Weekend majowy bardzo prestiżowy
1-3.05.2009.

Kędzierzyn - Opole - Częstochowa - Koluszki - Warszawa - Lublin - Stalowa Wola Rozwadów - Jarosław - Kraków - Katowice - Góra Kalwaria - Łuków - Terespol - Łuków - Góra Kalwaria - Katowice - Kędzierzyn - Kraków - Zakopane - Kraków - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

Tegoroczny 3-dniowy weekend majowy postanowiłem spędzić z prestiżową spółeczką i skorzystać z wydłużonego czasu ważności jednej z ostatnich (jeśli nie ostatniej) w miarę sensownych ofert tejże spółeczki czyli Biletu Podróżnika. Wyjazd rozpoczynam 1 maja o 7:02 w osobówce Kędzierzyn-Opole. Obsługuje EN57 1421, który ma dość rozbrajający dźwięk brzęczka. Trasę znam na pamięć. Czwórkę obok dwie panie bardzo narzekają na istnienie ukrytych relacji bezpośrednich, które w rozkładzie widnieją jako osobne pociągi. W Opolu nieco ponad pół godzinki czasu, więc z nudów cykam jakieś fotki:


Na JAĆWINGA do Białegostoku kursującego teraz z planowym opóźnieniem 10 minut, które zredukuje na trasie oczekuje całkiem spora grupka osób. Znając PKP IC i jego umiejętność odpowiedniego dostosowywania składów do potoków spodziewałem się wysokiego prestiżu jazdy i oczywiście nie pomyliłem się. Skład był na tyle długi, że dla większości podróżnych wsiadających w Opolu pozostały korytarze i przedsionki. Mi na szczęście udało się dosiąść jako 8 osoba do zawalonego przedziału, ale komfortowa to ta podróż nie będzie. W związku z tym sporą część trasy do Częstochowy przesypiam. Bilety sprawdza sympatyczna konduktorka. W Częstochowie wymiana pasażerów w moim przedziale, więc mogę przesunąć się pod okno, ale nadal pozostaje 8 osób. Siedząca na przeciwko mnie młoda dziewczyna opuszcza pociąg w Piotrkowie Trybunalskim, więc wreszcie można rozprostować nogi. Kolejna konduktorka przeprowadza kontrolę biletów w stylu czeskim, a więc po każdej stacji skrupulatnie wyłapuje osoby, które się dosiadały. Od Koluszek zaliczam brakujący mi odcinek wiedenki. W Warszawie będę mieć 2 godziny czasu, więc podjeżdżam sobie na centralny. Generalnie czas poświęcam na rekonesans po obu dworcach oraz najbliższej okolicy:


Następnie postanawiam przetransportować się na dworzec zachodni w celu zajęcia dogodnego miejsca w SANIE, którym pojadę aż do Jarosławia. Trafił się akurat JAĆWING do Wrocławia, więc nim sobie podjechałem. Na zachodnim chwila czasu, podstawia się POLONEZ, przyjeżdża KINGA, a następnie zjawia się mój SAN rel. Bydgoszcz-Przemyśl, w którym bez problemu znajduję odpowiadające mi miejsce. Na centralnym dosiada się do mnie jakaś parka. Od wschodniej zaliczam. Najpierw jedziemy zmodernizowaną dwutorową linią w kierunku Siedlec, żeby tuż przed Mińskiem Mazowieckim odbić na jednotorową trasę, która doprowadzi nas do Pilawy. Stacja ta sprawia wrażenie, że jest położona na odludziu. Na kolejnej stacji (Dęblin) meldujemy się ponad 5 minut przed czasem, więc mamy dłuższy postój. Do mojego przedziału dosiada się gościu z aparatem fotograficznym. Na kolejne stacje również przybywamy nieco przed czasem. Generalnie odcinek Pilawa-Lublin jest raczej monotonny, bez żadnych nadzwyczajnych widoków. Przed samym Lublinem stajemy chwilę na semaforze, mija nas szynobus do Szastarki. W Lublinie mamy pół godziny postoju, zmianę czoła oraz lokomotywy z elektrycznej na spalinową. Oczywiście nie siedzę pół godziny w pociągu tylko udaję się na zwiedzanie dworca i fotki:


Focąc budynek dworca widzę, że to samo czyni gościu, który dosiadł się mnie w Dęblinie. Być może to jakiś MK. W międzyczasie na stację przybyła SOLINA z Przemyśla, która będzie łączona z częścią zamojską. Ja zajmuję teraz miejsce w lekko zmodernizowanym wagonie mojego pociągu:


Ruszamy punktualnie. Początkowo linia jest dwutorowa i zelektryfikowana, więc możemy się jeszcze minąć z szynobusem ze Stalowej Woli. Za Lublinem Zemborzycami kończy się drut i linia robi się jednotorowa. Prędkość bardzo przyzwoita, więc sunia ładnie zasuwa z naszym składem:


Jedyny postój na odcinku Lublin - Stalowa Wola to Kraśnik:


Budynek dworca z zewnątrz wygląda na zadbany. Na dalszym odcinku również dobra prędkość:


W Szastarce mijamy stojący szynobus, który spotkaliśmy przed Lublinem. W końcu docieramy do Stalowej Woli Rozwadów, gdzie ponownie zmienimy loka na elektryczny. Zmianę wykorzystuję na sfocenie tablicy kierunkowej oraz składu:


Na wiacie wisi plakat zapraszający na kolejową majówkę. Dalszą trasę jedziemy już po ciemku. W Przeworsku łączymy się z linią E-30, ale jako, że mam dużo czasu jadę dalej do Jarosławia. W Jarosławiu pełno rozwrzeszczanej młodzieży bo piątek wieczór oraz sokiści patrolujący stację. Oglądam sobie średnio ciekawy dworzec, którego budynek połączony jest z budynkiem dworca PKS gdzie śpi sobie jakiś menel. Następnie krótki spacerek po mieście, które sprawia wrażenie dość sympatycznego mimo, że oglądam je po ciemku. W czasie spaceru natrafiłem też na bar PIRANIA, do którego zaprasza drogowskaz z wdzięcznym napisem RYBKA PLUS PIPKA - nie mogłem odmówić sobie sfocenia tego :P :


Gdy powracam na stację akurat odjeżdża kibel do Przemyśla, który zabiera część młodzieży. Reszta czeka pewnie na szynobus do Horyńca albo jest miejscowa, bo wątpię, że na ŚNIEŻKĘ. Moja rzeźnia przyjeżdża puściuteńka bo środek weekendu. W Jarosławiu mam prywatny nawet nie przedział ale cały wagon. Rozkładam się więc wygodnie na kanapie. W Przeworsku, Łańcucie i Rzeszowie w wagonie pojawiają się jacyś ludzie. Troszkę drzemię, ale nie jest to jakiś twardy sen tak, żebym nie wiedział co się wokół mnie dzieje. Podróż mija spokojnie. W Krakowie Płaszowie mamy 15 minut rozkładowego postoju, bo w niektórych terminach włączane są tu wagony z Zakopanego. Bardzo nie podoba się to pewnemu jadącemu do Krakowa Głównego młodziankowi z któregoś z sąsiednich przedziałów, o czym nie omieszkuje informować całego wagonu głośnymi przekleństwami, które później zostają wzbogacone stanowczymi rozkazami dla pociągu aby jechał, a następnie jękami i zawodzeniem. :P W końcu ku uciesze młodzieńca ruszamy na główny, gdzie zaś będziemy mieć dłuższy postój. Do mojego prywatnego dotychczas przedziału zagląda jakiś pan, który stwierdza, że też się tu położy. O 2:47 ruszamy w dalszą drogę. W takich warunkach jedzie się bardzo wygodnie, no ale o 4:29 osiągamy Katowice, więc trzeba się zebrać i wysiadać. ŚNIEŻKA po krótkim postoju wyrusza dalej do Wrocławia, a ja mam niecałą godzinkę czasu. Chwilę później zjawia się splecowany MONCIAK-KRUPÓWKI z Gdyni do Zakopanego i Wisły. Zaglądam do holu, gdzie na klapkach oczywiście zawsze musi być coś ciekawego. Tym razem osobówka z Wodzisławia przez Jaworzno. Mój kolejny pociąg to VLTAVA rel. Praga - Moskwa. Przybywa na szczęście planowo przyprowadzona przez EU07 Markétka, która zostaje odpięta a jej miejsce zajmuje EP07 338 z wagonikiem 2 klasy do Terespola, w którym niezwłocznie zajmuję miejsce wraz z kilkoma innymi osobami, które jadą na Podlasie oraz (tak, tak) do Włoszczowej. Manewry przebiegły sprawnie, więc ruszamy punktualnie o 5:20. Zaraz po odjeździe konduktor wita mnie słowami: "Zanim jeszcze pan zaśnie sprawdzę panu bilet". Postojów to to ma mniej niż IC bo przelatujemy nawet przez Sosnowiec i Zawiercie, aby wjechać na CMK i zatrzymać się dopiero na stacji Włoszczowa Północ, gdzie wysiadają 3 osoby:


Następnie dalej jedziemy CMK przez Opoczno oraz Idzikowice, gdzie mamy postój techniczny:


Następnie Szeligi, gdzie odbijamy w prawo z CMK-i i zaczyna się zaliczanie nowych torów. Po chwili z lewej strony dołącza się do nas linia ze Skierniewic i osiągamy stację Mszczonów. Prędkość po zjeździe z CMK oczywiście spada i jest spacerowa, a okolice to raczej odludzia. Stacyjki w większości opuszczone i pozarastane, bo pociągi pasażerskie (inne niż VLTAVA) nie jeżdżą już tą trasą od dawna. W Czachówku przecinamy trasę Warszawa-Radom na wysokości Czachówka Górnego. Na peronie ludzie oczekują na osobówkę KM. Chwilę później dołączają się łącznice z tamtej trasy i przejeżdżamy przez Czachówek Wschodni. Następnie wjeżdżamy na teren gminy Góra Kalwaria. Co ciekawe według tablicy przy drodze gmina zwie się Góra Kalwiarnia. :P Niedługo później przejeżdżamy przez stację Góra Kalwaria. Za miesiąc mają zacząć tu dojeżdżać pociągi osobowe z Warszawy, ale żadnego peronu jeszcze przygotowanego nie ma. Kawałek dalej przejeżdżamy po okazałym moście nad Wisłą. Przed Pilawą przejeżdżamy pod jednotorową linią z Otwocka, natomiast ze lewej strony dołącza się linia, którą jechałem wczoraj z Warszawy i wjeżdżamy na stację. Następuje zmiana drużyny konduktorskiej. Po chwili postoju ruszamy dalej i kierujemy się na linię do Łukowa, którą też da się zaliczyć tylko VLTAVĄ. Prędkość nadal wolna i do tego niezmienna przez prawie 1,5 godziny. Ponadto nudna jak flaki z olejem, więc pod koniec jazda staje się już ciężka do wytrzymania, ale w końcu docieramy do stacji Łuków. Peron przy którym zatrzymujemy się ciągnie się dość daleko od budynku dworca:


Następnie ruszamy już z lepsza prędkością bo wjechaliśmy na magistralę Warszawa-Terespol. Jedyny postój handlowy mamy w Białej Podlaskiej, gdzie wysiadają państwo jadący z Katowic. Niektóre odcinki już zmodernizowane, na niektórych trwają prace i czynny jest tylko 1 tor np. w Chotyłowie. Trasa generalnie też monotonna. Tak oto docieramy do Terespola. Cykam szybko tablicę kierunkową, a następnie wraz z pozostałymi osobami, które przyjechały wagonikiem odchodzimy od składu bo rozpoczyna się kontrola graniczna:


Przy tym samym peronie stoi już skontrolowany i gotowy do odjazdu pociąg OST-WEST rel. Moskwa-Warszawa z zestawem rozmaitych wagonów bezpośrednich np. do Bazylei. Zwiedzam sobie dokładnie całą stację, udaję się także na spacerek w stronę wyjazdu białoruskiego do miejsca gdzie stacjonują składy oraz gdzie został odstawiony również wagonik z VLTAVY. W międzyczasie w perony podstawia się JADWIGA do Krakowa. Pierwotnie planowałem jechać nią do Łukowa, ale stwierdziłem, że nie ma tam nic ciekawego, więc postanowiłem zostać już w Terespolu i czekać na powrotną VLTAVĘ. Zdjęcia z Terespola:


Gdy kończę sesję zdjęciową przybywa VLTAVA z Moskwy do Pragi. Konwojenci z wagonów sypialnych udają się zakupić coś do jedzenia. Po powrocie muszą czekać na peronie aż skończy się kontrola. Siódemka inna niż ta, która prowadziła nas z Katowic. Lok odpina się i udaje się po wagonik, a w pociągu rozpoczyna się kontrola graniczna. Gdy wagonik zostaje podpięty mogę zająć w nim miejsce:


Oprócz mnie chyba jeszcze jedna albo 2 osoby. Ruszamy z lekkim poślizgiem. Chyba coś zdarzyło się podczas kontroli bo widzę, że wyprowadzają ze składu jakąś babcię i dziadka. Teraz tą samą trasa powracamy do Katowic. Postanowiłem porobić trochę fotek stacji i nie tylko.
Biała Podlaska:


Łuków:


Wyjazd z Łukowa jest po lekkim łuku. ;-) :


Pilawa (mamy tu skumunikowanie z jakimś pośpiechem i nasz pociąg przejmuje drużyna, która pojedzie już do samych Katowic):


Osieck:


Góra Kalwaria:


Czachówek Wschodni:


Czachówek Górny (przecięcie z trasą Warszawa-Radom):


Na trasie jest sporo fajnych łuków, na których można focić długaśny skład VLTAVY:


Tarczyn:


Jeżewice:


Kawałek przed Mszczonowem dołącza się do nas jakiś niezelektryfikowany tor:


Mszczonów:


W końcu osiągamy CMK i Szeligi:


Niedługo później ponownie Idzikowice:


Na terenie zakładu dostrzegłem znanego mi z dojazdów na uczelnię opolskiego EN57 793. Nareszcie ten syf będzie mieć naprawę. :) Stoi także ED73, ale nie wygląda na to, żeby niedługo miał wyruszyć w trasę i cały pobazgrolony sprejami. Dalej mkniemy po znanej trasie, aż docieramy do Włoszczowej Północ. Z powodu robót w Górze Włodowskiej nasz vlak ma zmieniony rozkład jazdy i stoi tu aż 20 minut, co wykorzystuję na udokumentowanie tego:


W międzyczasie przemykają 2 pociągi w kierunku Psar i jeden w kierunku Idzikowic. Potem możemy ruszyć my. Bez przeszkód docieramy do Katowic. Miejsce siódemki z wagonikiem zajmuje siódemka przystosowana do jazdy po czeskiej sieci, tym razem Eliška. Niektórzy pasażerowie z wagonów sypialnych jak i konwojenci wychodzą na peron przewietrzyć się. W końcu VLTAVA wyrusza w dalszą drogę do Czech a ja mam godzinę czasu do odjazdu PRZEMYŚLANINA. Wcześniej zjawia się jednak DŁUGOSZ, którym pojadę do Gliwic bo mam tam dzisiaj możliwość ciekawszego spędzenia czasu niż wałęsanie się po peronie. W składzie trafiłem na klasycznego mechpoma:


W sumie to nie wiedziałem, że takie jeszcze są. Pociąg prawie puściutki, stacje zapowiadano. Jazda upłynęła bez żadnych problemów. Pół godziny czekania w Gliwicach mija szybko. Niestety gdy nadchodzi godzina przyjazdu PRZEMYŚLANINA z Zabrza napływają niepokojące informacje, że mój pociąg nie może odjechać bo ładują się do niego kibole po nieudanej próbie zabrania się pośpiechem Kraków-Świnoujście. Przez moment zastanawiam się czy nie zrezygnować i udać się od razu na trasę 3 dnia, ale postanawiam zobaczyć jaka będzie sytuacja gdy PRZEMYŚLANIN przyjedzie. Ustawiam się w bezpiecznej odległości od miejsca zatrzymania się dwójek, ale po zatrzymaniu składu nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Od kierpocia dowiaduję się, że większość kiboli jest w 3 ostatnich wagonach, które od reszty składu oddziela kordon policji, więc do przodu spokojnie można wsiadać. No to mi się fuksło, bo gdybym wsiadał w Katowicach to właśnie do ostatnich wagonów i w Zabrzu miałbym niemiłą niespodziankę. Staję na korytarzu przy przedziale służbowym, mając nadzieję, że tą jedną stację uda się bez problemu przejechać. W moim wagonie też w jednym przedziale są kibice, jednak raczej nie ruszają się poza niego. Ale ludzie z sąsiednich to raczej sobie nie pośpią tej nocy. 37 km udało się spokojnie przejechać. W Kędzierzynie na peronie oczekuje kolejny kordon policji z pałkami i tarczami. Idąc do tunelu widzę, że faktycznie w 3 ostatnich wagonach jest nieciekawie. Po przepchaniu się między policjantami opuszczam dworzec i udaję się do domu, żeby chociaż chwilę się przespać.

