Szwajcaria

Wycieczka - Luzern i Basel
10.08.2006

Nyon-Biel/Bienne-Olten-Luzern-Zofingen-Basel-Biel/Bienne-Nyon

Bilety:

Relacja:

Znajomi, którzy gościli mnie w Szwajcarii zaproponowali mi wyjazd do Muzeum Transportu w Luzernie. Miałem Euro Domino więc nie mogłem nie skorzystać z tej propozycji. ;-) Wyruszyliśmy ICN o 7:26, którym jechaliśmy do Biel/Bienne. Trasę już znałem bo jechałem nią z Polski. Koło Neuchâtel osiągamy chyba najszybszą prędkość i skłąd fajnie się wychyla. ;-) W Biel/Bienne szybka przesiadka na drugi ICN, przy tym samym peronie. Tym ICN docieramy do Olten. Tutaj udaję się po rozkładzik a następnie na peron. W oczekiwaniu na pociąg fotografuję ICE:

Teraz wsiadam w EC który jedzie do Wenecji, ale nie przez Brig tylko przez Bellinzonę. Pociąg znowu pod szyldem CISALPINO, prowadzony składem wagonowym. Bilety sprawdza bardzo ciekawy konduktor. Jak widzi bilet z francuskojęzycznej części Szwajcarii wita pasażera po francusku, jak z niemieckojęzycznej to po niemiecku. Widząc moje polskie Euro Domino wita mnie po angielsku. ;-) Docieramy na stację Luzern. Po pobraniu przeze mnie rozkładów jazdy udajemy się na autobus, którym dojeżdżamy do Muzeum Transportu i zaczynamy zwiedzać. Wykonuję zdjęcia:

Ten pociąg wozi dzieci. Co ciekawe pan stojący przy pociągu w czasie jazdy również nim podróżuje, prowadzi lokomotywę. ;-) :

Po części kolejowej udajemy się na obiad a następnie na działy poświęcone innym dziedzinom transportu. Kiedyś ktoś napisał na grupie pl.misc.kolej że "Muzeum Komunikacji to taki odlot dla MK, że jeden dzień na zwiedzanie to mało... ". Podpisuję się pod tym rękami i nogami. ;-) Faktycznie rewelacja ! Po zwiedzaniu udajemy się autobusem z powrotem na dworzec. Niestety nie starcza czasu na zrobienie zdjęć, a szkoda bo stacja bardzo okazała, czołowa. Zajmujemy miejsce w IC do Lozanny. Ja odłączę się po drodze bo chcę jeszcze skoczyć do Bazylei żeby odwiedzić tą stację. Odjeżdżamy z pieciominutowym opóźnieniem z przyczyn technicznych za które zostajemy przeproszeni przez głośniki. Pociąg dość nabity. W Zofingen wysiadam żeby przesiąść się na IR do Bazylei. Biegnę na pierwszy peron ale stoi tam jakiś ICN więc wracam do tunelu i spoglądam na rozkład. Napisane jak byk peron 1. Powracam więc tam i okazuję się że ów ICN to właśnie mój IR. Miła niespodzianka. ;-) Ruszamy więc i przez Olten docieram do Bazylei. Mam tu około godziny czasu. Stacja znajduje się pod wielka halą, z boku są także perony francuskie (Basel SNCF), które odgradza szlaban. Jest to chyba najfajniejsza stacja w Szwajcarii jaką widziałem. Urządzam sesję zdjęciową:

Podczas mojego obchodu podstawił się już mój ICN do Lozanny więc również cykam mu fotkę:

Przy tym samym peronie stoi sobie ICE, który pojedzie w Niemcy. Do odjazdu jest jeszcze dużo czasu więc wchodzę sobie do niego na chwilę. W środku ani odrobinę nie przypomina ICN czy PENDOLINO. Po wyjściu z ICE wsiadam już do ICN, na samym końcu składu który ledwo mieści się w peronach. Wnętrze pociągu wygląda tak:

Każdy skład ICN ma swojego patrona. Na zewnątrz jest wypisane jego imię nazwisko a w środku na ścianach różne jego cytaty. Patron mojego składu to Jean Jeaques Rousseau. Cytat w środku nie do końca odszyfrowałem bo jacyś wandale poodklejali literki i ułożyli z nich słowo SEX. ;-P Ruszamy oczywiście o czasie. W czasie kontroli konduktor chwilę duma nad moim biletem ale przecież wszystko jest w porządku. Trasa bardzo ładna, liczne tunele i fajne góry. W Delémont zmiana czoła i teraz znajduję się na samym początku składu. Skład jedzie do Lozanny więc muszę się przesiąść w Biel/Bienne co jest mi na rękę bo mogę pobiec do holu po rozkładzik. ;-) Tak też czynię a potem wsiadam w ICN jadący do Genewy. Znaną już mi trasą dojeżdżam do Nyon i żegnam się z ICN bo już nie będzie mi dane nim jechać. Udaję się do domu idąć wzdłuż torów i tak kończę tą wycieczkę.