Pętla prasko-drezdeńska

DZIEŃ 1 - 3.12.2009.

Kędzierzyn - Racibórz - Chałupki - Bohumín - Česká Třebová - Praha-Vršovice - Praha hl.n.

Bilety:

Relacja:

Motywacją do odbycia kolejnego wyjazdu stał się odcinek Praha-Běchovice - Praha-Vršovice, z którego od 13 grudnia w związku z zakończeniem modernizacji wschodniej części węzła praskiego znikają prawie wszystkie pociągi. Jako, że późniejsze wracanie do Bohumína byłoby nudne postanowiłem wrócić sobie przez Drezno zaliczając przy okazji jeszcze inne odcinki. Wyruszam 3.12. pociągiem o 6:05 relacji Kędzierzyn-Racibórz. W Kędzierzynie-Koźlu Azotach zatrzymujemy się przy niewłaściwej krawędzi peronowej, ponoć drugi tor jest nieczynny. Wysiada 5 osób. Tradycyjnie lekkie plecy, więc konieczne zgłoszenie przesiadki. W Raciborzu lekka niepewność, na stojącym przy drugiej krawędzi pociągu wyświetlone Rybnik, ale okazuje się że jedzie on do Chałupek. Z niewiadomych przyczyn stoimy jeszcze kilka minut i ruszamy prawie +10. Przed Krzyżanowicami zgłaszam 2-minutową przesiadkę na kibel do Ostravy. Nie wiem czy to z tego powodu, ale od Krzyżanowic (gdzie nadal trwa remont jednego toru przy peronie) zostajemy puszczeni po torze przeciwnym do zasadniczego, przez co gubimy prawie całe opóźnienie. :) W Chałupkach okazuje się, że nie trzeba się spieszyć, ponieważ kibel do Ostravy ma 10-20 minut w plecy, co ponoć łapie regularnie od dłuższego czasu. Zmniejszają się więc szanse zdążenia na JANA PERNERA. Na szczęście dziś opóźnienie wyniosło tylko 10 minut. W Bohumínie w ekspresowym tempie zakupuję bilet i cegłę oraz odbieram eLiškę. Niestety z rozpędu nie popatrzyłem na kasę i wziąłem se na nielubianych przeze mnie blankietach z dziurami. No trudno. :P EC już podstawiony, choć tak naprawdę jest to EC tylko z nazwy, bo standard marniutki:


Połowa wagonu jest przedziałowa, a druga połowa bezprzedziałowa. Żeby było jeszcze ciekawiej, w rozkładzie pociąg ten jeździ w relacji Żilina - Praga, ale w praktyce jest podstawiany w Bohumínie, a ze Słowacji przyjeżdża osobny skład. Jest to spowodowane tym, że na Słowacji pociąg ten ma niższy priorytet niż osobówka, przez co często łapie w plecy, co w końcu zeźliło Czechów. Dzisiaj akurat skład z Żiliny przyjechał planowo, więc przesiadka została zrealizowana przy tym samym peronie. Ruszamy punktualnie, ale już w Ostravie-Svinov łapiemy +10 z powodu skomunikowań. Następnie nieplanowy postój w Jistebníku. Ogrzewanie działa dość słabo a jeszcze w dodatku ciągnie zimno od okna. Opóźnienie stopniowo wzrasta i przed Pragą wynosi już 40 minut. Na sporej części trasy mam prywatny przedział. Przed każdą stacją zapowiedzi po czesku, niemiecku i angielsku. Z początku kierpoć podawał także skomunikowania, a później z racji opóźnienia informował już tylko, aby słuchać zapowiedzi stacyjnych. Przez kierpocia pociąg zapowiadany jako EC relacji Bohumín - Praga. Przed Prahą-Běchovicami bezkolizyjnie przejeżdżamy na lewą stronę, żeby niedługo później odbić na odcinek, który jest powodem mojego wyjazdu. Jest to trasa towarowa, więc i stan nienajlepszy. Przejeżdżamy przez stację towarową Praha-Malešice. Przed Prahą-Vršovicami dość długi postój na semaforze. Dołącza się do nas magistrala z Czeskich Budziejowic. Jeszcze tylko przejazd tunelem i wjeżdżamy na praski dworzec główny, gdzie mój EC kończy bieg. W końcu jestem w Pradze za dnia, więc urządzam sesję zdjęciową na wyremontowanym dworcu:


Zawsze podobały mi się zwroty, którymi zaczynają się czeskie zapowiedzi, ale zapowiedź autobusu Airport Exress na lotnisko pobiła wszystkie inne. W dosłownym tłumaczeniu zaczyna się od zwrotu "Pozwalamy sobie was poinformować...". :P Remont peronów już się zakończył, natomiast w holach trwa. Jest jeszcze sporo do zrobienia. W wielu miejscach z dachu kapie woda, przez co po całym górnym holu porozstawiane są wiadra. Aktualnie jedno z zejść do metra jest zabudowane prowizorycznymi ścianami. Jest też fajna piętrowa księgarnia w dolnym holu, a w podziemiach kilka sklepów i bufetów oraz nowiutkie ČD Centrum, które całkowicie przejęło odprawę podróżnych. Jest też kasa Wasteels, w której zakupuję bilet dobowy i rozpoczynam jeżdżenie komunikacją miejską. Najpierw metrem C udaję się do stacji Vyšehrad, która nie znajduje się całkiem pod ziemią:


Po wyjściu ze stacji mamy piękny widok na Pragę. Metro idzie "w wiadukcie":


Przejście na drugi peron jest dość wkurzające, wymaga przejścia wiaduktem, na który prowadzą dwa wejścia kręte jak ślimak. :) Metrem wracam dwie stacje, do stacji Muzeum, która jest stacją przesiadkową na linię A, co też czynię. Przejście nie jest długie. Wsiadam w linię A i wysiadam na następnej stacji, którą jest Náměstí Míru. Jest to najgłębsza stacja praskiego metra. Ruchome schody robią wrażenie. Oczywiście zaliczam przejazd nimi, który trwa 2 minuty i 20 sekund :P :


Następnie wsiadam w kolejny pociąg i jadę do końca. Na stacji Skalka wdziera się do składu trochę nieprzyjmeny zapach. Odgałęziają się też tory do szopy, a po chwili wyjeżdżamy z tunelu. Mijamy hale gdzie stacjonują składy metra, a następnie wjeżdżamy do mniejszej hali będącej stacją końcową Depo Hostivař:


Krótki rekonesans i tym samym składem ruszam w drogę powrotną. Tym razem dojeżdżam do stacji Můstek, gdzie mam przesiadkę na linię B. Tutaj przejście już nieco dłuższe. Linią B podjeżdżam do trzeciej stacji przesiadkowej - Florenc i oglądam ją sobie. Następnie wychodzę na powierzchnię, gdzie spotykam się z kol. Krzyśkiem (SMall42). Z przystanku o takiej samej nazwie jak stacja metra ruszamy tramwajem 24 do przystanku Václavské náměstí. Następnie udajemy się na starówkę i Most Karola, gdzie spędzamy chwilę czasu. Następnie docieramy do przystanku Malostranské náměstí, skąd tramwajem 22 przedostajemy się do przystanku Újezd. Znajduje się tu (tak samo nazwana) dolna stacja kolei linowej, którą się przejedziemy. Niestety akurat nam zwiała więc musimy odczekać 15 minut:


Gdy przyjeżdża zajmujemy miejsca i czekamy na odjazd. O 16:00 wagonik jest już ładnie zapełniony i ruszamy do góry. Po drodze jest przystanek o wdzięcznej nazwie Nebozízek, gdzie wysiada większa część pasażerów. My docieramy na samą górę do stacji Petřín:


Następnie udajemy się do akademika, w którym mieszka kol. Krzysiek, aby zostawić plecak i trochę odpocząć. Po 17:00 opuszczamy akademik i udajemy się do stołówki studenckiej, a następnie na przystanek Koleje Strahov, skąd przegubową Karosą linii 124 podjeżdżamy do przystanku o wdzięcznej nazwie Malovanka. Tam przesiadamy się na tramwaj 15, którym pojedziemy na Nádraží Holešovice. Tramwaj ten jedzie objazdem, przez nieużywany odcinek z przystankiem Hládkov znajdującym się w ulicy Hládkov. Z powrotem jego objazdowa trasa wiedzie przez Pohořelec czyli odpowiednik kędzierzyńskiego osiedla, na którym mieszkam. :D Na stacji Praha-Holešovice akurat zwiała nam městská linka, więc mamy pół godziny czasu, podczas których konsumuję kiełbaskę z grilla. Następnie RegioNovą kursującą na městskej lince jedziemy do Prahy-Libeň. Stacja również przeszła modernizację. W ČD Centrum wpłacamy po 220 koron na elektroniczny portfel na In-Karcie, aby jutro zapłacić tym za bilet i uzyskać przez to zniżkę ČD Bonus. Następnie udajemy się na położony nieopodal dworca przystanek Nádraží Libeň, skąd autobusem 194 jedziemy na Letňany. Jest to węzeł komunikacyjny i jednocześnie stacja końcowa metra. Podziemna część węzła dość rozbudowana, a sama stacja ciekawa, bo w przeważającej części składa się z luster:


Wsiadamy w właśnie podstawione metro C i ruszamy do centrum. Wysiadamy na stacji I. P. Pavlova, gdzie przy wyjściu z peronu zatrzymują nas kanary - tak wyglądają kontrole w Pradze. Udajemy się teraz do pizzerii Einstein, gdzie można zjeść tanią i smaczną pizzę. Na kartę ISIC jest dodatkowa zniżka. Odpoczęci i najedzeni udajemy się na Náměstí Míru, skąd wyruszamy tramwajem 16. Po drodze mijamy sklep Olympus Aaron :D :P (czytelnicy pl.misc.kolej wiedzą dlaczego to napisałem). Docieramy do przystanku Anděl. gdzie przesiadamy się na 12-tkę, która dowozi nas na Smíchovské nádraží. Jak sama nazwa wskazuje dotarliśmy na stację Praha-Smíchov, gdzie robimy krótki rekonesans. Oglądam też stację metra, do której schodzi się bezpośrednio z holu dworca. Przy wyjściu z peronu metra są pragotrony informujące o odjazdach pociągów. Następnie ponownie tramwajem 12-tką ruszamy w drogę powrotną, ale wysiadamy przystanek wcześniej czyli na przystanku "Na Knížecí". Znajduje się tu dworzec autobusowy. Mamy szczęście, gdyż nasz autobus 217, jeżdżący teraz już tylko co 20 minut, pojedzie za chwilę. Wsiadamy do małej karosy pełnej studentów i dojeżdżamy do Stadionu Strahov, skąd spacerkiem docieramy do akademika. Na dzisiaj starczy. :)

DZIEŃ 2 - 4.12.2009.

Praha - Roudnice nad Labem - Ústí nad Labem - Děčín - Bad Schandau - Pirna - Heidenau - Kurort Altenberg - Heidenau - Dresden - Görlitz - Wrocław - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

Dzisiejszy dzień już typowo kolejowy. Większość trasy przejadę wspólnie z kol. Krzyśkiem. Akademik opuszczamy o niezwykle późnej godzinie 3:50 (:P) i udajemy się na przystanek Stadion Strahov, skąd nocnym autobusem 510, wijącym się po serpentynach zjeżdżając z górki, jedziemy do przystanku I.P.Pavlova. Tam przesiadka na 505, który po krótkiej chwili wysadza nas przed górnym budynkiem praskiego dworca głównego. Najpierw do ČD Centrum zakupić bilecik. Później cykam pojedyncze fotki, w tym rzeźby ludzi na peronie 1:


Wsiadamy do stojącego w peronach EXCELSIORA do Chebu i bez problemu znajdujemy pusty przedział. Moja eLiška jest ważna do godziny 6:00, więc mogę na niej dojechać do Roudnic nad Labem. Przy kontroli konduktorka nic nie mówi i podejrzewam, że do Ústí już by się nie pojawiła, ale nigdy nic nie wiadomo, więc na wszelki wypadek w Roudnicach przesiadamy się na jadącego zaraz za nami CityElefanta. Osobówką docieramy do głównego usteckiego dworca, gdzie przy tym samym peronie po chwili oczekiwania zatrzymuje się osobówka Chomutov - Děčín. Pora dojazdów do szkoły, więc w pociągu sporo uczniów, chociaż bardziej logiczne byłyby dla mnie o tej porze potoki uczniowskie w przeciwnym kierunku. Przy pierwszych skrawkach światła przemierzamy ładny odcinek, z Łabą po jednej stronie i wysokimi skałami po drugiej. Przed samym Děčínem widzimy po drugiej stronie Łaby motoraczka z doczepką, który na stacji Děčín hl.n. zjawia się niedługo po nas. My mamy 1,5 godziny czasu. W punkcie obsługi ČD - Kurier dostrzegam masę cegieł ułożonych w kilka wysokich pionowych wież, co wygląda dość fajnie. :) Udaję się na krótki rekonesans po mieście, a gdy jest już trochę jaśniej urządzam sesję zdjęciową na tej ładnie położonej stacji:


Funckjonuje tutaj, podobnie jak w Kędzierzynie peron 1A, który jest przedłużeniem peronu 1, ale nie wiem jak często jest używany. Linia w kierunku Liberca odgałęzia się jeszcze prawie w peronach, natomiast trasa do Niemiec znika w tunelu wydrążonym w wysokiej skale. Spore opóźnienie ma EN Phoenix z Berlina do Pragi i długo się nie pokazuje mimo zapowiedzi o wjeździe, ale w końcu dociera. Nasz motoraczek do Bad Schandau zostaje podstawiony na krótko przed odjazdem:


Niestety ludzi sporo, więc już widać, że zaliczenie nie będzie komfortowe. Dodatkowo utrudniają je zaparowane szyby. Rozpoczynam teraz zaliczanie niemieckiej części pięknej linii wzdłuż Łaby. Klimaty podobne jak w Czechach, z jednej strony rzeka, z drugiej pionowe skały. Najpierw jeszcze kilka przystanków po stronie czeskiej. Liczyłem, że powysiada na nich większość pasażerów naszego motoraka, a tu zonk, prawie wszyscy jadą do Niemiec. Nastawnia o dość starodawnej budowie, z napisem Schöna oświadcza, że właśnie przekroczyliśmy granicę. Tak samo nazywa się też punkt graniczny i pierwszy przystanek w tym państwie. Nieopodal odpoczywa sobie S-Bahn, który pojedzie do Drezna. Po przejechaniu jeszcze przystanków Schmilka-Hirschmühle oraz Krippen docieramy do Bad Schandau. Stacja większa niż się spodziewałem. Tory pooddzielane ogrodzeniami. Czasu nie jest wiele, więc podczas przesiadki na S-Bahn staram się jak najwięcej uwiecznić:


W dalszą trasę pojedziemy już czymś wygodniejszym niż motorak, a mianowicie niemieckim piętrusem. Jedzie się cicho i wygodnie. Klimaty ciągle pozostają te same:


Mamy godzinę czasu, aby dotrzeć do Heidenau, więc nie jedziemy tam od razu tylko wysiadamy w Pirnie, gdzie w czasie półgodzinnego oczekiwania na kolejny S-Bahn zwiedzamy stację:


Trwa właśnie generalny remont budynku dworca. Stacja jest wyspowa, po drugiej stronie znajduje się peronik linii do Bad Schandau przez Neustadt, który zaraz za stacją zaczyna wspinać się pod górkę, aby następnie przejść po okazałym kamiennym wiadukcie. Stacja jest spokojna, od czasu do czasu ciszę przerywa przejeżdżający na pełnej prędkości EC z lub do Czech. Pół godziny upływa dość szybko i kolejnym S-Bahnem podjeżdżamy do Heidenau. Tutaj już nieco gorzej, bo budynek to jakaś stara rozpadająca się rudera. Tabliczki przed wejściem świadczą o tym, że kiedyś mieściło się tu Reise Zentrum, ale teraz jest zamknięte na 4 spusty, a karteczka na oknie odsyła do Pirny. Stacja posiada 2 perony plus 2 ślepe tory od strony Drezna. Akurat o tej porze odjeżdża z nich kilka S-Bahnów na lotnisko. Przy drugim peronie stoi sobie desiro z "Nicht einsteigen" na wyświetlaczu. Kursuje ono na trasie do Altenbergu ale pociąg po 10 jeździ tylko w wybranych terminach (dlatego mieliśmy godzinę czasu aby dojechać do Heidenau), więc skład ma godzinę odpoczynku. Biedactwo padło ofiarą pacykarzy sprejowych. Po 11:00 przybywa z Altenbergu drugie desiro, które zaraz uda się tam ponownie. Fotki z Heidenau:


Zajmujemy miejsca i ruszamy. Trasa jest malownicza: lasy, pagórki, potoczki, pionowe skały, łuki, tunele, czyli dla każdego coś miłego. No i zasuwające desiro. :-) Przystanki w większości klimatyczne. Za ostatnią stacyjką zaczynamy ostro wspinać się pod górkę, mimo to desiro pruje szybko. Trochę rzuca na łukach. Widoki zaczynają być piękne, po chwili krajobraz wokoło staje się biały:


Niedługo później wjeżdżamy na klimatyczną stację czołową Kurort Altenberg, połączoną z dworcem autobusowym. Strasznie żałuję, że mam tu tylko 5 minut czasu, co pozwala wykonać jedynie kilka szybkich fotek:


Peron oblodzony, więc trzeba uważać aby się nie wytarabanić. W czasie focenia do desira ładuje się pełno uczniów. O 12:19 rozpoczynamy zjazd z górki. Uczniowie w większości wysiadają na stacyjkach po drodze. W Glashütte będziemy mieć krzyżowanie z desirem w przeciwnej relacji, tym skrzywdzonym przez pacykarzy. Jednak gdy nadchodzi godzina odjazdu na stacyjce nic się nie zjawia. Niecierpliwi się również kierpoć. Vlak przybywa dopiero po 10 minutach i tyle opóźnienia generuje nam:


Na trasie mijamy kolorowy przystanek autobusowy z kolorowymi śladami rąk odciśniętymi na jednej ze ścian:


Przystanek Burkhardswalde-Maxen jest monitorowany, odjeżdżając możemy oglądać nasz pociąg na monitorku wiszącym nad peronem. Przed Heidenau kierpoć podaje skomunikowania i potwierdza się, że uciekł nam S-Bahn, którym planowaliśmy jechać. Trzeba będzie poczekać 15 minut na następny. W tym czasie desiro wyrusza w kolejny kurs piękną trasą, którą polecam wszystkim wybierającym się w tamte rejony:


Wsiadamy w S-Bahn i rozpoczynamy jazdę mijając kolejne przystanki na terenie Drezna. Przed Dresden Hbf, na którym wysiądziemy tory dalekobieżne oddzielają się od naszych aby wpaść do przeciwległych górnych poziomów hali. Pomiędzy nimi na dolnym poziomie znajdują się perony czołowe. Na górnych peronach, tych skąd jeżdżą EC do Czech, stoi ICE do Wiesbaden, więc niezwłocznie udaję się go sfocić. Następnie wykonuję spacer po dworcu i sesję zdjęciową:


Czas nie pozwala dotrzeć mi w każdy zakamarek dworca, ale to nie ostatnia moja wizyta tutaj, więc wszystko do nadrobienia. Nasz RB do Görlitz najpierw wypisany na peronie górnym, ale na krótko przed odjazdem przeganiają nas na dół. Podstawia się pojedyncze desiro, a ludzi sporo, więc jest tłok. Chwilę po zajęciu miejsc czujemy łupnięcie (w Görlitz okazało się, że było to podpięcie drugiego desira). Ruszamy z leciutkim poślizgiem. Pierwszym postojem jest Dresden-Mitte, a później przejeżdżamy przez most nad Łabą, skąd widać Stare Miasto. Następnie docieramy na stację Dresden-Neustadt, która również posiada halę i zaczynają tu pociągi niektórych linii. Spotykamy się tu z jakimś EC do Czech. Następnie przystanek Dresden Industriegelände w przemysłowej części miasta i zaniedbany dworzec Dresden-Klotzsche, gdzie odbijamy już na linię do Görlitz. Linia jest raczej nudna, zaliczałem ją w trakcie powrotu z Niemiec w 2007 roku. W Grossharthau zaczyna się obszar ZVON-u. W Bischofsferdzie wsiada przedstawiciel tego związku komunikacyjnego i rozdaje pasażerom folderki z reklamą imprez przedświątecznych na obszarze ZVON (i mapą sieci komunikacyjnej) oraz pudełeczko zawierające 2 czekoladki :-) :


Ludzi stopniowo ubywa, największe wypróżnienie w Bautzen i Löbau. W Görlitz wjeżdżamy na ten sam tor, na który niedługo później zostaje podstawiony nasz vlak do Wrocławia. Tablica kierunkowa ohydna i bardzo zużyta:


Odjeżdżamy punktualnie. W Zgorzelcu planowe 20 minut postoju. Następnie jedziemy wolno i często stajemy na semaforach. W efekcie przejazd ze Zgorzelca do Węglińca trwał prawie godzinę i od razu zameldowaliśmy się tam z plecami... Zmiana loka na elektryka i ruszamy według zmienionego rozkładu jazdy, który zna tylko hafas, zmiany czasowe na stronie PR już nie. Do Legnicy było jako tako, a potem znów zaczęła się męczarnia. Długo stoimy w rozgrzebanych i modernizowanych właśnie Malczycach, aby minąć się z prestiżowym ŚLĄZAKIEM do Zgorzelca. We Wrocławiu jesteśmy ok. 20:50 czyli pół godziny później w stosunku do rozkładu z cegły i 10 minut w stosunku do rozkładu z hafasa. Właśnie podstawia się moja osobówka do Opola, a w praktyce do Kędzierzyna. Odprowadza mnie na nią kol. Krzysiek, z którym się żegnam. Jazda ostatnich 125 km upłynęła spokojnie, bez żadnych przygód i po 23:00 zakończyłem wyjazd.