Staszowskie zaliczenie
25-26.05.2013.

Kędzierzyn - Opole - Strzelce Opolskie - Katowice - Kraków Gł. - Kraków Balice - Kraków Gł. - Tarnów - Rzeszów - Przemyśl - Przeworsk - Stalowa Wola Rozwadów - Tarnobrzeg - Staszów - Kielce - Włoszczowa - Zawiercie - Katowice - Kędzierzyn

Bilet:

Relacja:

W weekend 25-26 maja postanowiłem w końcu zaliczyć sobie reaktywowaną od tego rozkładu trasę Chmielów-Staszów-Włoszczowice-Sitkówka Nowiny, którą 2 razy w tygodniu kursuje IR łączący Wrocław z Przemyślem. W sobotę rano pociągiem o 5:58 udaję się do pracy w Opolu. Właściwy wyjazd rozpoczyna się o 15:12 w IR GALICJA Jelenia Góra – Kraków, w który wsiadam w Opolu. Po raz kolejny mam okazję utrwalić sobie trasę przez Strzelce, w których meldujemy się przed czasem. Jadący czwórkę dalej młodzi goście myślą, że to Gliwice. Pociąg prowadzi jakiś nadgorliwy kierpoć, który podczas postoju przeprowadza kontrolę. W przejściu między członami spotyka się z dzieckiem idącym najprawdopodobniej do toalety. Pyta go o bilet. Gdy odpowiada, że bilet ma mama każe mu wrócić do mamy… Między Strzelcami a Gliwicami prędkość w wielu miejscach już wysoka, ale strasznie rzuca naszym kiblem. Z Łabęd do Gliwic nadal jeździ się wolniejszą parą torów, bo szybszy tor w tym kierunku jest zamknięty. W Gliwicach, Zabrzu i Katowicach pociąg wyludnia się, więc można zająć miejsce leżące na najbardziej tragiczny odcinek Katowice-Kraków. Mógłbym przesiąść się w Katowicach na IR-Busa, ale odjeżdża pół godziny po GALICJI i w Krakowie jest niewiele wcześniej, więc odpuściłem sobie bo nigdzie mi się nie spieszy. W Krakowie jestem przed 20:00:


Korzystając z faktu, że sieciówka jest honorowana w pociągach do Balic postanawiam przypomnieć sobie ten krótki odcinek. Dziś linię obsługuje SA134. Z lotniska przybywa o 19:50 (przyjeżdża dość sporo osób), zmiana czoła i o 20:00 wyruszamy:


Do Mydlnik główną trasą w kierunku Katowic, tuż przed peronami zjeżdżamy na jednotorową niezelektryfikowaną odnogę. Jedziemy przez pola i czasem w pobliżu domków jednorodzinnych. Na peroniku w Balicach przesiadka drzwi w drzwi do autobusu dowożącego pod terminal:


Po kilku minutach postoju wyruszamy w drogę powrotną do Krakowa. Na monitorach w szynobusie wyświetlają się najbliższe odjazdy pociągów z Głównego (od godziny naszego przyjazdu tam). Podczas kontroli zostaje wykryty obcokrajowiec jadący na bilecie autobusowym, zapewne przyzwyczajony do zachodnich standardów, gdzie wszystkie środki komunikacyjne są zintegrowane taryfowo. Przed 21:00 ponownie meldujemy się w Krakowie Głównym. Wjeżdżając w perony mijamy się z ostatnim regio do Katowic. EN71 wypełniony kibolami i policją, współczuję pasażerom. Mam 2 godziny czasu, więc udaje się na rynek oraz do pizzerii Sycylia na ul. Floriańskiej. Trzeba przyznać, że 15 zł za margheritę to cena całkiem przyzwoita jak na ścisłe centrum Starego Miasta, więc odwiedzam ją regularnie i polecam. W dalszą drogę udam się ostatnim w dobie regio do Tarnowa o 22:34. Dwa kibelki, pierwszy to modernizacja ze starymi oknami i nawet trochę ludzi w nim siedzi, drugi to zwykła i poczciwa derma i pusto więc w nim się rozkładam. Większość trasy przedrzemuję i przebudzam się gdy pociąg stoi już w Tarnowie, więc szybko się zbieram i opuszczam skład. Udaję się do poczekalni, w której spotykam się z kol. Tomkiem. Ja kibluję do pierwszego regio do Rzeszowa, on w kierunku Nowego Sącza, ponieważ jedzie na imprezę z Nowego Sącza do Chabówki. Po jakimś czasie rozkładamy się na ławkach i śpimy. Jakie to twarde, podziwiam tych wszystkich żuli, który umieją na tym spać… W pewnym momencie przebudzam się, a za oknem już widno. Jasny gwint!!! Spojrzenie na zegarek: 4:10, podbiegam do monitora: uff na szczęście moje regio odjeżdża o 4:25 (nie pamiętałem dokładnie) i stoi sobie grzecznie zaraz obok poczekalni, przy peronie 1:


Żegnam się więc z Tomkiem, który ma jeszcze godzinę czekania i odjeżdżam. Pociąg rozkładowo jedzie do Rzeszowa, gdzie są 2 minuty na przesiadkę w kierunku Przemyśla, jednak w rzeczywistości jest to ten sam kibel. Potwierdza to kierpociowa w czasie kontroli młodych Ukrainek, które są niezwykle uradowane faktem, że nie muszą się przesiadać. Korzystając z faktu, że trasa jest mi znana, bo jeździłem nią podczas ankietowania w sierpniu 2012 kontynuuję drzemkę. W Przemyślu jestem przed 9:00:


Udaję się na niedzielną Mszę oraz na spacer po Starówce. Po drodze mijam ludzi udających się na Marsz Dla Życia i Rodziny, natomiast na jednym z placów zbierają się muzycy, ponieważ odbywa się IV Przegląd Orkiestr Wojsk Lądowych. Nie mogło też oczywiście zabraknąć wizyty w barze z dobrymi frytkami, który odwiedzaliśmy z Tomkiem każdego dnia podczas ankiet. Gdy powracam na dworzec w peronach stoi już dolnośląski kibel ze spotowym wnętrzem, który pojedzie jako IR do Wrocławia. Stoi on jednak przy peronie 3, a tablice obwieszczają, że odjazd ma nastąpić z peronu 2. Po jakimś czasie jednostka przestawia się na właściwy tor:


Ludzi jest niewielu. W moim członie lokuje się 3 MK wracających z Ukrainy (jak się później dowiedziałem jeden z nich to kol. Jasiu). Do odjazdu nic się nie zmienia, więc Przemyśl Główny opuścimy z dość kiepskim zapełnieniem. Chwilę przed naszym odjazdem przybywa TLK BRZECHWA z Krakowa:


W Zasaniu dosiadają 3 osoby, w Radymnie nie wsiada nikt. Podczas kontroli dostaję od kierownika do wypełnienia ankietę na temat jakości usług świadczonych przez PR. W Jarosławiu dołącza do mnie kol. Piotrek ze swoją dziewczyną Kasią. Chwilę później w Przeworsku dosiada się do nas jeszcze kol. Michał. Kierujemy się w kierunku Stalowej Woli, po drodze zaliczamy ulewę. Na poszczególnych stacjach (nawet w Stalowej Woli) liczba wsiadających jest nieduża, więc wiemy już, że będziemy zaliczać w komfortowych warunkach i będzie można porobić zdjęcia. Ech, gdyby jeszcze pogoda była lepsza… Ostatnią stacją z codziennym ruchem pasażerskim jest Tarnobrzeg. Następnie przejeżdżamy przez Ocice (gdzie pociągi nie mają postojów), za którymi odchodzi zmodernizowana niezelektryfikowana linia do Rzeszowa przez Kolbuszową. My kierujemy się w prawo i dojeżdżamy do Chmielowa koło Tarnobrzega. Mijamy peron i zatrzymujemy się pod semaforem. Postój niepokojąco wydłuża się. Po jakimś czasie przychodzi kierownik z informacją, że na linii przez Staszów rozerwał się towarowy i postoimy tu minimum 2 godziny. Kasi i Piotrkowi w tym momencie sypie się plan, więc obmyślają opcje dalszej jazdy (Kasia musi wrócić na Podkarpacie, a Piotrek udaje się do Trójmiasta). Korzystając z postoju wychodzimy na fotki. Piotrek przypadkowo odnalazł na płocie rozkład jazdy z powalającą ofertą pół pary raz w tygodniu (zatrzymuje się tu IR w stronę Przemyśla, natomiast nasz w stronę Wrocławia postoju już nie ma). W pociągu znajduje się też pan, który (jak słyszeli Kasia z Piotrkiem) kupował u kierownika bilet do Lublina. Zapewne miał się przesiadać na szynobusa w Stalowej Woli tylko coś mu się przegapiło. No to teraz będzie mieć wesoło. Michał postanawia przejść się do miejscowości. Po jakimś czasie wraca i przynosi nam lody ze sklepu. :P Jedna pani postanowiła zrezygnować z podróży i przyjechał po nią mąż samochodem. Budynek dworca jest zamieszkały, po jakimś czasie wyglądają z niego mieszkańcy zdziwieni długim postojem pociągu. Fotki z Chmielowa:


