Wiedeński sylwester
30.12.2009. - 1.01.2010.

Kędzierzyn - Racibórz - Krzyżanowice - Wodzisław Śląski - Bohumín - Přerov - Břeclav - Wien - Břeclav - Bohumín - Kędzierzyn

Przydatne informacje:

Bilety:

Relacja:

Nadszedł koniec 2009 roku. Podobnie jak rok temu zapragnęliśmy z kol. Semaforkiem spędzić go w jakiś ciekawy, kolejowy sposób. Tym razem padło na państwo, gdzie jeszcze nas nie było czyli Austrię. A konkretnie jej stolicę - Wiedeń. Dla mnie wyjazd zaczął się pod wieczór w dzień poprzedzający sylwestra, gdyż tradycyjnie niezbędne było zanocowanie u kol. Semaforka. Na dworcu zjawiam się przed 17:00 i oczekuję na przyjazd osobówki Opole-Racibórz. Vlak ma 5 minut w plecy. Jako, że przesiadka w Raciborzu jest raczej domyślna postanawiam zaryzykować i jej nie zgłaszać. W Raciborzu przy peronie 3 oczekuje na mnie i kilku innych pasażerów kibelek full plastik do Chałupek. Podjeżdżam nim do Krzyżanowic, skąd odbiera mnie kol. Semaforek i udajemy się do Wodzisławia. Pobudka jak zawsze o kosmicznej porze czyli ok. 3:00. Niedługo później wyruszamy autem do Bohumína gdzie meldujemy się tuż po 4:00. Bez problemów zakupujemy potrzebne bilety i zajmujemy miejsce w podstawionym już rychliku do Brna, dawnym ROŽMBERKU. Oczywiście kładziemy się spać. Jazda bez żadnych przeszkód. W Přerovie 5-minutowa przesiadka na osobówkę do Břeclavii. Myślałem, że pociąg prowadzi pani kierpociowa, jednak przy kontroli okazuje się, że jest to jednak pan kierpoć z czupryną. Jako, że jedziemy osobówką nie możemy już niestety spać w przedziałach bo skład nie posiada takich wagonów. Gdy osiągamy Moravský Písek po drugim torze wyprzedza nas towar z autokuszetami. Jedziemy równolegle aż do Bzenca přívozu, gdzie skład nam ucieka, ale nie na długo gdyż po ponownym rozpędzeniu się znów go dościgamy. Jedziemy wspólnie do Rohatca, gdzie towar zostaje wzięty na bok, bo z Hodonína jedzie osobówka. W Břeclavii jesteśmy planowo i mamy troszkę czasu do Gustava Mahlera, którym pojedziemy do Wiednia. Austriacką osobówką z Payerbach-Reichenau przyjechało zaledwie kilka osób oraz kierpoć, który wraz z drugą panią, będącą już wcześniej na stacji, stanowić będzie drużynę naszego EC. Vlak trochę się spóźnia. Początkowe 5 minut zmienia się w 10, a trzeba jeszcze zmienić loka. W końcu skład przyjeżdża, zaprzęgnięty w czeskiego loka, a za nim jadący "na zimno" taurus. Skład pociągu to 3 przedziałówki i jedna bezprzedziałówka, chociaż według zelpage są po 2 wagony każdego typu. Z początku usadowiliśmy się w przedziałowym, ale do zaliczania nie do końca odpowiadały mi dość mocno przyciemnione szyby drzwi od korytarza, więc przenieśliśmy się prawie pustej bezprzedziałówki. Fotki z Břeclavii oraz EC Gustav Mahler:


