on z nami aż do Werchraty - dużej stacji towarowej, na której odbywa się załadunek towarów na wagony ukraińskie i z której jeżdżą towary za wschodnią granicę po szerokim torze. Wjeżdżając do Hrebennego mijamy jeziorko, za którym widać drogowe przejście graniczne z Ukrainą. Linia z Rawy Ruskiej wygląda na nieużywaną:


Hrebenne jest wyjątkiem potwierdzającym regułę, że na każdej stacji wysiada dużo osób:


Na kolejnych postojach już wszystko wraca do normy. Wiele nazw stacji na Roztoczu ma nietypowe, czasem śmieszne brzmienie.
Bełżec:


Susiec:


Długi Kąt:


Józefów Roztoczański:


W Zwierzyńcu Towarowym dołącza do nas linia ze Stalowej Woli Południowej, którą zaliczymy jutro, a także LHS, która idzie z nami równolegle aż do Zawady:


Prędkość jest zaskakująco dobra. W Zwierzyńcu wysiada sporo osób:


Podobnie jest w miejscowości, w której chrząszcz brzmi w trzcinie:


Ostatni postój przed Zamościem to Zawada:


Następnie odbijamy w prawo od linii w kierunku Rejowca (która także jeszcze przede mną) i kierujemy się do Zamościa, gdzie po niedługim czasie docieramy. Z pociągu oprócz naszej czwórki wysiada jeszcze paru innych MK i rozpoczyna się grupowa sesja zdjęciowa. Wywołuje to lekkie zdziwienie niektórych normalnych podróżnych. Wiele osób jest w szoku, gdy dowiaduje się, ze za tydzień małym hakiem pociągów w Zamościu już nie będzie i także zaczyna robić zdjęcia. Gdy udajemy się na drugi koniec peronu przyczepia się do nas sokista, który próbuje nam wmówić, że nie wolno nam przebywać na peronie i każe natychmiast go opuścić. Kilkukrotne stanowcze stwierdzenie, że peron jest miejscem ogólnodostępnym i możemy sobie na nim przebywać ile chcemy załatwia sprawę, ale gościu rzuca na koniec abyśmy absolutnie z niego nie schodzili:


Skład ROZTOCZA zostaje ściągnięty z peronów, a lok odpięty. My po obfoceniu stacji schodzimy z peronu na plac przed budynkiem dworca czyli łamiemy zakaz jaśnie pana sokisty. :P Na drzwiach do budynku dworca wisi informacja o manifestacji przeciwko likwidacji pociągów, która odbyła się w Zwierzyńcu. Udajemy się do miasta. Do rynku wcale nie jest jakoś tragicznie daleko. Idąc przez miasto ma się wrażenie jakby było ono wymarłe, bo na ulicach prawie nikogo nie ma, za to na rynku pełno ludzi, bo akurat odbywała się jakaś impreza. Nasze schronisko znajduje się na drugim końcu miasta, więc musimy iść dalej. Po drodze wstępujemy do Da Grasso na pyszną pizzę. Idąc dalej przecinamy linię kolejową do Hrubieszowa, która idzie przez sam środek miasta. W końcu po małych trudnościach (bo skręciliśmy w złą uliczkę i błądziliśmy po blokowisku) trafiamy do naszego schroniska, które mieści się w szkole podstawowej. Naszym pokojem okazuje się szatnia do W-Fu ze wstawionymi łóżkami. Cena noclegu: 15 zł. Pobudka o 4:00, bo HETMAN odjeżdża o 5:37, a przed nami spory kawałek do przejścia. Schronisko opuszczamy o 4:30 i ruszamy na dworzec po drodze wstępując jeszcze na stację STATOIL na małe zakupy. Na dworzec przybywamy ok. 5:20. Akurat wschodzi Słońce, a HETMAN do Wrocławia już podstawiony, więc nie odmawiamy sobie fotek:


Skład pociągu to dziś 4 wagony, ale i tak nie jest łatwo znaleźć pusty przedział (nam na szczęście jeszcze się udaje), co tylko świadczy o tym jakim debilizmem jest likwidacja tego pociągu. Zresztą aktualnie w prestiżowej spółeczce mało co nie jest debilizmem… Ruszamy punktualnie i na razie aż do Zwierzyńca wracamy tą samą trasa co wczoraj:


Przez Zawadę bez zatrzymania. W Szczebrzeszynie pierwsza grupa dosiadających:


Jedna z dziewczyn odprowadzająca koleżankę mówi do niej „A powiem ci, że pociągiem to jeszcze nie jechałam…” Oj no to wiele czasu już ci nie zostało… :( Kolejna spora grupa osób dosiada w Zwierzyńcu:


Kawałek dalej za stacją towarową odbijamy razem z LHS-em w prawo od linii, którą wczoraj przyjechaliśmy i zaczynamy zaliczać:


Pociąg pruje ładną setką. Prędkości na tym Roztoczu naprawdę mnie zaskakują. Trasa przede wszystkim leśna. Pierwszy postój na zaliczanym odcinku to Tereszpol Biłgorajski - tu z kolei nie wsiada nikt – wyjątek od reguły:


Za Tereszpolem rozstajemy się z LHS-em. Kolejny postój to Biłgoraj i kolejna duża grupa wsiadających:


Trudno się dziwić, w końcu to jedyny pociąg odjeżdżający z tej stacji, ale wspaniałe InterCity i tak zoptymalizuje życie mieszkańców tego miasteczka... Niestety psuje się pogoda i zaczyna padać deszcz. Gdy dojeżdżamy do Stalowej Woli leje już całkiem mocno. W Stalowej Woli i Stalowej Woli Centrum również dosiadają pasażerowie. W Stalowej Woli Rozwadów wysiadam żegnając moich towarzyszy, którzy zaliczają dalej do Dębicy. HETMAN ma tu długi postój. Niestety nadal leje, więc muszę schronić się pod wiatą. Po odjeździe HETMANA zjawia się SAN z Przemyśla do Bydgoszczy. Następuje zmiana loka, którą mimo deszczu dokumentuję. Fotki z Rozwadowa:


Następnie na końcu składu znajduję prywatny przedział, w którym się lokuję. W Kraśniku dosiada się do mnie jedna pani. W Lublinie jestem tuż przed 10:00. Przy pierwszym peronie stoi już SOLINA do Przemyśla i Bełżca. Pierwotnie planowałem nią jechać, ale uznałem, że nie chce mi się kiblować 2 godzin w Zawadzie tym bardziej, że leje. Focę więc tylko tablicę kierunkową na pamiątkę:


Następnie udaję się na niedzielną Mszę do kościoła nieopodal dworca. Gdy powracam na dworzec już zapowiadany jest wjazd BYDGOSZCZANINA rel. Bydgoszcz-Chełm/Zamość:


Część zamojska znajduje się na końcu składu. Właściwie trudno nazywać to częścią, bo jest to jeden wagon 2 klasy. Paru pasażerów pasażerów biletami na 1 klasę musi udać się do konduktora w celu poświadczenia przejazdu w klasie niższej. Widać prestiżowa spółka sięgnęła już dna… Przedziały dla niepalących pozajmowane, więc ulokowałem się w przedziale dla palących. Ruszamy punktualnie. Na postojach focę.
Świdnik Miasto:


Świdnik Wschodni:


Pociąg posiada także tablice kierunkowe wewnętrzne:


W Rejowcu nasz wagon jest odłączany od reszty składu, więc mogę wyjść na dłuższe focenie:


Budynek dworca to po prostu ohyda. Na hak bierze nas cargowski SMrodek i w mega długim składzie ruszamy znów na Roztocze. Po odjeździe zagaduje do mnie kol. Andrzej – Miłośnik Kolei z miasteczka, w którym chrząszcz brzmi w trzcinie. Podróż do Zawady spędzamy na miłej pogawędce, kolega informuje mnie też o ciekawych miejscach na trasie. Focę stacyjki.
Żulin (przez który przejeżdżamy bez postoju):


Krasnystaw Fabryczny:


Krasnystaw Miasto:


Ruskie Piaski (ta nazwa mnie rozbroiła :P ):


Wjeżdżając do Zawady łączymy się z linią z Zamościa, którą dziś już jechałem:


Wagonik powrotny (bo pociągiem tego nie można nazwać) już stoi przy peronie i za chwilę podepnie się do niego inny cargowski SMrodek. Mój wagon też będzie oblatywany. Żegnam się z kol. Andrzejem i urządzam sesję zdjęciową:


Następnie zajmuję miejsce w wagoniku, który jest o wiele bardziej nabity niż ten do Zamościa. W tym wagonie również tablica kierunkowa wewnętrzna z tym że drukowana na komputerze:


Ruszamy w drogę powrotną:


Podczas jazdy focę wiadukt nad droga, która jednocześnie biegnie po moście nad rzeczką:


W Krasnymstawie Mieście na peronie oczekuje tłum ludzi. Ledwo mieszczą się do wagonu. No ale pociąg trzeba zlikwidować ! :


W Rejowcu większość z tych osób wychodzi na peron w oczekiwaniu na część chełmską. My natomiast zostajemy wyciągnięci pod jakąś zrujnowaną budę, która kiedyś była nastawnią:


Po wjeździe składu z Chełma zostajemy podłączeni na jego koniec. Do Lublina powracamy już zelektryfikowaną magistralą. W Lublinie na pociąg oczekuje tłum ludzi - powroty z weekendu. Przy drugim peronie stoi już mój DŁUGOSZ do Krakowa i Gliwic, w którym na szczęście bez większego problemu znajduję odpowiadające mi miejsce:


Ruszamy planowo. W Nałęczowie i Puławach dosiadają kolejni pasażerowie. Sporo osób oczekuje też na posp. CISY do Warszawy. Dęblin omijamy łącznicą z dość wolną prędkością. Pozwala to zaoszczędzić kilka kilometrów i zmianę czoła, ale utrudnia wystawienie Wspólnego Przejazdu np. Opole-Lublin-Chełm na BOLKA czy kursującą ostatnie chwile BYSTRZYCĘ. Od łącznicy do Skarżyska zaliczam. W Radomiu dołączamy się do linii warszawskiej i wolniutko wtaczamy się na stację. Do naszego przedziału dosiada się jeden pan, który od razu ma spięcie z jedna ze współpasażerek w kwestii otwierania okna. Przedział obok jakaś przewrażliwiona paniusia ma pretensje do współpasażera, że zabija ją wzrokiem. :-P Na odcinku Radom-Skarżysko prędkość dość wkurzająca, przydałby się remoncik. W Kielcach nasz skład zostaje podzielony na część krakowska i gliwicką. Obok łączony jest SZTYGAR czyli identyczna sytuacja jak podczas jazdy na Ukrainę i też niedzielny wieczór. Z megafonów co chwilę informacje o tym, ze nasz pociąg jest dzielony i gdzie znajdują się które wagony. Do naszego przedziału wsiadają 2 panie. Po odjeździe części krakowskiej podpina się siódemka do naszych wagonów, ponieważ z powodu prac torowych DŁUGOSZ jeździ objazdem przez Olkusz. Wagony pełne ludzi, no ale ten pociąg też trzeba zlikwidować ! W dodatku ta likwidacja znacznie utrudni dojazdy ze Śląska w rejon Kielc i Lublina. Gdy ruszamy panie, które dosiadły są zdziwione, dlaczego pojechaliśmy z opóźnieniem. Myślałem, że może miały jakiś stary rozkład sprzed objazdu, ale przy kontroli okazuje się, że były przekonane, że jadą do Krakowa. Na szczęście był jeszcze postój w Sędziszowie i jadąca za nami JADWIGA, ale to tylko świadczy o tym, że choćby nie wiadomo jak się ogłaszało i oznakowało wagony to i tak zawsze znajdzie się ktoś niekumaty. Szkoda, że jest już ciemno, bo jedziemy teraz bardzo ładnym odcinkiem do Charsznicy, za która stajemy na dłuższą chwilę z przyczyn mi nieznanych. Dalsza jazda odbyła się już bez problemu i ok. północy razem z panem z Radomia wysiadam na Gliwickim dworcu. Nie muszę się nigdzie ruszać, bo po 30 minutkach przy tym samym peronie zatrzymuje się PRZEMYŚLANIN, który dowozi mnie do domu.