Następnego dnia czyli w niedzielę, która wita mnie ładnym Słońcem, bezpośrednio po porannej Mszy udaję się na dworzec, gdzie przybywam niedługo po 8:00. Niecałe 15 minut oczekiwania i planowiutko przybywa ROZTOCZE, w którym zajmuję miejsce w bezprzedziałówce i ruszamy do Krakowa. W Katowicach zmiana drużyny i od tego momentu zapowiedzi stacji. Podróż po znanej trasie upłynęła bez żadnych przygód i do Krakowa dotarliśmy o 11:19. Przy peronie 1 przygotowuje się do odjazdu ED72 014 jako JANOSIK do Zakopanego. Przewiduję, że być może właśnie ten skład będzie wracać po południu jako KASPROWY, aczkolwiek mam obawy czy ED72 nie będzie za krótki. No nic, okaże się po południu. Mam teraz godzinkę z małym hakiem, więc szwendam się po dworcu oraz jego podziemiach, gdyż od mojej ostatniej wizyty trochę się pozmieniało (powstał tunel tramwajowy):


Zakupuję też u agenta z Kursem 90 bilet na powrót z Zakopanego w ofercie "Połączenie w dobrej cenie", nie było żadnych problemów. W międzyczasie na stację przybywa ŻEROMSKI z Warszawy do Zakopanego. Nie spodziewałem się wysokiej frekwencji bo dziś potoki są w przeciwnym kierunku i oczywiście miałem rację, pociąg prawie pusty. Udamy się teraz w podróż do Zakopanego z trzema zmianami czoła po drodze. Pierwszy odcinek czyli Kraków Główny - Kraków Płaszów to tylko kilka minutek jazdy:


Tam następuje zmiana drużyny oraz pierwsza zmiana czoła, którą oczywiście wychodzę obfocić:


Po manewrach ruszamy w dalszą drogę i odbijamy w lewo na zakopiankę:


Początkowo trasa biegnie przez Kraków, a następnie podkrakowskie miejscowości. Pierwszy postój handlowy mamy na stacji Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona:


3 maja jest jednym z kilku najbardziej ruchliwych dni na zakopiance, w związku z tym będziemy mieć na trasie aż 8 krzyżowań. Pierwsze w Suchej Beskidzkiej, do której wjeżdżamy zwalniając szlak gotowemu do odjazdu WIELKOPOLANINOWI do Poznania. Po jego odjeździe przyjeżdża Ex TETMAJER do Gdyni. Oba pociągi rozpoczynają zmiany czół, a ja oczywiście dokumentuję:


Po zakończonych manewrach TETMAJER odjeżdża, a my czekamy na przyjazd ŻEROMSKIEGO do Warszawy, który zwolni nam szlak. Następnie możemy ruszyć i odbić w prawo od szlaku do Krakowa, który wiedzie przez most:


Kolejne krzyżowanie następuje w Makowie Podhalańskim, z kiblem do Krakowa:


ŻEROMSKI zarówno w Makowie Podhalańskim jak i Jordanowie nie ma postojów handlowych co w przypadku Makowa jest idiotyzmem bo i tak staje tam na krzyżowanie z pociągiem kursującym codziennie. No ale lepiej nie ujawniać, bo jeszcze nie daj Boże komuś by przyszło do głowy wysiadać na tej stacji, co znacznie obniżyłoby prestiż tego pociągu. Tak więc kolejnym postojem handlowym jest dopiero Chabówka, gdzie następuje trzecia, ostatnia zmiana czoła:


Podczas szwendania się po peronie widzę jakiś chyba MK, którzy rozmawiają z kierpociem. Dzisiejszego dnia z Zakopanego wyjeżdża tyle pociągów, że składy muszą stacjonować na stacjach na odcinku Chabówka - Zakopane. Pierwszy taki, a konkretnie Zakopane-Poznań spotykamy już w Chabówce. Po manewrach ruszamy na ostatni, najładniejszy odcinek zakopianki. Zaraz po wyjeździe ze stacji mijamy skansen kolejowy. W Rabie Wyżnej kolejny postój techniczny i krzyżowanie z kiblem do Krakowa:


Stację dalej, w Sieniawie mijamy się (tym razem bez zatrzymania) z Ex MORSKIE OKO do Warszawy:


