Podkarpacko-świętokrzyskie ostatki
25-26.07.2012.

Kędzierzyn - Gliwice - Katowice - Kraków - Tarnów - Rzeszów - Przeworsk - Stalowa Wola Rozwadów - Tarnobrzeg - Kolbuszowa - Rzeszów - Przeworsk - Stalowa Wola Rozwadów - Sandomierz - Ostrowiec Świętokrzyski - Skarżysko-Kamienna - Kielce - Włoszczowa - Zawiercie - Katowice - Gliwice - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

Celem kolejnego wyjazdu stały się Podkarpacie i Ziemia Świętokrzyska, a konkretnie ostatnie brakujące mi tam czynne pasażersko odcinki tj. Kolbuszowa-Ocice i reaktywowany w grudniu Grębów-Sandomierz-Ostrowiec Świętokrzyski-Skarżysko (przejścia z Ukrainą nie liczę, bo to trochę inny kaliber). Tym drugim kursuje tylko jeden pociąg - TLK SAN, który godziny wyjazdu i przyjazdu ma dość niekorzystne dla zaliczaka, więc konieczne jest zabawienie się w żula i spędzenie nocy na którymś z podkarpackich dworców. Wytypowałem Przemyśl, do którego zamierzam dotrzeć TLK WOŁODYJOWSKI, który przybywa tam w środku nocy. Z Kędzierzyna wyruszam regio do Gliwic o 6:00. Szanowna PLK-a w końcu raczyła wziąć się za remont toru uszkodzonego po wykolejeniu, więc z Taciszowa do Łabęd jedziemy po lewym, dzięki czemu nie łapiemy pleców i zdążam w Gliwicach na planowo skomunikowaną osobówkę KŚ. Zaraz po odjeździe zapowiedź przez głośniki, że z powodu prac torowych pociąg nie zatrzymuje się na niektórych stacjach. W Katowicach chwila przerwy, którą wykorzystuję na spacer po najbliższej okolicy dworca. Stolicę Górnego Śląska opuszczam regio do Krakowa o 8:17. Według klapek jedziemy do Szczecina przez Jaworzno. :) Jako, że tej trasy nie da się jechać na trzeźwo, większość przesypiam. W stolicy Małopolski jestem przed 10:00. Mój skład przechodzi na regio do Wieliczki. Po chwili oczekiwania przybywa IR NIKIFOR z Warszawy Wschodniej do Krynicy, który od Krakowa jedzie w taryfie regio. Skład to ED72, a frekwencja wysoka. W Krakowie Płaszowie nieco dłuższy postój. Pociągi zapowiada tu dość oryginalna megafonistka, która śmiesznie akcentuje niektóre wyrazy oraz głoskę "r". Podczas naszego postoju zjawia się regio z Krzeszowic w składzie EN57+EN71. A dużo bardziej frekwencyjne pociągi jeżdżą na jednym kiblu... Jedziemy rozkopaną trasą Kraków-Tarnów. W Bochni kolejny dłuższy postój (krzyżowanie) więc wychodzę na krótkie fotki:


W Tarnowie jestem o 12:50 i mam niecałą godzinę czasu:


Za chwilę mają spotkać się tu 2 IR-Busy, oba jednak mają lekkie plecy. Autobus do Katowic jest prezentowany na tablicy jako do Wrocławia, a zapowiedź przez megafon informuje, że w Katowicach jest skomunikowanie z pociągiem:


Najpierw przybywa autobus do Katowic, a jakiś czas później 20 minut opóźniony IR-Bus do Ustrzyk Górnych. W obu frekwencja dość wysoka:


Ja pojadę jednak po torach czyli regio do Rzeszowa. Mam jeszcze trochę czasu więc robię krótki rekonesans po okolicy dworca oraz oglądam wyremontowany budynek. Prezentuje się bardzo ładnie. Do Rzeszowa oczywiście kolejny kibelek:


Zanim ruszymy to przepuścimy jeszcze TLK BIESZCZADY Kraków-Przemyśl, przez megafonistkę zapowiedziane jako z Wrocławia. Odcinek Tarnów-Rzeszów też w wielu miejscach rozkopany. Niektóre stacje (np. Wola Rzędzińska czy Dębica) mają już nowe zmodernizowane perony. W okolicach Dębicy otrzymuję sms-a z PR, że mój pociąg z Rzeszowa do SWR jest odwołany i zamiast niego pojedzie autobus zastępczy. :/ Na szczęście powrotny pociąg to nie ten sam obieg, bo jedzie z Lublina. Ponieważ w taki upał jak dziś jazda autobusem to nic przyjemnego, a i mam poważne obawy o punktualność tej KKA, wykonuję telefon do kol. Tomka, aby sprawdził mi czy da się dojechać na powrotny pociąg z SWR przez Przeworsk. Okazuje się, że jest taka możliwość. Udaję się więc niezwłocznie do kierownika i zakupuję bilet na zmianę trasy za zawrotną kwotę 69 groszy. W Rzeszowie tylko 9 minut, ale nie ma kolejek do kas, więc zdążam zakupić powrotny bilet z Rozwadowa, a następnie wsiadam w kibelek do Przemyśla:


Widzę, też na pragotronach, że IR-Bus Katowice-Łańcut ma 80 minut w plecy. Dobrze, że nim nie pojechałem... Po 40 minutach jazdy jestem w Przeworsku:


Tutejszy budynek również przeszedł gruntowny remont. Zmieniła się nieco jego bryła i wypiękniał z zewnątrz i od wewnątrz. Niejeden dworzec mógłby pozazdrościć. Warunki są tak fajne, że postanawiam zamienić nocne kiblowanie z Przemyśla na Przeworsk, dzięki czemu nie będę musiał kupować 2 biletów. Pytam także sokisty na peronie jakie warunki panują tu w nocy i otrzymuję informację, że nie ma żadnego problemu z nocnym czekaniem, a dworzec nie jest zamykany. Korzystając z półgodzinnej przerwy zaglądam także na chwilę na dworzec wąskotorowy. Fotki z Przeworska:


Ostatni dziś kibelek to regio do Stalowej Woli Rozwadowa:


Mimo szczytowej pory frekwencja marna, ale trudno się dziwić przy takiej ofercie i prędkościach szlakowych. Wymiana podróżnych na trasie też niezbyt duża. Upał nieziemski, jednak na horyzoncie zaczynają pojawiać się ciemne chmury. Pewnie wieczorem będzie burza, oby tylko pogoda wytrzymała chociaż do Kolbuszowej. W Rozwadowie szybka przesiadka na szynobus RESOVIA Lublin-Rzeszów:


Frekwencja wysoka, ale udaje się znaleźć odpowiednie miejsce do zaliczania. Między Stalową Wolą a Tarnobrzegiem mijamy się z TLK SAN z Warszawy do Przemyśla, którym jutro pojadę w drugą stronę. Skład liczy aż 3 wagony... W Ocicach wjeżdżamy na zmodernizowaną linię do Rzeszowa i prędkość szlakowa wzrasta. Dłuższy postój mamy w Dębie Rozalin, której modernizacja jeszcze nie tknęła (ale już niedługo ją dopadnie). Przyczyną jest krzyżowanie z TLK HETMAN do Zamościa. Oczywiście dokumentacja:


Zaliczanie kończę w Kolbuszowej, bo dalszy odcinek do Rzeszowa jechałem już kiedyś, jeszcze zanim został zmodernizowany. Ciemnych chmur na niebie coraz więcej i w pewnym momencie rozpoczyna się nawałnica. Z tego powodu ostatni odcinek trasy pokonujemy już w ciemnościach i ścianie deszczu, więc nie utrwalę go sobie tak jak pierwotnie zakładałem. W Rzeszowie jestem o 20:30 i muszę teraz czekać na WOŁODYJOWSKIEGO, który odjeżdża dopiero o 0:52. Miałem zamiar iść do miasta coś zjeść, ale w takiej ulewie jest to pozbawione sensu, więc siadam w dworcowej poczekalni. Na szczęście ok. 22:00 przestaje padać, więc mogę opuścić dworzec. Spacerując po starówce docieram na Rynek, gdzie otwartych knajpek nie brakuje. Wybrałem pizzerię BENVENUTI czynną do późnej nocy. Polecam wszystkim, gdyż każda pizza (niezależnie od ilości wybranych dodatków) kosztuje 12 zł. Spędzam tutaj trochę czasu. Na zewnątrz znowu leje, raz mocniej, raz słabiej. Około północy opuszczam lokal. W drodze na dworzec zachodzę jeszcze do całodobowego supermarketu na małe zakupy. W kasie PKP IC zakupuję bilet do Kędzierzyna przez Przeworsk, SWR, Skarżysko i Włoszczową. :P Kasjerka momentami się waha, w pewnym momencie pyta czy żaden z pociągów nie ma miejscówek, ale w końcu dostaję to co chcę. Niestety krzywo się wydrukował. :P Pierwszy etap mojej podróży do Kędzierzyna to TLK WOŁODYJOWSKI, który żeby było ciekawiej jedzie z Kędzierzyna. :P :


Podczas kontroli kierpoć kilka minut bez słowa przygląda się mojemu biletowi, po czym oddając pyta czy przesiadam się w Przeworsku. Jego mina mówi wszystko. :P :P Przeworsk wita mnie zaś ścianą deszczu, więc szybko biegnę do budynku dworca. Po chwili okazuje się, że nie będę sam, wraz ze mną WOŁODYJOWSKIM przyjechał jeszcze pan, który będzie kiblować do pierwszego regio do Stalowej Woli. W budynku są właściwie 2 hole: duży z kasą oraz mniejszy, nieco schowany, z którego można dostać się do toalet. Z obu można bezpośrednio wyjść na peron. Wybraliśmy ten mniejszy, żeby nie rzucać się w oczy. Trochę rozmawiamy, trochę drzemiemy. Na szczęście ławki w przeciwieństwie do tych z Rzeszowa nie posiadają przegródek, więc bez problemu można się na nich położyć:


Stacja posiada niezwykle głośny gong, więc o 3:00 zapowiedź WOŁODYJOWSKIEGO do Szczecina zrywa nas na równe nogi. Wychodzimy więc zobaczyć jego odjazd, a następnie dalej kimiemy. Po dworcu od czasu do czasu krząta się pani sprzątająca, ale zupełnie nie zwraca na nas uwagi. Po 4:00 mój towarzysz udaje się na swój pociąg do SWR. Podstawili kibla niski plastik, więc już mu współczuję. :P Ja mam jeszcze trochę czasu, więc drzemię dalej. Ok. 5:00 przychodzą do mnie sokiści i mówią, żeby już nie leżeć, bo zaczynają się ludzie schodzić. :P W końcu nadchodzi godzina odjazdu SANA:


Dwie dwójki zapełnione dość solidnie, na szczęście udaje mi się załapać na jedno z ostatnich miejsc przy oknie. Do Rozwadowa jedziemy tą samą trasą, którą jechałem wczoraj, więc postanawiam się zdrzemnąć. W Stalowej Woli dobija trochę ludzi. Następnie dalej jedziemy w tym samym kierunku co wczoraj, jednak w Grębowie odbijamy w prawo. W miejscowości Wielowieś dołącza się do nas odnoga z Tarnobrzega, a chwilę później zatrzymujemy się w Sandomierzu. Prawie nikt nie wsiada, wiele lat bez pociągów zrobiło swoje. Podczas kontroli jedna z pasażerek żali się kierpociowi na kasjerkę z Leżajska, z którą ponoć nieraz bywają problemy. Zaraz za Sandomierzem przekraczamy Wisłę:


Za mostem mijamy strasznie zapuszczony przystanek o wdzięcznej nazwie Metan. Inne stacje i przystanki również są mniej lub bardziej zapuszczone:


Linia jest dwutorowa, jednak w wielu miejscach czynny tylko jeden tor. Odcinek za Sandomierzem widokowo ładny. Pociąg jedzie zboczem dość łagodnego wzgórza, a po prawej stronie rozpościera się szeroki widok na okolicę:


W Ostrowcu zjawiamy się przed czasem, więc musimy swoje odstać. Dalszy odcinek trasy już raczej płaski. Postój mamy jeszcze w Starachowicach Wschodnich. Na obu tych stacjach wsiada trochę ludzi. Z rozmów wynika, że wielu jest zadowolonych, że mają bezpośrednie połączenie z Warszawą. Mijamy m.in. słynny Wąchock. Szlakowa przed samym Skarżyskiem bardzo przyzwoita. Ostatnim przystankiem jaki mijamy jest Skarżysko Kościelne. Jest to jednak oddzielna miejscowość, a nie część Skarżyska-Kamiennej (jak może sugerować nazwa). W Skarżysku nasz skład łączony jest z częścią kielecką:


Mam godzinę czasu, więc zwiedzam sobie budynek dworca i najbliższą okolicę:


W kasie biletowej jedna pani pyta o połączenie do Kędzierzyna. :) W dalszą drogę udam się TLK SZTYGAR:


Pagórkowatą trasą docieramy do Kielc, gdzie spotykamy się z IR BOLKO. Oba pociągi zmieniają czoło i niemal równocześnie odjeżdżamy. My kierujemy się w lewo na linię do Częstochowy. W pewnym momencie przejeżdżamy przez mały tunelik, na którym nic nie ma. Być może kiedyś miała tu powstać jakaś droga albo coś. Za Włoszczową, a dokładniej w Czarncy wjeżdżamy na CMK. Tą trasę znam już dobrze, więc ucinam sobie drzemkę. W Sosnowcu na peronie ciekawe grafitti - Husarz jako wagon sterowniczy:


SZTYGAR jedzie przez Strzelce Opolskie, więc muszę wysiąść w Gliwicach. Mam ponad godzinę czasu do HETMANA, więc spędzam go w galerii FORUM (wcześniej jest regio, ale bez sensu dzielić bilet). Przychodzę na jego godzinę odjazdu. Remont dworca w Katowicach postępuje, niedługo z peronów znikną klapki słynące z pokazywania ciekawych rzeczy, jednak gliwickie będą ich godnymi następcami:


Mój ostatni pociąg na szczęście zjawia się punktualnie:


Po półgodzinnej jeździe jestem w Kędzierzynie.