O 17:50 w końcu ruszamy. W międzyczasie wypogodziło się i niebo zrobiło się niemal bezchmurne. Przynajmniej jest jakiś plus tej całej sytuacji. Dzień teraz długi, więc zaliczenie niezagrożone. Zaraz po odjeździe po lewej stronie odchodzi będąca w stanie agonii niezelektryfikowana linia do Dębicy:


Niedługo później przecinamy Wisłę:


Stary Łążek:


Na trasie przeważają pola, czasem jest też jakieś jeziorko. Linia trochę pagórkowata, jak to w świętokrzyskiem:


W Strzegomku stajemy pod semaforem. Za drzewami jest LHS, który się tutaj do nas dołącza. W tym momencie przejeżdża towar prowadzony 4(!) gagarinami! Ech, gdyby pojechał parę minut później… Jest tu też kilka składów cystern, niektóre krótkie po 2-3 wagony, może to ten rozerwany skład – winowajca naszego opóźnienia:


Jedziemy wzdłuż LHS-u, jednak nie trafiamy na żaden pociąg:


Na wjeździe do Staszowa długi wiadukt:


W Staszowie mimo opóźnienia do naszego pociągu wsiadają 3 osoby:


Szlak:


Kolejną udokumentowaną stacją jest Grzybów:


Znajduje się tu skrzyżowanie szerokiego toru z naszym, umożliwiające przejazd na bocznicę (z obydwoma rozstawami torów) znajdującą się po przeciwnej stronie niż linia szerokotorowa:


Mijanka LHS-u, niestety pusto:


Szlak:


Chmielnik:


Za Chmielnikiem przejeżdżamy pod wiaduktem dawnej kolei wąskotorowej:


Niedługo później rozstajemy się z LHS-em. We Włoszczowicach łączymy się z linią z Buska Zdroju:


Szlak:


Kolejna udokumentowana przeze mnie stacja to Dębska Wola z ciekawym budynkiem:


Widoki na trasie:


Stacja Nida:


Brzeziny:


Ostatnie zaliczane kilometry:


W Sitkówce-Nowinach dołączamy się do głównej magistrali z Krakowa:


W Kielcach oczekuje trochę ludzi, bo zapewne nie mieli innej alternatywy (BOLKO jedzie przed naszym IR). Żegnam się z moimi towarzyszami. Piotrek z Kasią udadzą się osobówkami do Warszawy i stamtąd rozjadą się w swoich kierunkach (przy większym opóźnieniu była zakładana nawet opcja, wyjazdu do Kędzierzyna/Opola po POGÓRZE), a Michał pojedzie NIDĄ do Krakowa. Drużyna naszego pociągu też stratna, bo normalnie wracają regio do Krakowa i IR-Busem na Podkarpacie, dzisiaj muszą NIDĄ i czekać w Krakowie do rana. Jedziemy w kierunku Częstochowy, żeby w Czarncy wjechać na CMK. Co ciekawe nie mamy postoju handlowego we Włoszczowej. Od CMK ucinam sobie drzemkę. Oczywiście po jeździe kiblem po CMK jest się wytrzęsionym za wszystkie czasy. Jazda upływa spokojnie i o 23:35 ze 130 minutowym opóźnieniem meldujemy się w Kędzierzynie: