Podkarpackie klimaty

DZIEŃ 1 - 18.08.2008.

Kędzierzyn - Gliwice - Kraków - Ptaszkowa

Bilet:

Relacja:

Przyszedł czas na odwiedzenie rodziny w Małopolsce. Postanowiłem wykorzystać fakt wyjazdu w tamte rejony i przy okazji pozaliczać trochę tras na Podkarpaciu, gdzie nigdy jeszcze nie byłem i nie tylko. Ale najpierw odwiedzinki u rodzinki. :) Na kędzierzyńskim dworcu zjawiam się wraz z rodzicami przed 11. Niestety jeszcze będąc w domu otrzymałem informację, że ŚLĄZAK wyjechał z Wrocławia splecowany. Winowajca: część zgorzelecka. Przewidywane opóźnienie: 40 minut. Pragotrony nie działają po nawałnicy sprzed paru dni, więc trzeba słuchać zapowiedzi. Zostaje zapowiedziane 40 minut opóźnienia, które potem wzrasta do 60. W efekcie pierwszy przyjeżdża HETMAN z Gorzowa do Zamościa. Wsiadamy do niego, ale nie zdołaliśmy wejść dalej jak do przedsionka, bo pozabierali się nim pasażerowie ŚLĄZAKA z poprzednich stacji. Podczas kontroli dowiaduję się u konduktorki, że ŚLĄZAK jedzie zaraz za nami, więc postanawiamy wysiąść w Gliwicach i zaczekać na niego. I faktycznie, ledwo HETMAN opuścił peron wtoczył się ŚLĄZAK ze swoim wakacyjnym bohunowym składem. Spodziewałem się pustek, ale i tu sporo ludzi, ale przynajmniej można usiąść. W Katowicach doganiamy HETMANA i... odjeżdżamy pierwsi w kierunku Krakowa, tak więc decyzja o przesiadce bardzo trafna. Do Krakowa docieramy bez żadnych przygód. Chwilę po naszym przyjeździe zapowiedź o 20 minutach opóźnienia HETMANA. Czasu mamy mniej niż było planowane, ale nie rezygnujemy z wypadu na krakowski rynek. Po powrocie szybko udajemy się na peron, skąd odjedzie RegioPlus DUNAJEC, bo zazwyczaj wcześniej go podstawiają. Dziś jednak ED72+EN57 przybyły z Płaszowa na ostatnią chwilę. Zajmujemy miejsca oczywiście w ED72. Skład cholernie nagrzany, pewnie stał cały dzień w Słońcu na Płaszowie. Ruszamy punktualnie, a ludzi dużo, jak w każdym pociągu z Krakowa do Tarnowa. Kontrola biletów, konduktor bardzo długo przygląda się Regio Karnetowi mojej mamy po czym pyta... dlaczego na tym bilecie jest pieczątka ? Znajmość ofert taryfowych tego pana pozostawimy bez komentarza. W Bochni, Brzesku i Tarnowie wysiada dużo ludzi. Od Tarnowa już luźniej i zaczyna się kryniczanka. Do Stróż linia jest jednotorowa. W Bobowej krzyżujemy się ze składem wagonów PKP IC z Newagu. Według wyświetlaczy była to jazda próbna do Idzikowic. W Stróżach spotykamy rzeźnię z Krynicy i Zagórza do Bydgoszczy i Gdyni - jedyny pośpiech, który ostał się na trasie Stróże-Jasło i jedyny pociąg którym można zaliczyć Biecz-Jasło, ale o tym później. W naszej podróży jeszcze Grybów i pętla grybowska, po której przejechaniu wysiadamy w Ptaszkowej i kończymy podróż. Jako, że plany na kolejny dzień nie były sprecyzowane bilet został zakupiony do Nowego Sącza, bo cena ta sama, ale nie został wykorzystany na końcowym odcinku. Tak zakończył się ten dzień.

DZIEŃ 2 - 19.08.2008.

Dzisiejszego dnia jedynymi wydarzeniami związanymi z koleją i komunikacją był przejazd autobusem firmy VOYAGER z Ptaszkowej do Gorlic oraz obejrzenie stacji Gorlice i przystanku Gorlice Glinik (niestety tylko z samochodu, bez fotek).

DZIEŃ 3 - 20.08.2008.

Dziś jedynym wydarzeniem związanym z koleją i komunikacją była przejażdżka na nowosądecki dworzec celem zakupu biletów na powrót dla rodziców oraz dla mnie na dzień następny. Najpierw kasa PKP IC i przesympatyczna kasjerka, która bez problemu wystawiła mi 2 dopłaty do jednego biletu, gdyż jak stwierdziła dopóki wszystko jest zgodne z taryfą to jej jest obojętne i wystawia tak jak klient sobie życzy. Następnie kasa międzynarodowa i betony, które nie potrafiły wystawić przejściówki do Plavca, tłumacząc się tym, że nie mają kodów. Tylko co to obchodzi zwykłego pasażera, który przychodzi do kasy międzynarodowej i chce zakupić bilet za granicę. Odpuściłem, może gdzie indziej się uda. Przy okazji zauważyłem, że ekran dotykowy terminalu był mocno zużyty lub zepsuty, bo reagował dopiero po którymś uderzeniu palcem w dany przycisk na ekranie.

DZIEŃ 4 - 21.08.2008.

Nowy Sącz - Stróże - Jasło - Zagórz - Jasło - Rzeszów - Tarnów - Nowy Sącz

Bilety:

Relacja:

Część rodzinna się skończyła, czas na część kolejową. :) Pobudka tuż po 5:00, żeby mniej więcej pół godziny później wyruszyć pieszo z miejsca noclegu na dworzec. Droga przez moment wiedzie koło torów. Akurat jechał RegioPlus DUNAJEC do Krakowa, którego sfociłem:


Normalnie na pociągu tym jedzie ED72+EN57, dziś jednak tylko ED72 (z czego 1 człon to 1 klasa), tak więc będzie się działo na odcinku Tarnów-Kraków, oj się będzie działo... Wychodząc z domu obrałem rezerwę czasową, tak więc po przybyciu na dworzec mam czas na zrobienie zdjęć:


W drogę wyruszę osobówką z Krynicy do Krakowa o 6:17. Przybywa 1 EN71 czyli standard na tej relacji, aczkolwiek gdybym ja decydował o zestawieniu to dałbym 2 x EN57, ze względu na odcinek Tarnów-Kraków. Ruszamy planowo. Focę stacyjki na tym najładniejszym, dwutorowym odcinku kryniczanki.
Nowy Sącz Jamnica:


Kamionka Wielka:


Mszalnica:


Ptaszkowa:


Zjazd pętlą grybowską z Ptaszkowej do Grybowa to czysta przyjemność:


Grybów:


W Stróżach spotykamy NOSALA z Warszawy i Gdyni do Krynicy, stoi też osobówka do Biecza, którą oczywiście prawie nikt nie jedzie. Ja mam godzinę czasu do swojego pośpiecha więc mogę dokładnie obejrzeć stację:


Jeśli ktoś ma wątpliwości kto rządzi w Stróżach to po wyjściu przed dworzec jego wątpliwości natychmiast zostają rozwiane. ;-P :


O 7:33 na stację przybywa pociąg pospieszny z Bydgoszczy i Gdyni do Krynicy i Zagórza (wagony z Bydgoszczy z pociągu REGLE), który będzie tu dzielony. Jak już wspominałem jest to jedyny pociąg jadący do Zagórza przez Stróże, gdyż wszystkie pozostałe jeżdżą przez Rzeszów. Od momentu zlikwidowania osobówek do Jasła i pozostawienia tylko dwóch par do Biecza jest to także jedyny pociąg, którym można przejechać odcinek Biecz-Jasło, co właśnie dziś uczynię. Ale zanim zajmę miejsce jeszcze fotki składu, tablic i pragotronów:


Do Krynicy pojadą tylko 3 wagony, do Zagórza cała reszta. Udaje mi się znaleźć prywatny przedział na końcu składu. Ruszamy punktualnie, prowadzeni przez ET21. Spodziewałem się podobnej prędkości jak na kryniczance, jednak stan tej linii jest dużo gorszy. Na tym odcinku również postanowiłem sfocić wszystkie stacyjki.
Polna:


Szalowa:


Wola Łużańska:


Moszczenica Małopolska:


Gorlice Zagórzany:


Libusza:


Biecz:


Siepietnica:


Skołyszyn:


Przysieki:


Jasło Niegłowice:


W Gorlicach Zagórzanach i Bieczu nawet wysiada trochę osób. Tak oto docieramy do Jasła:


Mamy tu dłuższy postój celem zmiany lokomotywy z ET21 na SP32, bo dalej nie ma już sieci. Można powiedzieć, że trasa Jasło-Zagórz jest jakby odizolowana od reszty sieci, gdyż jest na niej kilka par pociągów, a na pozostałych liniach, którymi można pojechać w Polskę pociągów nie ma wcale lub 2 pary (jedynie w sezonie więcej). Nie wychodzę na fotki, uczynię to w drodze powrotnej. Po zmianie lokomotywy ruszamy dalej. Prędkość jeszcze gorsza, usypiająca i tak na całej trasie do Zagórza. Rekompensują ja jedynie ładne widoki. Pierwszy większym miastem na trasie jest Krosno. Są tu 2 postoje - Krosno:


Oraz Krosno Miasto:


Przy Krośnie Mieście znajduje się ciekawy blok z wymalowanym herbem papieskim. Kolejny postój to postój techniczny w Zarszynie na krzyżowanie z szynobusem z Zagórza do Jasła:


Drugim dużym miastem na odcinku Jasło-Zagórz jest Sanok:


Rozpoczynają tu bieg pociągi do Chyrowa na Ukrainie. Do Zagórza już niedaleko:


Wcześniej przejeżdżamy przez Nowy Zagórz, gdzie znajduje się stacja postojowa, następnie odgałęzia się linia na Ukrainę. Chwilę później dołącza się tor, którym można na Chyrów wyjechać z Zagórza i osiągamy stację końcową. Po przyjeździe fotki:


W międzyczasie z Nowego Zagórza został podstawiony pociąg pospieszny BIESZCZADY do Gliwic, którym wyruszę w drogę powrotną:


Po obejrzeniu stacji i najbliższych okolic oraz wymianie biletu (bo kupiłem tylko do Nowego Sącza nie myśląc, że mogłem do Krynicy oszczędzając 6 zł) zajmuję miejsce w pociągu. Zauważyłem też, że późniejsze połączenie osobówkowe do Rzeszowa, które też rozważałem układając plan będzie dzisiaj na KKA, widocznie jakaś nagła awaria szynobusu. Odjeżdżamy punktualnie o 12:17 i rozpoczynamy powrót malowniczą trasą do Jasła:


Tym razem na odcinku Zagórz-Jasło mamy aż 3 krzyżowania. Najpierw Wróblik Szlachecki i kolzłom z Jasła do Zagórza:


Mijamy też ciekawą bocznicę. Ciekawe jest to że są na niej bramki takie jak do sieci trakcyjnej, jednak nie jest ona zelektryfikowana, a na bramkach umieszczone są po prostu lampy:


Kolejne krzyżowanie to Jedlicze i następma osobówka z Jasła do Zagórza bo zaczyna się szczyt. Tym razem bonazna prowadzona SU42 w nowym malowaniu PKP PR:


I wreszcie trzecie krzyżowanie czyli Tarnowiec i BIESZCZADY w przeciwnym kierunku. Tamci stoją, a my przejeżdzamy na biegu:


Docieramy do Jasła. Do odjazdu szykuje się kolejna bonanza do Zagórza, tym razem z SP32 na czele, a mój pociąg zmienia czoło, aby skierować się na linię do Rzeszowa. Ja w międzyczasie wychodzę obejrzeć stację i pofocić:


Zajmuję teraz miejsce w wagonie rowerowo-bagażowym, gdyż tam znalazłem miejsce, które mi odpowiada. Śmiesznie się czuję w tym wagonie, bo pomiędzy przedziałami są dziury. Ruszamy żwawo i odbijamy w lewo od linii do Zagórza. Mijamy lokomotywownię i Jasło Towarowe. A dalej już klimaty podobne jak na trasie do Zagórza:


Jedynym postojem handlowym na odcinku Jasło-Rzeszów jest Strzyżów nad Wisłokiem, gdzie nie wsiada nikt:


Mamy też krzyżowanie na stacji Czudec z osobówką Rzeszów-Jasło (SU42 + bonanza, czyli skład jak na większości osobówek w rejonie Jasła i Zagórza):


Oraz nieplanowy postój na stacji Rzeszów Staroniwa, gdzie zaczyna się sieć trakcyjna:


Niedługo później meldujemy się na głównym rzeszowskim dworcu. Mój skład będzie dołączany do części przemyskiej, która niedługo przybędzie, jednak do ostatecznego odjazdu z Rzeszowa jest aż 45 minut, więc wychodzę pozwiedzać dworzec i okolicę oraz porobić fotki:


Po stacji manewruje czeska lokomotywa 163 048-2 "Jadwiga", która poprowadzi Ex ERNEST MALINOWSKI do Warszawy (a dokładniej na odcinku Rzeszów-Kraków). Na straganach przed dworcem znajduję kasety ze śląskimi szlagierami, widać są popularne nie tylko na Śląsku. ;-P Zakupiłem też przejściówkę z Muszyny do Plavca bez najmniejszych problemów. Gdy powracam na perony skład do Gliwic już się formuje. Wagony z Zagórza stonka podpina razem ze składem MALINOWSKIEGO, żeby po podpięciu przetoczyć tego drugiego na tor przy sąsiednim peronie. Przechodzę przez skład w celu poszukiwania dogodnego miejsca. Część przemyska nabita, prywatny przedział znajduję dopiero na samym końcu wagonów z Zagórza. Teraz ruszamy już szybkim, magistralnym tempem w kierunku Tarnowa. Może nie jest to 120 km/h, ale jedzie się przyjemnie. Na trasie mamy dwa postoje.
Sędziszów Małopolski:


Oraz Dębica:


Tutaj wydłużamy chwilę postój, ponieważ funkcjonariusze nie pamiętam czy SOKu czy Policji wyprowadzają kogoś z pociągu, a potem spisują na peronie. Dosiada się też do mnie matka z synkiem, którzy jadą chyba gdzieś za południową granicę. Po przyjeździe do Tarnowa poczułem się jak w Czechach, gdyż ledwo co wyszedłem z wagonu na stację już wjechał jadący za nami Ex ERNEST MALINOWSKI z czeskim lokiem. Ponieważ BIESZCZADY leciutko splecowane zdecydowano, że Ex pojedzie pierwszy, jednak ledwo zniknął w oddali to ruszyły BIESZCZADY. I tak powinno być wszędzie, a nie czekanie dobrych kilku minut (albo i dłużej) na odbieg. Mam teraz prawie godzinę czasu, więc zwiedzam stację i jej okolice. Budynek dworca w remoncie. W holu kiosk jest tak genialnie postawiony, że zasłania pragotrony. A na tablicy dziury, błędy i klapka chodząca w kółko bez przerwy. W mieście nic ciekawego, więc powracam na stację. Mojej osobówce wypisują +10. Na stację przybywa rzeźnia z Rzeszowa do Kołobrzegu oraz splecowany Ex MAŁOPOLSKA z Gdyni do Przemyśla. Fotki z Tarnowa:


Moja osobówka wypisana na peronie 2, jednak w ostatniej chwili przeganiają nas na 3, żeby zrobić miejsce dla ŚWIATOWIDA (Szczecin-Przemyśl), który przybywa chwilę po EN71 z Krakowa do Nowego Sącza. Większość ludzi jadących z Tarnowa powysiadała po wioskach na trasie. Przy kontroli troskliwy konduktor informuje mnie, że tym pociągiem nie dojadę do Krynicy, odpowiadam mu, że wiem o tym. :) Od Stróż pociąg już zupełnie pustoszeje. Szkoda, że tym razem pętlę grybowską jadę po ciemku. Do Nowego Sącza ostatnim pociągiem w dobie dojechało tylko kilka osób. Tak zakończył się ten dzień.

DZIEŃ 5 + NOC - 22/23.08.2008.

Nowy Sącz - Muszyna - Krynica - Muszyna - Plaveč - Lipany - Prešov - Humenné - Medzilaborce - Łupków - Zagórz - Jasło - Rzeszów - Kraków - Katowice - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

Dziś pobudka jeszcze wcześniejsza, aby o 5:00 wraz z rodzicami dotrzeć na dworzec. Rodziców lokuję w DUNAJCU, którego właśnie podstawili (dziś już 2 jednostki tak jak Pan Bóg przykazał), a sam wsiadam w osobówkę Stróże-Krynica i o 5:10 opuszczam Nowy Sącz. Kibel po starej modernizacji. Trasę mam zaliczoną (choć już dość dawno), więc momentami przysypiam. A za oknem ładny, górski wschód Słońca. W Piwnicznej spotkanie z osobówką Krynica-Kraków (którą wczoraj jechałem), a w Muszynie z kiblem Krynica-Nowy Sącz oraz zmieniamy czoło. Zaliczę teraz brakujący mi kawałek Muszyna-Krynica. Do Krynicy docieramy o 6:46. Zgodnie z dodatkiem do Plavca pojedzie ten sam kibel, ale to dopiero za godzinę, tak więc dokładnie oglądam i obfacam stację oraz jej najbliższą okolicę:


Koło stacji bardzo ładny kościół. O 7:00 rozpoczyna pracę kasa biletowa, ale zwykła krajowa, a międzynarodowa PKP IC zamknięta, tak więc dobrze, że przejściówkę kupiłem w Rzeszowie bo wole z kasy niż świstek od kondiego. ;-P Po powrocie do pociągu odkrywam, że siedzenia w ostatnim członie różnią się od pozostałych:


A więc jednak można robić modernizację z podłokietnikami przy oknach. Wydaje mi się, że jestem jedynym pasażerem w pociągu, ale nie chce mi się sprawdzać. Ruszamy punktualnie, focę stacyjki.
Powroźnik, gdzie znajduje się stacja postojowa dla pociągów kończących bieg w Krynicy:


Muszyna Zdrój:


Muszyna:


Muszyna Poprad:


Leluchów:


Čirč:


Orlov:


Odcinek Muszyna-Leluchów bardzo ładny. Gdy ostatnio jechałem tą trasą była jeszcze kontrola graniczna w pociągu, co tylko świadczy o tym jak dawno mnie tu nie było. Okazało się, że nie byłem jedynym pasażerem, który przyjechał pociągiem z Krynicy. Drugim był nieco starszy pan - MK, który jechał gdzieś w Polskę, ale przez Słowację. ;-) Robimy sobie nawzajem pamiątkowe zdjęcia przy FLIRCIE, którym pan pojedzie do Popradu. Ja wykonuję także foty całej stacji:


Zakupuję też przejściówkę Medzilaborce-Nowy Łupków. W Plavcu nie ma już normalnej kasy, a bilety wystawia się z przenośnego terminalu, takiego jak mają konduktorzy. Jako, że genialny słowacki rozkład najbliższy pociąg w kierunku Prešova przewiduje dopiero o 12:19 muszę poradzić sobie inaczej i na chwilę rozstać się z pociągami. Po odjeździe pociągu do Popradu udaję się do miejscowości. Po krótkich poszukiwaniach odnajduję przystanek, który prawdopodobnie jest tym, którego szukam czyli Plaveč most (bo w miejscowości jest jeszcze drugi). Niestety rozkłady strasznie zaniedbane, więc nie mogę stwierdzić na 100 %, a tubylcy też niezorientowani w nazwach (dla nich jest to po prostu przystanek z którego zawsze jadą). Ostatecznie w tym, że czekam w dobrym miejscu utwierdza mnie pan, który jedzie do Sabinova tym samym autobusem co ja. Tuż przed 10:00 przybywa lekko spóźniony autobus SAD Prešov, którym pojadę do miejscowości Lipany. Czas jazdy to pół godziny a trasa całkiem miła, tylko szkoda, że nie po szynach. Na miejscu mam pół godziny czasu. Najpierw trzeba zakupić bilet. O ile polski i czeski system nie stanowi dla mnie problemu gdy obserwuję monitor w kasie, tak w słowackim jest naprawdę dużo rozmaitych pól, menu itp. Mimo uważnej obserwacji monitora nie połapałem się w tym. Na bilecie oprócz trasy zostały też wydrukowane numery konkretnych pociągów, akurat tych, którymi jadę, ale podejrzewam, że to tylko informacyjnie, bo bilet raczej nie jest ważny tylko na konkretne połączenie. Mój kibel do Koszyc jest już podstawiony, ale czasu do odjazdu sporo, więc czynię to co zawsze:


Po wejściu do pociągu odkrywam, że w ostatnim członie zamiast skaju na siedzeniach jest futerko. Coś mam dzisiaj szczęście do nietypowych ostatnich członów jednostek. ;-) :


Ruszamy punktualnie o 11:00. Linia ładna w przeciwieństwie do stacyjek, które jak większość słowackich pipidówek nie powalają swoją urodą.
Rožkovany:


Červenica:


Pečovská Nová Ves:


Sabinov:


Orkucany:


Šarišské Michaľany:


Veľký Šariš:


Prešov mesto:


Po przyjeździe do Prešova przez moment spanikowałem, bo trafiłem na zepsute drzwi, w dodatku na końcu jednostki i bałem się, żeby pociąg nie odjechał ze mną na pokładzie, ale na szczęście zdążyłem wysiąść. Stacja Prešov to zupełnie inny świat w porównaniu z wcześniejszymi odwiedzonymi dziś dworcami na Słowacji. Gruntownie zmodernizowane perony i budynek, aż przyjemnie przebywać na takim dworcu. W górnym holu znalazłem fajny model gagarina:


Niestety mam tu tylko 20 minut, więc trzeba się uwijać ze zwiedzaniem i fotkami:


Mój pociąg składa się z czterech motoraków: pierwsze dwa w relacji Prešov - Humenné, jednym z nich pojadę, drugie dwa (w tym jeden zmodernizowany) w relacji Prešov - Bardejov, które odłączą na stacji Kapušany pri Prešove. Na tym samym torze stoi też motorak do stacji Kysak. W większości słowackich motoraków ławki są obite materiałem, jednak nie jest to najlepszy pomysł bo szybko się brudzą. W moim motoraku wystarczyło lekko klepnąć w siedzenie, aby w powietrze uniosła się chmura kurzu. Trasa momentami bardzo ładna, szczególnie jeden wiadukt, niestety nie pamiętam w jakiej miejscowości. Po ok. 1,5 godziny jazdy docieramy do stacji Humenné, gdzie będę mieć godzinę czasu:


Stacja taka sobie, chociaż centrum obsługi klienta w holu dworca prezentuje się bardzo ładnie. W peronach stoi też czeski skład nocnego rychlika Sirava do Pragi. Przed stacją dworzec autobusowy, a nieopodal Tesco. Godzinka w niemiłosiernym upale jakoś przeleciała. Mój następny pociąg składa się z 4 motoraków, z czego pierwszy ładny, a pozostałe trzy brzydsze. Zewnętrzne to silnikowe, a wewnętrzne doczepne. U konduktora dowiaduję się, że właśnie ten pierwszy pojedzie potem do Łupkowa, więc w nim się lokuję. Okazuje się, że nie jestem jedynym Polakiem udającym się w tym kierunku. Ruszamy planowo. Podczas kontroli podejrzałem, że siedzący na przeciwko mnie Polacy mieli bilety w taryfie przygranicznej Sanok-Humenné chyba wypisywane ręcznie na blankiecie w książeczce TCV. Na przystanku Humenné mesto wsiada baaardzo dużo ludzi - szczyt, ale na pewno będą wysiadać po wioskach i tak też się dzieje. Linia już bez tak wysokich wiaduktów jak poprzednia, ale górki fajne. W Medzilaborcach chwila postoju, kondi przykleja na szybę tablicę (kartkę) kierunkową do Łupkowa, wsiadają też jakieś osoby:


Pozostałe motoraki podwozimy jeszcze do przystanku Medzilabroce mesto. Do naszego motoraka wsiada trochę Polaków, a pozostałe zostają odłączone, aby udać się w drogę powrotną:


Teraz rozpoczyna się odcinek, który właściwie jest celem całego dzisiejszego dnia czyli Medzilaborce mesto - Łupków - Zagórz. Kursują tu jedynie 2 pary pociągów w piątki, soboty i niedziele w okresie wakacji letnich. Tuż przed odjazdem mechanik wyszedł z kabiny i zapytał czy na pewno wszyscy jadą do Polski. Dobrze zrobił, bo znalazły się pojedyncze osoby jadące do stacji Humenné. Po ich wysiadce możemy ruszyć. Linia przede wszystkim leśna, a prędkość nienajgorsza. Finałem odcinka jest tunel łupkowski, którym wjeżdżamy do Polski, co da się odczuć po drastycznym spadku prędkości u polskiego wylotu tunelu. Chwilę później zatrzymujemy się przy peronie stacji Łupków. Spodziewałem się pustek, a do motoraka ładuje się trochę ludzi jadących na Słowację. Pociąg do Zagórza też nie świeci pustkami, większość osób, która przyjechała ze Słowacji przesiada się do niego. Do odjazdu jest jeszcze chwila, więc urządzam sesję zdjęciową:


Nie jestem jedynym MK, który foci podczas tej przesiadki. :) W Łupkowie jest dyżurny, który w czasie mojego focenia daje sygnał odjazdu motorakowi. Zastanawia mnie czy warto utrzymywać dyżurnego dla 4 par pociągów no i co on ma do roboty przez cały dzień (pociągi przyjeżdżają rano, a potem po południu), nie wiem czy docierają tu jakieś towary. Wsiadam do nabitej bonanzy, ale udaje mi się jeszcze znaleźć satysfakcjonujące mnie miejsce na samym jej końcu. Ruszamy planowo, konduktorka informuje niektórych pasażerów o dalszych połączeniach z Zagórza. Prędkość typowo turystyczna, więc można fotografować krajobrazy. W środku bonanzy jadą też jacyś rowerzyści. Na stacyjkach wymiana podróżnych zerowa, lub jakieś pojedyncze osoby, więcej jedynie w Komańczy, gdzie wysiada między innymi parka jadąca z Medzilaborców. Albo mamy luzy w rozkładzie, albo sprawnego mechanika, bo na wielu stacyjkach meldujemy się przed czasem co powoduje nienaturalnie długie postoje. Na każdym postoju foty (robione nie tylko przeze mnie :) ).
Nowy Łupków:


Osławica:


Komańcza:


Komańcza Letnisko:


Rzepedź:


Szczawne Kulaszne:


Wysoczany:


Mokre Małopolskie:


Morochów:


Czaszyn:


Tarnawa Dolna:


Do Zagórza docieramy o 18:34, jest pół godziny czasu:


Zaliczanie skończone, no ale jestem na drugim końcu Polski i trzeba wrócić do domu. W peronach stoi już WISŁOK do Warszawy. Skład z Łupkowa po chwili postoju odjeżdża do Nowego Zagórza. Niedługo później SU42 powraca luzem przywożąc konduktorkę. Po wykonaniu fot zajmuję miejsce w pustawym składzie i o 19:03 ruszamy. Podczas jazdy focę budynek w Nowym Zagórzu:


W Sanoku i Krośnie pociąg trochę się zapełnia, ale nadal mam prywatny przedział. Do Krosna jest jeszcze widno, więc mogę przypominać sobie trasę, którą zaliczałem wczoraj:


W Jaśle zmiana czoła i dosiada się do mnie żołnierz służby zasadniczej. Na odcinku Jasło-Rzeszów trochę drzemię. W Rzeszowie 20 minut czasu, więc szwendam się po stacji. Według klapek w tunelu WISŁOK jedzie do stacji Warszawa Główna !!! Aż to uwieczniłem:


Moja ŚNIEŻKA natomiast wypisana z odjazdem o 1:22 zamiast 23:22. Na peronie czeka dość spora grupka, bo noc z piątku na sobotę. Skład niestety jest krótki, bo to tylko grupa wagonów. Udaje mi się znaleźć ostatnie wolne miejsca w zdeklasowanej jedynce, ale w przedziale dla palących, więc co kilka stacji muszę raczyć się dymem papierosowym. Jedziemy planowo i mam nadzieję, że tak zostanie. W Krakowie Płaszowie dłuższy postój na dołączenie wagonów z Zakopanego. Podróż zlatuje nawet szybko. Kolejny dłuższy postój w Katowicach, na dołączenie wagonów z Lublina. W czasie postoju nie słyszę jednak żadnych odgłosów świadczących o ich dołączaniu. Gdy mija godzina odjazdu a my nie ruszamy zaczepiam konduktora idącego peronem i dowiaduję się, że grupa lublińska ma 30 minut w plecy. Po chwili wszyscy są już o wiele mniej zachwyceni, gdy szczekaczka ogłasza, że opóźnienie zwiększyło się do 90 minut, a następnie do 100 ! ;-/ Zastanawia mnie dlaczego nie mogą podłączyć tych wagonów do GWARKA (nawet gdyby ktoś chciał jechać do Jeleniej Góry to złapie we Wrocławiu połączenie). W naszym przedziale i na peronie coraz bardziej rodzinna atmosfera. Ludzie nabijają się z kolei, no bo co im lepszego zostało do roboty. ;-P Dwóch pasażerów z mojego przedziału, którzy jechali tylko do Gliwic zdecydowało się pójść na autobus, ale po jakimś czasie wrócili, bo nie wiedzieli gdzie jest przystanek Stawowa i im zwiał. ;-P W końcu po 5:00 (planowo 3:26) zjawia się grupa lublińska. Chodzą słuchy, że przyczyną opóźnienia była kradzież sieci, ale nie wiem czy to plotka czy oficjalne info. Ludzie z naszych wagonów nie kryją radości. "Nie wierzę w to co widzę !" - wykrzykuje jeden z gliwickich pasażerów z mojego przedziału, podczas podpinania wagonów. ;-D Po zakończeniu manewrów w końcu ruszamy z 80 minutami opóźnienia, pół godziny przed GWARKIEM. Dalsza podróż już bez przygód. W Kędzierzynie meldujemy się ok. 6:20. Pewna starsza pani ze ŚNIEŻKI chciała przesiadać się na szynobus do Nysy o 6:03, ale nie wiedziała, że istnieje coś takiego jak zgłaszanie przesiadki konduktorowi i niestety szynobus sobie pojechał. Następny o 9:03. Poinstruowałem ją co ma robić na przyszłość jeśli zdarzy się opóźnienie, a następnie udałem się do domu i tak skończył się ten wyjazd.