Wycieczka do Jerzmanic
05.02.2009.

Kędzierzyn - Opole - Wrocław - Legnica - Jerzmanice Zdrój - Legnica - Rudna Miasto - Wrocław - Kędzierzyn

Bilet:

Relacja:

Czas na drugą w te ferie zimowe wycieczkę. Tym razem celem były dwa reaktywowane od tego rozkładu odcinki na Dolnym Śląsku: Legnica - Jerzmanice Zdrój oraz Lubin - Rudna Miasto. Niestety w związku z modernizacją Brzegu pociąg z Kędzierzyna do Wrocławia o 6:02 melduje się tam 6 minut po odjeździe osobówki do Jerzmanic (która oczywiście nie czeka), więc zmuszony byłem wyjechać godzinę wcześniej. Na dworzec przybywam przed 5:00, legalizuję Regio Karnet w kasie IC i udaję się na peron w oczekiwaniu na podstawienie osobówki do Opola. Pociąg zestawiony z dwóch kibli full plastik zostaje podstawiony chwilę przed 5:00. Niedługo później peron obok podstawia się kibel do Gliwic. Ruszamy planowo, do Opola jazda bez żadnych przygód. W Opolu przesiadka na osobówkę do Wrocławia i dołącza do mnie koleżanka, która potowarzyszy mi przez większą część dzisiejszego przejazdu. Skład pociągu to 2 SPOT-y. Obieg jest taki, że stały one bezczynnie w Opolu od 7:46 poprzedniego dnia. Vlak zostaje podstawiony wyjątkowo przy peronie 1, z powodu opóźnionego pośpiecha ze Świnoujścia i Berlina do Krakowa. Ruszamy planowo. Im bliżej Wrocławia tym pełniej, pełno osób w przedsionkach. Z Brzegu do Oławy jedziemy po niewłaściwym, bo drugi tor jest zamknięty. Podczas kontroli między pasażerami siedzącymi obok a konduktorem wywiązuje się ciekawa dyskusja na temat honorowania biletów okresowych oraz przejęcia pośpiechów przez PKP IC. We Wrocławiu meldujemy się punktualnie. Mamy ponad godzinę czasu, więc udajemy się na spacerek po okolicach dworca. Na perony powracamy ok. godziny 8:00. Czas wykonać jakieś pierwsze fotki, na które załapały się dwie stonki: jedna z kijowskimi wagonami na WIELKOPOLANINA i druga prywaciarza:


Coraz więcej stonek manewrujących po stacjach otrzymuje chabrowe malowanie. Nasz pociąg zostaje podstawiony ok. 8:20:


Zapełnienie nie jest duże, bo o tej porze potoki są w przeciwnym kierunku. Spora część odcinka Wrocław-Legnica jest już zmodernizowana, gdzieniegdzie trwają prace. 2 stacje przed Legnicą jeden tor jest zamknięty i ruch odbywa się wahadłowo do samej Legnicy. Wjeżdżamy na tor przy peronie 1 poza halą i po krótkim postoju ruszamy dalej. W pociągu pozostały pojedyncze osoby. Kierujemy się na linię w kierunku Jerzmanic czyli na najbardziej lewy tor patrząc przodem do kierunku jazdy:


Chwilę po odjeździe wyprzedza nas szynobus do Tuplic co daje okazję do ciekawych fotek lub filmiku. Ja wybrałem to drugie. Nasza linia odbija w lewo. Prędkość "zabójcza". Początkowo jedziemy przez legnickie osiedla, później trasa robi się polno-leśna. Pierwszą stacją są Pawłowice Małe, gdzie nawet jest dyżurny ruchu:


Na stacji Kozów drugi tor już fizycznie nie istnieje:


Dalej trasa wiedzie wzdłuż drogi, po której co chwilę wyprzedzają nas samochody. Mijamy też nieczynny przystanek Wilczyce, niestety nie zdążyłem sfocić, trzeba będzie zaczaić się w drodze powrotnej. Na stacji Złotoryja też jest przejezdny tylko jeden tor z krawędzią peronową, nie wiem jak z pozostałymi:


Dojechało tu 4 albo 5 osób. Nasz postój wydłuża się. Mechanik z kierownikiem krzątają się przy składzie mówiąc, że coś się spaliło. Po wymianie części w końcu ruszamy z blisko 20 minutowym opóźnieniem. Odcinek Złotoryja-Jerzmanice jest zdecydowanie najciekawszy:


W Jerzmanicach nasz pociąg będzie stać przez 2 godziny z malutkim hakiem. Przyjechaliśmy tutaj tylko my. Na stacji stoi sobie tamara Pol-Miedź Transu. Nieopodal znajduje się poprawczak, natomiast bezpośrednio obok dworca skały. Postanawiamy wdrapać się na górę, jednak w obecnych warunkach (śnieg i błoto) nie jest to proste. Widoki z góry są fantastyczne. Mieliśmy następnie przejść pieszo do Złotoryi, ale uznaliśmy, że jest na to zbyt mało czasu i pozostaliśmy w Jerzmanicach. Zelektryfikowana linia wiodąca dalej w kierunku Krzeniowa jest jeżdżona, tor do Wilczej Góry idący wzdłuż skał przed dworcem również, nawet spotykamy przyjeżdżające towary z obu tych kierunków. Natomiast tor w kierunku Lwówka już prawie rozkradziony a przejazd zaasfaltowany. Budynek dworca jest czynny, więc można się w nim schronić w razie niepogody, jest też dyżurny i jacyś kolejarze. Fotki z Jerzmanic:


W powrotną drogę nie pojedziemy już sami, w pierwszym członie kibla zajęła miejsce pani z dzieckiem. Jak się okazało nie jechała daleko, jedynie do Złotoryi, gdzie z kolei wsiadły aż 2 osoby. Do Legnicy powracamy tą samą trasą. Tym razem udało się sfocić Wilczyce:


Budynek nawet zadbany, ciekawe dlaczego pociągi nie mają tu postoju ? W Pawłowicach spotykamy towara Pol-Miedź Transu ze stonką na czele:


W Legnicy jesteśmy o 14:00 i mamy teraz godzinę czasu. Na stacji oczekuje na WAWELA z Hamburga czeski lok 163 046-6 "Kasia" z wagonem barowym:


Udajemy się na krótki spacerek po starówce, a następnie powracamy na dworzec. Przybywa osobówka z Jeleniej Góry do Wrocławia, stoi także osobówka PR-u do Kamieńca zestawiona z dwóch bonanz i loka. Nasz pociąg do Rudnej Gwizdanów według Hafasa i cegły jest podstawiany w Legnicy, jednak w rzeczywistości jedzie on z Wrocławia w połączeniu z pociągiem Wrocław-Jelenia Góra i jest odpinany w Legnicy. Z powodu zamknięcia toru wiele pociągów z Wrocławia jest poopóźnianych. Naszemu zostaje zapowiedziane 10 minut opóźnienia, które w praktyce jeszcze trochę się zwiększa. Powoduje to również opóźnienie osobówki do Wrocławia. Nasza kolejna przesiadka to 3 minuty, więc jest ona zagrożona. W końcu przybywają 2xEN57 z Wrocławia. Do Rudnej pojedzie pierwszy skład, więc zajmujemy w nim miejsce. Na szczęście większość uczniów i innych pasażerów oczekiwała na część jeleniogórską. Przed odjazdem konduktorzy dwukrotnie (!) przechodzą przez skład i pytają każdego dokąd jedzie. Duży plus dla nich. W końcu możemy ruszyć i wolniutko toczyć się z Legnicy. Chwilę później po nasypie obok wyprzedza nas kibel do Jeleniej Góry. Niestety za późno sobie o tym przypomnieliśmy i z fotek nici. :( Trasa wiedzie raczej przez odludzia. Focę stacyjki.
Rzeszotary:


Raszówka (wysiada tu jedna pani i wsiada facet jadący do Lubina):


Gorzelin:


Chróstnik:


Lubin Górniczy (mamy tu mijankę z PIONIEREM ze Szczecina do Wrocławia, ale my jadąc Nadodrzanką będziemy tam szybciej):


Od Lubina zaczynam zaliczać brakujący mi odcinek. Mijamy stadion oraz lotnisko. Na trasie są jeszcze 2 przystanki.
Koźlice:


Rynarcice:


Podczas podróży przychodzi kierownik (ten sam, z którym jechaliśmy do Jerzmanic) z pytaniem czy mamy rozmienić 50 zł. Rozmieniłem mu i przy okazji zapytałem czy dałoby radę przytrzymać nam w Rudnej pociąg do Wrocławia mimo, że za godzinę jest następny. Zadzwonił i zgłosił. Wjeżdżając do Rudnej Miasta widzimy, że wrocławski kibel czeka na nas:


Trochę szkoda, że nie będę mieć możliwości dokładniejszego obejrzenia tej moim zdaniem nie do końca typowej stacji z nowoczesnym tunelem, no ale połączenie jest w tym przypadku dla nas ważniejsze. Wbiegając na peron cykam jeszcze ostatnią fotkę tego dnia, za co dostaję opiernicz od kierpocia, że opóźniam odjazd (a koleżanka była dopiero na schodach więc i tak wcześniej by nie ruszyli) :P :


Zaraz po naszym wejściu kibel rusza. Odcinek do Ścinawy jest juz wyremontowany i jedzie się bardzo płynnie i szybko. Jak się okazało kierpoć niepotrzebnie się gorączkował. Dwie stacje dalej, w Ścinawie, byliśmy już planowiutko mimo, że z Rudnej wyjechaliśmy +10. Kawałek możemy jeszcze obserwować trasę, potem za oknem jest już ćma. We Wrocławiu jesteśmy planowo. Mamy 50 minut do odjazdu pociągu więc szwendamy się po dworcu. Ok. 18:20 zostaje podstawiony nasz kibelek do Raciborza, więc zajmujemy sobie w nim miejsce. Przy tym samym peronie stoi SZYNDZIELNIA do Bielska-Białej zestawiona w większości ze zdeklasowanych jedynek. Nasz pociąg z powodu zamknięcia toru na Oława-Brzeg zamiast o 18:42 odjeżdża teraz o 18:50 i jeszcze ma 14 minut postoju w Oławie. W pobliżu nas usadawia się wycieczka. Z rozmów wynika, że są z województwa śląskiego, więc będę musiał znosić ich towarzystwo do samego końca podróży. Ruszamy zgodnie z aktualnym rozkładem. Skład dość mocno nabity. Wycieczkowicze za pomocą komórki i głośniczków uraczają wszystkich pasażerów muzyką przez całą podróż. Koleżanka wysiada w Opolu, a ja kontynuuję jazdę do Kędzierzyna, gdzie melduję się o 21:00 i tak kończy się to kółeczko. :)