Kółeczko pod pyrą czyli Oelką do Poznania
10.02.2009.

Kędzierzyn - Opole - Wrocław - Leszno - Wolsztyn - Poznań Gł. - Poznań Starołęka - Swarzędz - Poznań Wschód - Poznań Gł. - Ostrów Wielkopolski - Kluczbork - Opole - Kędzierzyn

Bilet:

Relacja:

10 lutego wybrałem się w Wielkopolskę, aby zaliczyć linię Luboń - Wolsztyn oraz objazd do Swarzędza przez Poznań Franowo. Początek kółeczka taki sam jak poprzednio - 5:02 z Kędzierzyna. Tym razem Regio Karnet zalegalizowałem dzień wcześniej w razie gdyby były jakieś problemy z feralnie skasowanym dniem, na szczęście na było żadnych. Jako osobówka do Opola podstawia się jeden kibel (ostatnio były dwa). Ruszamy planowo. Reakcja konduktorki na mój Regio Karnet: "Hihi, skasowali !" :-D W Opolu meldujemy się planowo więc na spokojnie przesiadam się do osobówki do Wrocławia na dwóch kiblach. Ten odcinek również przemierzam bez żadnych przeszkód i opóźnień. We Wrocławiu nie mam wiele czasu, więc po zajrzeniu do holu powracam na peron bo już zapowiadają wjazd osobówki z Wałbrzycha do Poznania. Przybywają 2 kible, które zachęcają futerkowymi obiciami siedzeń... ale tylko do momentu gdy się na nich usiądzie i poczuje plastik. :-/ Osobówki do Lubania Śląskiego, Kłodzka oraz moja odjeżdżają z małym opóźnieniem z powodu oczekiwania na ŚNIEŻKĘ z Przemyśla. Jedziemy po remontowanej estakadzie. Aktualnie prace trwają na torze najbardziej południowym, robotnicy pracują pod specjalnym zadaszeniem. Trasa do Poznania również jest mi znana. W Skokowej mieliśmy przewidziany czas na krzyżowanie z powodu zamknięcia toru między Skokową a Żmigrodem, ale ze względu na nasze opóźnienie nie było takiej potrzeby, bo vlak z przeciwka zjawił się wcześniej. Za Skokową trwają prace torowe. Jeden tor rozebrany łącznie z siecią oraz słupami. Konduktor miły i wesoły. O 9:15 docieram do Leszna gdzie będę mieć godzinę czasu. Do mojego pociągu wsiadają kontrolerzy. Szwendam się po dworcu i okolicach oraz focę:


Jako osobówka do Zbąszynka pojedzie SA108 008. Zapełnienie nie jest duże, pewnie ze względu na godzinę. Ruszamy z niezelektryfikowanej części dworca, żeby po chwili odbić w lewo razem z linią w kierunku Kąkolewa, która zaraz odbija w prawo. Łącznica z tejże linii nieprzejezdna i zarośnięta. Konduktor wyposażony w terminal do sprzedaży biletów. Na linii nie ma jakiś nadzwyczajnych widoków (no może poza jeziorkiem w Boszkowie), generalnie wszystkie linie w rejonie Leszna są podobne. Widać jednak, że pociągi są potrzebne, bo na każdej stacyjce ktoś wsiada lub wysiada. Osoby wsiadające są odprawiane błyskawicznie, jeszcze przy drzwiach otrzymują bilety. Mam nadzieję, że terminale rozpowszechnią się na całą sieć. Prędkość na tej trasie nie jest najgorsza, a przed samym Wolsztynem nawet bardzo dobra. W Wolsztynie spora wymiana pasażerów. Przy drugim peronie podstawiona już jest osobówka do Poznania: dwie bonanzy a na czele Ol49-59. Korzystając z 20 minut czasu urządzam sesję zdjęciową:


Na peronie foci też jakiś chłopak w towarzystwie dziewczyny. Po obfoceniu wszystkiego zajmuję miejsce na samym końcu składu. Ogrzewanie parowe działa co jest widoczne zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. Zapełnienie jak na razie nie jest duże. Zaraz za stacją odbijamy w prawo od linii, którą przyjechałem, aby chwilę później przeciąć ją po wiadukcie:


Linia trochę polna, trochę leśna, wymiana pasażerów podobna jak w poprzedniej osobówce, jedynie w Grodzisku Wielkopolskim nieco większa. W miarę zbliżania się do Poznania pociąg zapełnia się. Konduktor również wyposażony w terminach do sprzedaży biletów. Focę wszystkie stacyjki.
Tłoki:


Rostarzewo:


Rakoniewice:


Drzymałowo:


Ruchocice:


Grodzisk Wielkopolski:


Ptaszkowo Wielkopolskie:


Granowo Nowotomyskie:


Strykowo Poznańskie:


Stęszew:


Trzebaw Rosnówko:


Szreniawa:


Wiry:


Następnie przejeżdżamy nad zelektryfikowaną magistralą z Wrocławia, żeby po chwili dołączyć się do niej i osiągnąć Luboń koło Poznania:


Przed stacją docelową zatrzymujemy się jeszcze w Poznaniu Dębcu:


Na stacji Poznań Gł. parowóz pozuje do zdjęć:


Nie mam za wiele czasu, więc po sfoceniu szybko przechodzę na druga stronę dworca, gdzie oczekuje już osobówka do Konina czyli bohuny zaprzęgnięte w byczka:


Niestety zaczął się szczyt więc pociąg mocno nabity, ale jakoś udaje mi się znaleźć miejsce takie jak lubię. Młodzieniec dzielący ze mną czwórkę strasznie narzeka na swój los, jaki to on jest biedny że musi podróżować (jechał gdzieś spod Rzepina) pociągiem i jaka ta podróż jest męcząca. Gdy powiedziałem mu, że nasz pociąg jedzie objazdem przez Franowo jeszcze bardziej się "ucieszył". Ciekawe jakby zareagował gdybym powiedział mu moją trasę i cel podróży. :P Ruszamy z małym poślizgiem i kierujemy się na linię w kierunku Kluczborka. W Poznaniu Starołęce zjeżdżamy na lewy tor i zatrzymujemy się przy peronie. Po chwili wolniutkim tempem odbijamy w kierunku Franowa. Poznań Franowo to jedna z największych stacji rozrządowych w Polsce, więc torów i składów towarowych co nie miara. Następnie w lewo odgałęzia się trasa, którą można dojechać do Kobylnicy na trasie Poznań-Inowrocław. Później mijamy Nową Wieś Poznańską i dołączamy się do modernizowanej trasy z Poznania Gł. Wysiadam na stacji Swarzędz. Mam teraz niecałą godzinę do pociągu w kierunku Poznania. Poza dworcem nie stwierdzam nic ciekawego, więc pozostaję w jego rejonie i focę:


W międzyczasie przejeżdża BWE z Warszawy do Berlina, które filmuję. Podczas szwendania się po peronie poznaję na jednej z lamp nowe znaczenie skrótu PLK - Polskie Lesby Kolejowe. W sumie trudno się z tym nie zgodzić patrząc na efektywność remontów i inwestycji tejże spółeczki. Bliżej godziny 15:00 peron pomału się zapełnia. Przed przyjazdem pociągów jest całkiem sporo osób w tym wielu uczniów. Z tego co widzę, większość oczekuje na pociąg w kierunku Wrześni. Teraz czeka mnie ryzykowna, 3-minutowa przesiadka w Poznaniu Gł., od której zależy dalsza trasa mojego kółeczka. Jeśli się uda to jadę przez Kluczbork i jestem w domu o 21, jeśli nie to przez Wrocław i jestem w domu 2 godziny później. Mój pociąg zjawia się niestety mając 5 minut w plecy. Zaraz po odjeździe udaję się do drużyny zgłosić przesiadkę. Drużyna nieświadoma opóźnienia początkowo nie chce zgłosić tłumacząc się, że nie ma skomunikowań, ale po moich argumentach, że to ostatni pociąg w dobie, popularny kierunek i że nie trzeba będzie opóźniać a jedynie umożliwić przesiadkę powiedzieli, że zgłoszą. Na wjeździe do Poznania Gł. wśród stojących wagonów na bocznicy dostrzegłem duńczyka Arrivy. Na szczęście na wyremontowanym torowisku zgubiliśmy całe opóźnienie i w Poznaniu Gł. zameldowaliśmy się 3 minutki przed czasem. :) Kibel do Kluczborka odjeżdża za ślepego peronu 4a, więc trochę sobie pobiegłem. Przy tym samym peronie stoi Oelka z pociągiem do Wolsztyna (tym razem 3 bonanzy), więc mogłem jeszcze raz ją sfocić:


Pociąg także nabity, no ale spodziewałem się tego. Mimo wszystko udaje mi się znaleźć odpowiadające mi miejsce. Ruszamy również parę minutek opóźnieni. W Poznaniu Dębinie i Starołęce jeszcze dobijają ludzie. Daje jesteśmy przyspieszni i zatrzymujemy się tylko na wybranych stacjach, na których vlak opuszczają kolejne osoby. Od Pleszewa mam prywatną czwórkę. Czasem jedziemy prawym, czasem lewym torem, czasem szybciej, czasem wolniej, w efekcie czego łapiemy niecałe 10 minutek pleców. W Ostrowie Wielkopolskim oczekuje na nas szynobus do Leszna, który po chwili odjeżdża. My stoimy nie wiadomo po co, przez co nasze opóźnienie się nie zmienia. Od Ostrowa już ćma, więc przez okno nie ma co patrzeć. W Kluczborku meldujemy się ok. 18:30, więc mam 20 minutek. Przechodzę na drugą stronę dworca i zajmuję miejsce w SA103 013, który stoi już przy peronie. Oczekuje też osobówka do Katowic, która po chwili odjeżdża. Następnie przybywa kibel z Częstochowy do Wrocławia i w końcu możemy ruszyć. Pierwszy raz jadę trasą Kluczbork-Opole po ciemku. Obok jadą kolejarze, który jak wynika z rozmów urwali się wcześniej z pracy i teraz kombinują z powrotami. Pożyczają w tym celu cegłę od kierpociowej. Zapełnienie szynobusu niezbyt duże. W Opolu jesteśmy o 19:45. Nasz szynobus przechodzi na osobówkę do Namysłowa, na pragotronie wypisane +5. Mi pozostał już tylko powrót uczelnianą trasą do domu. Jako, że osobówka o 20:05 jeździ teraz z 10 minutowym opóźnieniem mogłem przejść się do Conieco i przynieść sobie frytki, najsmaczniejsze spośród wszystkich tego typu restauracji. Osobówka do Raciborza przybywa dziś z nieco większym, 20 minutowym opóźnieniem. Wesoła i sympatyczna konduktorka stwierdza, że nie będzie mi kasować karnetu bo "sporo już mi tam natrzaskali". Jeden z pasażerów prawi jej komplementy podczas kontroli. :P W Kędzierzynie melduję się po 21:00 i tak kończy się ten wyjazd.