Ruszamy z 20-minutowym poślizgiem. Po betonowych słupach trakcyjnych poznaję, że zaczęła się Austria. Jedziemy bez zatrzymania do samego Wiednia. Do Hohenau jedziemy prawym torem (w Austrii jest ruch lewostronny), może dlatego, że niemal równocześnie z nami miała odjazd osobówka. Pierwsze wrażenie jakie odnosi się po wjeździe do Austrii jest takie, że wydaje się ona wielkim pustkowiem. Większość trasy biegnie przez pola, a linię horyzontu w każdą stronę widać bardzo daleko. Czasem jedynie przerywają to skupiska zabudowań mijanych miejscowości, jednakże sporo przystanków również znajduje się w polu. W Gänserndorfie dołącza się do nas linia z Bratysławy, zaczyna też tu bieg jedna z linii wiedeńskiej S-bahny, tak więc częstotliwość pociągów, z którymi się mijamy wzrasta. Obszar robi się pomału coraz bardziej zabudowany i w końcu mijamy pierwszy wiedeński przystanek czyli Wien Süßenbrunn. Zaraz za nim odbijamy w lewo w kierunku Wien Simmering, zaliczając przy okazji łącznicę, której nie da się przejechać S-bahną. Na razie ciągle jedziemy jeszcze przez peryferyjne dzielnice, dopiero po przejechaniu przez Dunaj zaczynają się bardziej miejskie rejony, przynajmniej takie miałem odczucie. Wien Simmering okazuje się być tylko przystankiem z jednym peronem. Następnie znów jedziemy odcinkiem, który da się zaliczyć tylko EC (i pewnie tylko do czasu otwarcia Wien Hbf). Przejeżdżamy tuż obok rozkopanej stacji Wien Südbahnhof. Wschodnie perony ślepe jeszcze funkcjonują przyjmując pociągi lokalne, natomiast zachodnie (również ślepe) są już zupełnie rozpierniczone. Przejeżdżamy też przez stację Wien Matzleinsdorfer Platz, żeby niedługo później wjechać na ładną zmodernizowaną stację Wien Meidling, gdzie wysiadamy. Jako, że w Břeclavii czeski lok zmienił się na taurusa, a tamtego "zimnego" nie odłączono wygląda to fajnie, jakby pociąg był prowadzony trakcją podwójną:


Teraz udajemy się na poszukiwania automatu lub centrum obsługi Wiener Linien, aby zakupić naszą przepustkę do swobodnego poruszania się po mieście czyli bilet dobowy, który oczywiście jak to w każdym normalnym mieście bywa jest ważny na wszystko, łącznie z pociągami ÖBB. Centrum obsługi odnajdujemy w podziemiach dworca. Pobieramy też folderki ze schematami sieci komunikacyjnej, które na pewno bardzo nam się przydadzą. Czas więc zacząć zwiedzać Wiedeń, zarówno pod względem atrakcji turystycznych jak i komunikacyjnym. :-) Ze stacji Philadelphiabrücke połączonej z dworcem Meidling możemy pojechać linią metra U6. Jako, że do końcówki Siebenhirten jest niedaleko postanawiamy udać się właśnie tam. Linia U6 różni się od pozostałych U-bahnów pod tym względem, że jeżdżą na niej w większości tramwaje przystosowane do jazdy jak metro. Nie ujechaliśmy długo tunelem, gdyż po niedługim czasie wyjechaliśmy na powierzchnię, na estakadę. Jak się później okaże metra wiedeńskiego chyba więcej jest nad ziemią niż pod nią. :) Stacja końcowa również nie znajduje się pod ziemią. Oczywiście nie wracamy od razu tym samym składem, aby mieć czas na wykonanie fotek:


Następnie wyruszamy w drogę powrotną. Tym razem postanawiamy dojechać do dworca Wien Westbahnhof, aby go sobie obejrzeć i obfocić. Wcześniej na stacji Längenfeldgasse spotykamy się z linią U4. Przesiadka jest tak zorganizowana że obie linie jadące w tym samym kierunku zatrzymują się przy jednym peronie (stacja posiada 2 perony). Po odjeździe U4 wjeżdża ponownie w tunel a my jedziemy po powierzchni. Niektóre stacyjki mają zieloną i wyglądającą na zabytkową stylistykę. Spodziewaliśmy się, że stacja Westbahnhof będzie połączona z dworcem kolejowym, ale okazało się, że tak nie jest. Należy wyjść na powierzchnię gdzie po drugiej stronie znajdziemy gruntownie remontowany w tej chwili budynek dworca. Są też tramwaje, akurat tutaj spotykamy te nieco starsze:


Wien Westbahnhof jest stacją czołową. Perony jeszcze nie ruszone jeśli chodzi o remont. Urządzamy porządną sesję zdjęciową:


W centrum obsługi ÖBB pobieramy plan miasta oraz cegłę dla S-bahnu i metra w Wiedniu. Teraz postanawiamy przedostać się do centrum, a konkretnie pojechać S-bahną do Wien Hütteldorf, a następnie kolejną do Wien Mitte. Najbliższym pociągiem jest talent jadący do Rekawinkel:


Jedziemy nim krótko, tylko 2 stacje. Na Wien Hütteldorf mamy chwilę czasu na obfocenie stacji:


Obok peronów kolejowych znajduje się peron U-bahnu, kończy tu linia U4. Na stacji zaczepia nas żul, oczywiście nie trudno domyślić się o co mu chodzi. Nasz kolejny S-bahn odjeżdża o 11:21. Jest to już nieco starszy skład, ale za to ma zaletę w postaci otwieralnych okien:


Niedługo po odjeździe z Hütteldorfu dochodzi do nas łącznica z Westbahnhofu, którą aktualnie jeżdżą CHOPIN i SOBIESKI. W wielu miejscach węzła wiedeńskiego trwają pracę modernizacyjne. Przejeżdżamy przez Wien Meidling, gdzie dziś już byliśmy a następnie wjeżdżamy do tunelu, w którym są stacje Wien Südtiroler Platz, Wien Südbahnhof (S-Bahn), Wien Rennweg (gdzie odgałęzia się linia kolejowa na lotnisko) i Wien Mitte. Zdecydowaliśmy, że pojedziemy jednak stację dalej, do świeżo zmodernizowanego węzła przesiadkowego Wien Praterstern (kolej, metro, tramwaje i autobusy), żeby go sobie obejrzeć i obfocić, a potem zacząć zwiedzanie miasta od Prateru. Jak postanowiliśmy, tak czynimy. Jest to obecnie najnowocześniejsza stacja w Wiedniu i robi wrażenie, chociaż posiada tylko 2 perony:


Próżno jednak szukać jej w polskim hafasie, ponieważ znajduje się tam nadal stara nazwa czyli Wien Nord. W dolnym holu znajdują się stacje 2 linii metra: U1 i U2 (i tylko dla nich funkcjonuje nazwa Praterstern w polskim hafasie). Stacja ma charakter typowo przelotowy, ale teraz podczas modernizacji węzła zaczyna tutaj jeden EC - ten, którym będziemy wracać do Czech. Bezpośrednio obok stacji znajduje się Prater czyli ogromne wesołe miasteczko. Poświęcamy trochę czasu na spacer po nim. Jedną z atrakcji jest Liliputbahn:


Największą atrakcją jest chyba ogromny diabelski młyn, w którym gondole są wielkości małych wagonów. Wychodzimy po drugiej stronie Prateru i odszukujemy pętle tramwajową Prater Hauptallee, gdzie zaczyna tramwaj linii nr 1, którym chcemy udać się w miejsce, gdzie można obejrzeć Hundertwasserhaus czyli dość oryginalny budynek mieszkalny. "Gąsieniczka" akurat stoi na pętli, więc niedługo pojedzie:


Na przystanku kol. Semaforka zaczepia jakiś koleś szukający papierosa. Aczkolwiek po jego zachowaniu można sądzić, że pali on coś ciekawszego niż zwykłe fajki. :P W końcu możemy zająć miejsce w tramwaju. Doczytałem się, że budynek, który chcemy obejrzeć znajduje się na rogu ulic Löwengasse i Kegelgasse. Na rozkładzie znalazłem przystanek Löwengasse, więc tam wysiedliśmy:


Okazuje się jednak, że wysiedliśmy za wcześnie, postanawiamy więc poczekać na kolejny tramwaj. Zaniepokoiło nas jednak to, że nie minęliśmy żadnego jadącego w drugą stronę mimo że linia jeździ co 7 minut. W efekcie nasze oczekiwanie trwało jakieś pół godziny. Podjechaliśmy 2 przystanki, do Radetzkyplatz. Stąd z kolei trzeba się trochę wrócić, więc tak naprawdę mogliśmy z Löwengasse pójść pieszo bo było blisko. Zaginione tramwaje 1 znalazły się i teraz jeżdżą jeden za drugim. Po obejrzeniu Hundertwasserhaus powracamy na Radetzkyplatz, na którym znajduje się sklep o nazwie BIPA :-D :


