Pechowa Zebrzydowa
3.01.2008.

Kędzierzyn - Opole - Wrocław - Legnica - Lubin - Legnica - Zebrzydowa - Wrocław - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

Korzystając z jednego z wielu przywilejów studenckich czyli dłuższej niż mają uczniowie przerwy świątecznej postanowiłem wybrać się na kółeczko. Tym razem za cel obrałem sobie dwa reaktywowane od nowego rozkładu odcinki na Dolnym Śląsku: Legnica-Lubin Górniczy oraz Zebrzydowa-Lwówek Śląski. Szczególnie zależało mi na tym drugim. Wyjazd wczesny, pierwszą osobówką do Opola o 5:02. Podstawiają się 2 jednostki, zapełnienie średnie, spokojnie wystarczyłaby jedna. Do Opola jazda bez żadnych atrakcji. W Opolu miła niespodzianka: do Wrocławia pojedzie ten sam skład, więc nie muszę się przesiadać. Teraz wiem dlaczego z Kędzierzyna jechały dwie jednostki. Do Wrocławia zapełnienie już większe, jazda też bezproblemowa. Po przyjeździe mam niecałe pół godzinki czasu. Cykam moją osobówkę, osobówkę z Bystrzycy Kłodzkiej Przedmieście do Krotoszyna (dwie jednostki, z których jedna zostaje odłączona) oraz mojego KOWALSKIEGO do Görlitz, którym pojadę do Legnicy:


Zajmuję miejsce w ostatnim wagonie, jedzie kilka osób w wojskowych mundurach. Ruszamy planowo. Konduktor wesoły, śpiącą pasażerkę pyta czy posiada bilet na wagon sypialny. :P W toalecie z umywalki zamiast wody leci jakieś błoto. :/ Nie ujechaliśmy zbyt daleko i na stacji Wrocław Nowy Dwór mamy wydłużony postój z powodu krzyżowania. Łapiemy przez to opóźnienie i w efekcie w Legnicy melduję się 20 minut po czasie. Teraz na chwilę muszę przesiąść się z pociągu do blachosmrodu. Przy dworcu PKS odnajduję stanowisko 10, które znajduje się w innym miejscu niż pozostałe i oczekuję na mój autobus do Lubina. Przyjeżdża kilka minutek po czasie i jedziemy. Dobry kierowca doradza mi gdzie trzeba wysiąść żeby znaleźć się jak najbliżej dworca i wysadza mnie na jakimś osiedlu. Z pomocą tubylców po krótkim spacerze docieram na stację Lubin Górniczy. Kibelek już stoi, ten kurs jest aż do Międzylesia. Drzwi zamknięte, żeby zimno nie szło, mechanik gdy widzi, że ktoś chce wsiąść otwiera, wpuszcza go i zamyka. Ale zanim wsiądę czas obfocić stację:


Następnie zajmuję miejsce w składzie. Ogrzewanie prawie nie działa. Do momentu odjazdu zjawiają się jeszcze jakieś osoby. Ruszamy planowo. Na wyjeździe cykam nastawnię:


Prędkość jak na Górnym Śląsku (no w końcu Lubin GÓRNICZY :P). Cykam stacyjki na trasie, w Gorzelinie i Raszówce nawet ktoś wsiada. :)
Chróstnik:


Gorzelin:


Raszówka:


Rzeszotary:


Przed Legnicą najpierw przecinamy jej obwodnicę, a następnie dołączamy się do linii E30 w taki sposób, że jedziemy pomiędzy jednym i drugim jej torem. Na stacji w Legnicy pociąg się zapełnia, wysiadam ja i jedna pani. Cykam jednostki na stacji a następnie udaję się na miasto (ładne kościoły i zamki, rynek średnio ciekawy). Na stację powracam o 12:45 gdyż przyjeżdża EC WAWEL, który będzie tu zmieniać lokomotywę na spalinową oraz zostawi wagon barowy. Obfacam te wszystkie manewry oraz osobówkę do Kamieńca Ząbkowickiego. WAWELEM jechało sporo osób. Następnie zajmuję miejsce w podstawionym już kiblu do Węglińca. Po chwili przyjeżdża osobówka z Wrocławia do Lubina, z której przesiada się trochę osób. Fotki z Legnicy:


Ruszamy punktualnie. Podczas jazdy nic nadzwyczajnego się nie zdarzyło. Planowałem dojechać tym pociągiem do Bolesławca i tam przesiąść się na szynobus. Gdy jednak tam dotarliśmy szynobusu nie zauważyłem, myślę sobie "ki czort?" i postanawiam zostać w jednostce, co jak się później okazało było wielkim błędem. Dojechałem do Zebrzydowej, na wyjeździe minąłem się z jadącym do Bolesławca SA106 011 z Jeleniej Góry, czyli ma +20. Nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja, ale jakoś sobie poradzę. W czasie oczekiwania na powrót szynobusu obfacam stację:


Podczas oczekiwania dowiaduję się z kartki, że pociągi na trasie Zebrzydowa-Jelenia Góra, które do 31 stycznia są prowadzone składem mają zmienione rozkłady i to czasem dość znacznie (np. ostatni pociąg jedzie godzinę później). W internecie o tym ani słowa. Wiedząc o 20 minutach opóźnienia szynobusu i późniejszej jeździe składu rozważam przesiadkę w Lwówku Śląskim na pociąg powrotny. Gdy jednak zbliża się czas przyjazdu opóźnionego o 20 minut, słyszę zapowiedź, że opóźnienie zwiększyło się do 60 minut. Nieciekawie, wygląda na jakąś awarię. Po chwili moje przypuszczenia potwierdza kolejna zapowiedź o opóźnieniu "na czas nieograniczony z powodu defektu". Fajnie, no to sobie pojechałem... :( W takiej sytuacji pozostaje mi po prostu wracać do domu. Pociąg do Wrocławia jest dopiero o 16:04, a na tej stacyjce nie uświadczę nawet poczekalni, więc muszę się jakoś przemęczyć na mrozie pod wiatą. Do przyjemnych rzeczy to nie należało. W czasie oczekiwania jedzie osobówka Wrocław-Görlitz na bohunach. W końcu zjawia się kibel, którym powracam do Wrocławia. W Bolesławcu stoi feralny SA106 011 zaprzęgnięty w byka. Uznałem, że bilety sobie zostawię, bo raz że fajne do kolekcji (:)), a dwa że nie chce mi się kłócić o 2 x 1,89 zł, to nie majątek. We Wrocławiu przesiadka na SPOTa, którym dojeżdżam do Kędzierzyna. Niestety ogrzewanie prawie nie działa, więc trzeba się męczyć. Przede mną odjeżdża opóźniona o 60 minut KRAKOWIANKA do Krakowa, a później SZYNDZIELNIA do Bielska na bohunach. Ruszamy z lekkim opóźnieniem z powodu odbiegu. Drużyna porządna, konduktor sam od siebie informuje kierownika, gdy widzi po bilecie, że są ludzie na skomunikowanie w kierunku Gliwic przez Strzelce. W Zdzieszowicach mijamy stojącego SPOTa EN57 2077, chyba też defekt bo zgaszone światło, ludzie siedzą w kurtkach i czapkach i trzęsą się z zimna, a pociąg powinien być już w Opolu. Moja jednostka na szczęście się nie zepsuła i planowo dotarłem do domu i tak zakończyłem ta nie do końca udaną wycieczkę.