W pewnym momencie zaczyna być widać ośnieżone Tatry co daje okazje do ładnych fotek, szczególnie jadąc na końcu długiego składu:


W Nowym Targu mijamy stojący skład, który pojedzie z Zakopanego do Olsztyna i Gdyni:


W Szaflarach spotkanie z kiblem Zakopane - Sucha Beskidzka. Relacja mało sensowna, więc i frekwencja prawie zerowa mimo szczytu, co oznacza, że pociąg ten jest kompletnie bez sensu:


Prędkość na tym odcinku zakopianki to 100 km/h co jest dla mnie lekkim zaskoczeniem. W Białym Dunajcu mija nas przejeżdżający bez zatrzymania Ex TATRY do Warszawy. W peronach stoi sobie też przygotowany na podsył do Zakopanego posp. REGLE do Bydgoszczy:


Ostatnią stacją przed Zakopanem jest Poronin. Tu już postój bez żadnej mijanki:


Drużyna sympatyczna. Konduktor podczas jazdy zagaduje do mnie pytając czy fotki ładnie wychodzą. :) Docieramy do Zakopanego, gdzie ŻEROMSKI jak wszystkie pociągi kończy bieg, bo dalej pojechać się nie da. Z tego co widzę, skład przejdzie chyba na NOSALA do Warszawy. Na razie podpina się stonka, która zabierze go z peronów. Przy tym samym peronie jest już podstawiony MONCIAK-KRUPÓWKI do Gdyni, który odjedzie o 18:45 czyli za ponad 2 godziny. Ja mam 1,5 godziny, więc najpierw zwiedzam sobie stację, a następnie udaję się do miasta. Spacerując po Krupówkach spotykam kondiego, który zagadał do mnie w ŻEROMSKIM. Po powrocie na stację mój KASPROWY do Krakowa jest już podstawiony. Skład to tak jak się spodziewałem ED72 014, ale wzmocniony jeszcze o EN57. Stoi też PODHALANIN do Szczecina, a stonka właśnie podstawia pośpiecha do Gdyni i Olsztyna, który nie mieści się w peronach. Fotki z Zakopanego:


KASPROWY wyjeżdża z Zakopanego trochę pustawy, ale zapełnia się na kolejnych stacjach. W Nowym Targu mijamy skład ŚNIEŻKI do Wrocławia (być może stał tu już jak jechałem ŻEROMSKIM, ale musiałem przeoczyć), a w Rabie Wyżnej podsyłany z Chabówki skład pośpiecha do Poznania. W Chabówce nie zmieniamy czoła, ale po krótkim postoju ruszamy dalej, aby zajechać jeszcze do Rabki Zdrój położonej na trasie Chabówka-Nowy Sącz. Wsiada tam trochę osób. Sieć kończy się zaraz za stacją. Zmieniamy czoło i powracamy do Chabówki, co powoduje lekki niepokój i zdziwienie części pasażerów, szczególnie gdy po raz drugi wjeżdżamy na stację w Chabówce. :) Kolejna spora grupa dobija w Suchej Beskidzkiej i w pociągu jest już dosyć tłoczno. Myślałem, że to już ostatnia większa dosiadka pasażerów, ale gdy dojechaliśmy do Stronia okazało się, że byłem w błędzie. Peron dosłownie zawalony grupami młodych ludzi. Staliśmy dobrych parę minut, ale jakoś weszli. Z pociągu wysiadam w Płaszowie, gdzie mam pół godziny czekania, a następnie przybywa PRZEMYŚLANIN. Mimo 8 wagonów klasy 2 tłok ogromny, zawalone korytarze i przedsionki. Postój w Płaszowie dość długi, bo włączany jest ambulans pocztowy. Cieszy to szczególnie osoby jadące do Krakowa Głównego. Dzięki temu, że wsiadałem w Płaszowie mogę zająć miejsce w zdeklasowanej jedynce. Podróż z Krakowa do Kędzierzyna upłynęła bez żadnych przygód, sporo przedrzemałem, bo 3 dni jeżdżenia dały o sobie znać. W Kędzierzynie jestem przed 1:00 i zakańczam weekend majowy. Po tych 3 dniach stwierdzam, że po przejściu pośpiechów do prestiżowej spółeczki standard podróżowania nimi, poza pogorszeniem się ofert nic się nie zmienił...