Postanawiamy teraz udać się na Stephansplatz, więc wsiadamy w tramwaj linii 0, którym jedziemy do dworca Wien Praterstern. Tam przesiadamy się na linię U1, którą docieramy do naszego celu. Jest to stacja wspólna dla linii U1 i U3, pomiędzy którymi można przedostać się np. windą, w której przyciski to po prostu numery i kierunki linii:


Na stacji można też (podobnie jak na wielu innych) podglądać przez szybę dyżurnego ruchu, odpowiadającego również za monitoring stacji:


Na stacji tłumy, podobnie jak na placu, którego centralne miejsce zajmuje katedra, którą oczywiście oglądamy. Kolejną rzeczą, którą zapragnęliśmy obejrzeć była Opera Wiedeńska. W tym celu powracamy do U1 i podjeżdżamy do stacji Karlsplatz, z której wychodzi się bezpośrednio przed operą. Wcześniej natrafiamy na toaletę z muzyką operową :-D :


Następnie postanawiamy przedostać się do ratusza, tym razem tramwajem, a konkretnie linią 2:


Tramwaj posiada stare tablice z wykazem przystanków linii:


Po obejrzeniu ratusza wracamy się kawałek, aby obejrzeć parlament, który widzieliśmy z tramwaju. Kolejnym punktem programu jest zaliczenie odcinka Wien Praterstern - Wien Süßenbrunn w celu zamknięcia koła (zaraz za Süßenbrunn odbijaliśmy na trasę przez Simmering). Udajemy się więc na stację metra Karlsplatz, po drodze na fotkę załapuje się tramwaj:


Linią U3 jedziemy do stacji Landstraße, która jest połączona ze stacją Wien Mitte. Pomiędzy poszczególnymi środkami transportu kursuje winda, oczywiście z odpowiednimi przyciskami (U-bahn i S-bahn):


Niestety z cegiełki wyczytujemy, że pasująca nam S-bahna będzie dopiero za jakieś 20 minut. W perony wjeżdża osobówka do Břeclavii (która niestety nie staje w Süßenbrunn). Chwila zawahania, ale zdążyliśmy się upewnić, że możemy się nią przejechać do Wien Floridsdorf i w ostatniej chwili wsiadamy do niej. Zaliczyliśmy tym samym przejazd austriackim piętrusem:


Na stacji Floridsdorf pozostało nam już czekać na S-Bahn do Gänserndorfu. Zaraz za Wien Floridsdorf znajdują się warsztaty S-Bahnu, przejeżdżamy też nad Dunajem. Przy resztkach światła zaliczamy brakujący odcinek torów. Niestety pociągi mijają się przed Süßenbrunn, więc musimy tam trochę poczekać na następny. To już totalne peryferia Wiednia. Przed stacja stoi jakiś busiarz. Czas spędzamy na obczajaniu automatu biletowego ÖBB. W końcu nadjeżdża powrotny pociąg, którym udajemy się tym razem do Wien Praterstern. Tam przesiadamy się na 0, którym już dziś jechaliśmy. Dojeżdżamy nim do przystanku Hintere Zollamtsstraße, gdzie spotykamy się z kol. Towotem i wspólnie udajemy się do znajdującej się bezpośrednio przy przystanku pizzerii SALAMBO:


Wszystkim odwiedzającym Wiedeń polecam tą pizzerię. Za 6,50 dostajemy przepyszną i gigantyczną, nie mieszczącą się na talerzu pizzę. Po zjedzeniu takiej jesteśmy napełnieni na cały wieczór i noc. :-) Spędzamy trochę czasu na miłej pogawędce, oczywiście na tematy kolejowe. :-P Następnie rozjeżdżamy się w swoje strony. My z przystanku Radetzkyplatz powracamy 0 na Praterstern. Podjęliśmy decyzję, że rok 2010 przywitamy nad Dunajem, ale pozostały jeszcze 4 godziny. Po ciemku zwiedza się kijowo, więc spędzimy je na jeżdżeniu. Za kolejny cel obraliśmy sobie dworzec czołowy Wien Franz Josefs Bahnhof. W tym celu podjeżdżamy S-bahną (kierunek Floridsdorf) do stacji Wien Handelskei, gdzie mamy mieć przesiadkę na kolejny vlak. Nigdzie go jednak nie dostrzegamy. Na szczęście są tablice, które kierują nas do schodów. Za nimi znajdujemy położony pod stacją i prostopadle do niej jeszcze jeden peron, na który właśnie podstawia się nasz talencik. Podjeżdżamy nim tylko jedną stację do Wien Heiligenstadt. Stacja jest świeżo po modernizacji. Znowu musimy chwilę poczekać na S-bahn, którym dojeżdżamy już do celu. Dworzec ten to coś w stylu Warszawy Wileńskiej. Perony (a także tory postojowe) znajdują się w tunelu, a wszystko znajduje się pod wielkim oszklonym biurowcem. Nie ma tu nic do roboty, więc tylko zaglądamy do holu i wsiadamy w REX-a do Gmünd NÖ, którym powracamy do Heiligenstadt. Pomału kończy mi się woda, a wszystkie sklepy (także te dworcowe) są już pozamykane o tej porze. Zaczyna tu bieg linia U4, którą postanawiamy przejechać się w pełnej relacji i tym samym lądujemy na Hütteldorfie, gdzie już dziś byliśmy. Teraz trzeba podjechać czymś do Westbahnhof. Chcieliśmy jakimś IC ale nie znaleźliśmy żadnego na tablicy, więc poszliśmy na REX-a. Okazało się, że IC jednak był, ale wszystkie mają tu postój tylko do wysiadania, stąd ich brak na tablicy. W pociągach pojawia się coraz więcej osób udających się na imprezy (niektórzy już wstawieni). Na stacjach natomiast pełno dużych dzieci, dla których niezwykłą radością i podnieceniem są strzelające głośno kapiszony i petardy. Taka zapalona petarda przywitała nas na peronie Westbahnhofu, na szczęście zdążyliśmy ją zauważyć i cofnąć się do pociągu zanim pierdyknęła. Udajemy się na peron przy którym podstawiony jest CHOPIN i oglądamy go sobie. Na wyświetlaczu polskiego sypialnego Wien Südbahnhof, tak więc kolejna kompromitacja prestiżowej spółeczki, która nie potrafi nawet poprawnie zaprogramować swoich tablic. Sypialny w dodatku z wielkim napisem EN JAN KIEPURA. :P Do Kijowa natomiast ukraiński stary wagon. Przy tym samym peronie stoi również EN do Bregenz przy granicy z Niemcami (Lindau) i Szwajcarią (St. Margrethen). Chętnie przejechałbym się ponownie w tamte okolice. Na autokuszetę w tym pociągu wjeżdża jeden samochód. Fotki:


Następnie udajemy się do budynku dworca. Uffff są tu 2 czynne spożywczaki, jeden do 23:00, drugi do 23:30. Zakupujemy więc wodę, tak potrzebną człowiekowi do życia. Pomału będziemy kierować się w rejony Dunaju. Konkretnie interesują nas 3 stacje linii U1. Ale mamy jeszcze 2 godziny więc przejedziemy się przez Floridsdorf do stacji początkowej U1 czyli Leopoldau. Wsiadamy w linię U6. Po ujechaniu kawałka jakaś podpita młodzież zasięga u nas informacji w którą stronę jedziemy. :P Okazało się, że nie w tą która im pasuje więc na najbliższym postoju przesiadają się do pociągu jadącego w przeciwną stronę holując koleżankę, która ledwo stoi na nogach, chociaż nowego roku jeszcze nie przywitała. My dojeżdżamy do stacji końcowej Floridsdorf gdzie przesiadamy się na S-bahn. Linią tą już dzisiaj jechaliśmy podczas zaliczania Praterstern - Süßenbrunn. Podjeżdżamy do Wien Leopoldau gdzie mamy już U1. Można powiedzieć że jest to linia placowa, gdyż na trasie ma Kagraner Platz, Nestroyplatz, Schwedenplatz, Stephansplatz, Karlsplatz, Südtiroler Platz, Keplerplatz i Reumannplatz. :P Pierwszą stacją, na której wysiadamy jest Alte Donau. Nie stwierdzamy jednak tam nic ciekawego, więc podjeżdżamy do kolejnej - Kaisermühlen - Vienna int. Centre. Tutaj również nie stwierdzamy nic ciekawego, więc pozostała nam trzecia stacja: Donauinsel. Jest tutaj deptak wzdłuż Dunaju, a ludzi niewiele więc miejsce całkiem dobre. Postanawiamy jeszcze przejść mostem na drugą stronę rzeki, jednak tam nie ma fajnych miejsc, więc docieramy do stacji Vorgartenstraße i wracamy z powrotem do Donauinsel. Znajdujemy odpowiednie miejsce na deptaku i czekamy na nadejście 2010 roku. O północy niebo rozjaśniają fajerwerki, a na statku płynącym po Dunaju ludzie tańczą walca wiedeńskiego:


Zbieramy się ok. 1:00. Pociąg mamy dopiero o 5:50, tak więc czas musimy wypełnić sobie oczywiście jeżdżeniem. Postanawiamy udać się na ostatni duży dworzec, który nam został do obejrzenia i właściwie najważniejszy czyli Wien Südbahnhof. W tym celu musimy dojechać U1 do Südtiroler Platz i tam przesiąść się na S-bahnę. Dwie stacje dalej znajduje się koniec linii, więc postanawiamy przejechać ją sobie do końca. W pociągu tłok. Zapewne ze względów bezpieczeństwa została zamknięta stacja Stephansplatz, przez którą przejeżdżamy bez postoju. U-bahn jeździ dziś całą noc z częstotliwością od 7 do 15 minut, są też dodatkowe nocne kursy S-bahny. Na stacji końcowej Reumannplatz wychodzimy na chwilę na powierzchnię, gdzie czeka tramwaj z ludźmi pościskanymi w nim jak sardynki. Powracamy na peron i chcemy powrócić tą samą kolejką, lecz zwiewa nam sprzed nosa, mimo że Semaforek naciskał przycisk otwierania drzwi. :P Czekamy więc na następny, ale z tego z kolei nas wywalają, bo okazuje się że nie wraca. W końcu doczekujemy właściwego składu i powracamy do Südtiroler Platz. Stacja posiada wiele korytarzy i zakamarków, które łączą stację metra, przystanek S-Bahny oraz przystanek tramwajowy - wszystko położone w tunelach. Jakby ktoś się bardzo postarał to może się w tym zamotać. Generalnie wiele części stacji jeszcze rozkopanych. Podjeżdżamy teraz S-bahną dosłownie kilkaset metrów i wysiadamy na Wien Südbahnhof, w tunelu S-bahny. Ciekawostką jest fakt, że jeździ tędy CHOPIN bez postoju, podczas gdy wszystkie inne pociągi kierowane są przez Wien Simmering. Tutaj też wszystko w trakcie remontu, tablice tymczasowe. Aktualnie nie ma możliwości wyjścia z tunelu bezpośrednio do budynku dworca, więc trzeba przejść do niego ulicą. Na placyku przy wyjściu z tunelu znajdują się tablice z odjazdami. Perony zachodnie tak jak pisałem już nie istnieją, natomiast wschodnie zostały skrócone. Podróżnych odprawia się w prowizorycznie postawionym dworcu, jest tam też mała klitka robiąca za poczekalnię. Po obejrzeniu wszystkiego powracamy do tunelu i czekamy na najbliższy S-bahn. Po peronie szwendają się jakieś 2 podejrzane typy, na szczęście skierowali się do wyjścia. Po chwili jednak z tegoż wyjścia wypada na peron zapalona petarda. Na wszelki wypadek odbiegamy na koniec peronu. Echo tunelowe robi swoje, więc jak pierdyknęła to fest. Z pewnością wypełniło to niedobór podniecenia w organizmach dzieciaków, które ją tu wrzuciły. W końcu doczekujemy S-bahnu i opuszczamy to średnio przyjemne miejsce. Jedziemy do Wien Praterstern, żeby zobaczyć jaka tam obecnie sytuacja z S-bahnami. Warto wspomnieć, że w Austrii (a przynajmniej w Wiedniu) nie ma pragotronów tylko wszędzie monitory z odjazdami:


Na dworcu kręci się trochę w większości pijanych ludzi. Jakieś grupce młodzieży rozlała się flaszka w przejściu na perony, co zainteresowało ochronę. Gdy podszedłem bliżej okazało się, że twórcami tego bałaganu są... Polacy. :P Postanawiamy teraz przejechać się S-bahną do Wien Meidling, a potem sobie czymś wrócić. Akurat trafił się talent. Po przyjeździe do Meidling niemiła niespodzianka: najbliższy odjazd gdziekolwiek dopiero za godzinę. Ups. :P Na szczęście jest U6. Jedziemy więc do Westbahnhof, z którego postanawiamy przedostać się U3 do Wien Mitte. Po drodze jest stacja Stubentor, którą radzono nam obejrzeć. Dobrych rad z IC Forum trzeba słuchać, więc wysiadamy tam. Z początku wydaje nam się zwyczajną stacją, lecz po chwili rodzi się pytanie: gdzie u licha jest tor w przeciwnym kierunku ? :P Po chwili odnajdujemy go, dokładnie pod naszym torem. :) :


Wyjście ze stacji też jest ciekawe, wygląda jakby było wydrążone w ruinach jakiegoś zamku czy cuś. Kolejnym składem podjeżdżamy do Wien Mitte i przechodzimy na stację kolejową. Teraz z S-bahnami nie ma już problemu, bo zaczęły się ranne częste kursy. Wsiadamy w pierwszą kolejkę w kierunku Meidling, wysiadamy jednak stację wcześniej czyli na Matzleinsdorfer Platz. Parę minut czekania i przy tym samym peronie zatrzymuje się pociąg w drugą stronę. Aby wytracić czas jedziemy nim do końca czyli do Wien Floridsdorf. Tam przesiadka na pociąg powrotny, którym wracamy do Wien Praterstern i tym samym żegnamy się z koleją miejską. Tak więc jakoś ten czas zleciał, ale gdybyśmy mieli bilet na komunikację miejską ważny tylko do północy (np. ten do biletu WIEN SPEZIAL) to bylibyśmy bardzo biedni. Do naszego EC CARL MARIA VON WEBER do Ostseebad Binz pozostało pół godziny. Ma odjechać z toru 1, więc wychodzi na to, że zaraz po odjeździe S-bahny do Gänserndorfu o 5:29 mogą go wstawiać. I faktycznie tak się dzieje. Jest więc czas na spokojne wykonanie fotek na peronie i wewnątrz składu:


Ciekawostką jest fakt, że pociąg jedzie z Autrii do Niemiec, ale skład ma całkowicie czeski, jednakże bardzo przyzwoity. Jedynka bezprzedziałowa, restaurant nowoczesny, przedziałowe dwójki też bardzo fajne. Wybraliśmy najwygodniejszą. Frekwencja w noworoczny poranek nawet duża, co nas trochę zdziwiło. Ruszamy oczywiście planowo. Mamy jeszcze postój na dworcu Floridsdorf, a następnie jedziemy bez postojów do Břeclavii. Drzemkę zakłóca nam jedynie kierpoć podczas kontroli. W Břeclavii dostaliśmy prezent od Czeskich Drah w postaci podstawienia naszego IC na torze 1B (czyli coś w stylu peronu 1A w Kędzierzynie). Swoją droga zbudowanie tego peronu (z torami 1A i 1B) było chyba najgłupszą rzeczą, jaka miała miejsce podczas modernizacji stacji Břeclav. W końcu doczłapaliśmy się do naszego upragnionego składu. Bogu dzięki nie musimy przesiadać się już w Přerovie. Zanim na dobre pójdziemy spać dokumentuję skład, którym są wagony przedziałowo-bezprzedziałowe:


Kontrola biletów zaraz po odjeździe, więc dalszej podróży nikt nam już nie zakłóca. W Bohumínie jesteśmy o 9:12. Kol. Semaforek udaje się do domu a ja mam czekanie do 10:43 na kibel do Kędzierzyna. Zimno jak cholera, polski kibel przy peronie 1 oczywiście zamknięty, a siedzenie w budynku dworca na tej stacji nie jest żadną przyjemnością. Na szczęście przy tym samym peronie był podstawiony rychlik do Brna, więc w nim sobie posiedziałem. Skład opuszczam gdy zbliża się jego odjazd i akurat polski kibel zaprosił podróżnych do środka:


U kierpocia zakupuję przejściówkę (tradycyjnie 2 blankiety ze zniżką 50 %, ciekawe czy kiedyś się skończą). Jazda do domu bez żadnych przeszkód, żadnej reakcji na Regio Kartę podczas kontroli. Szczęśliwego Nowego Roku ! :)