Świętokrzyska wizyta
10.08.2019.
Kędzierzyn - Gliwice - Katowice - Zawiercie - Kielce - Busko Zdrój - Kielce - Jędrzejów - Olkusz - Mysłowice - Katowice - Gliwice - Kędzierzyn
Bilet:
Relacja:
Tegoroczne wyjazdy są głównie turystyczne, więc wypadałoby w końcu zaliczyć coś nowego. Wybór padł na reaktywowaną w poprzednim rozkładzie jazdy trasę do Buska Zdroju. Niestety bez zwiedzania miejscowości, ponieważ rozkład 2 par jest tak ułożony, że albo trzeba wracać od razu albo siedzieć tam kilka godzin co uniemożliwiłoby powrót do domu w ten sam dzień. Wyruszam porannym regio Kędzierzyn-Gliwice. W Gliwicach tradycyjnie przesiadka na Koleje Śląskie, którymi docieram do Katowic. Przy peronie 1 stoi regio do Zatoru mający za zadanie dowieźć turystów do Energylandii:
Frekwencja bardzo marna. Jakiś zabłąkany obcokrajowiec pyta mnie po angielsku czy tym pociągiem dojedzie do Oświęcimia. Teraz udam się do Kielc pociągiem regio OSTANIEC przez Zawiercie i CMK. Nieco wcześniej odjeżdża regio również do Kielc ale trasą przez Olkusz i Sędziszów. Polregio ma ostatnio manię wieszania w swoich składach naklejek promujących ich aplikację mobilną. Ktoś genialny wpadł jednak na pomysł aby naklejać je na oknach dokładnie na wysokości wzroku. O ile w opolskim zakładzie naklejki są tylko na niektórych oknach, tak w pojazdach zakładu świętkorzyskiego na każdym są po 2. W zamian są one z takiego tworzywa że można je bez problemu odkleić i umieścić w innym miejscu. Efekt jest taki, że pierwszą rzeczą jaką robi niemal każdy podróżny po zajęciu miejsca jest odklejenie naklejki i umieszczenie jej byle gdzie. W efekcie mamy totalny misz masz: okna i ściany poobklejane losową ilością naklejek w bliżej niesprecyzowanych pozycjach co wygląda bardzo niechlujnie. Jak dla mnie marketingowy strzał w stopę, może autorem był ten sam mózg co parę lat temu obklejał T-Mobilem całe wagony (łącznie z szybami okien) PKP IC. W OSTAŃCU zapełnienie całkiem przyzwoite:
W Zawierciu wjeżdżamy na CMK, aby zjechać z niej w Knapówce i skierować się do Włoszczowej. W momencie zjazdu z CMK zostaje ujawniony podróżny, który miał wysiadać w Zawierciu. Kierownik każe wysiadać mu w Czarncy i wracać przez Częstochowę. Dla gościa lepiej by było dojechać już do Włoszczowej, bo stamtąd ma większe możliwości powrotu (z Czarncy najbliższy pociąg będzie chyba dopiero za kilka godzin). Tak czy owak nie zazdroszczę gościowi sytuacji. W stolicy województwa świętokrzyskiego melduję się po 10:00:
Mam niecałą godzinę czasu, więc fotografuję stojące na stacji składy (m.in. rzadko już spotykany EN81) oraz zaglądam do budynku dworca:
Do Buska-Zdroju pojedzie świętokrzyski impuls:
Po podstawieniu drużyna rozkłada w całym składzie ulotki na temat uzdrowiska oraz rozkłady komunikacji dowożącej ze stacji kolejowej do miasta, bo odległość jest spora. Stopniowo dosiadają kolejni ludzie, w tym paniusia, która wyraża swoje oburzenie, że osoby jadące w pojedynkę mają czelność siadać na czwórkach, a nie na zwykłych miejscach. :P Tuż przed odjazdem impuls jest już pełniusieńki, co mnie lekko szokuje, bo nie myślałem, że jest tu aż taka frekwencja. Z początkiem jedziemy standardową trasą w kierunku Sędziszowa, aż do stacji Sitkówka-Nowiny. Tam zjeżdżamy na linię w kierunku Buska-Zdroju, ale jeszcze nie zaczynam zaliczać bo odcinkiem do stacji Włoszczowice miałem okazję jechać podczas przejazdu pociągiem IR z Przemyśla, który kursował przez Staszów. Tak więc zaliczanie zaczyna się dopiero od Włoszczowic, gdzie odgałęzia się linia właśnie w kierunku Staszowa. Niedługo potem mamy postój na specjalnie odnowionym przystanku Kije:
Zapewne przyczyną uruchomienia tego przystanku jest położony w pobliżu zamek. Trasa lekko pagórkowata. Na stację Busko-Zdrój wtaczamy się powoli. Na peronie na pociąg powrotny oczekuje tak samo duży tłum jaki przyjechał pociągiem, w tym grupy zorganizowane:
Pasażerowie z naszego pociągu przesiadają się do autobusu, który dowozi do centrum miejscowości:
Mam tylko kilka minut, więc ekspresowo robię dokumentację i jak się okazuje nie jestem jedyny:
Patrząc na to jaki tłum wsiadał do pociągu nie nastawiałem się, że po zrobieniu zdjęć znajdę jeszcze jakieś fajne miejsce, tymczasem okazuje się, że na końcu składu pozostało dokładnie jedno wolne i to w takim układzie jaki lubię. :P Mogę więc komfortowo zaliczać także w drodze powrotnej. Ok. 13:00 jesteśmy z powrotem w Kielcach:
Robię kilka zdjęć m.in. TLK SZTYGAR z Radomia do Wrocławia:
Mam jeszcze trochę czasu, więc idę na chwilę na deptak. Do Katowic powrócę trasą przez Olkusz, jednak do pociągu jeszcze sporo czasu, więc Kielce opuszczam pociągiem relacji Ostrowiec Świętokrzyski – Kraków:
Pojadę nim do Jędrzejowa na szybkie zwiedzanie. Wysiadam na spokojnej jędrzejowskiej stacji:
Do rynku jest dość daleko, więc muszę iść w miarę żwawo. W Jędrzejowie jest również wąskotorówka, której tory przecinają główną drogę miasta:
Mijam też miasteczko ruchu drogowego, w którym są uliczki, znaki drogowe, a nawet działająca sygnalizacja świetlna:
Jędrzejowski rynek to wielkie rondo, ale z tego co wiem planowana jest jego przebudowa i przeróbka na zwyczajny plac o funkcjach rekreacyjnych:
W drodze powrotnej chciałem zajść jeszcze na stację wąskotorówki, ale gdy dotarłem w jej rejony nie za bardzo umiałem odnaleźć wejścia na nią, a czas mnie już bardzo gonił, więc zrezygnowałem. Na stację powracam na chwilę przed wjazdem pociągu do Katowic:
Upał jest w tym momencie nie do zniesienia, na szczęście w pociągu jest klimatyzacja. Do Tunelu jedziemy magistralą, którą kursują pociągi w stronę Krakowa. Następnie zjeżdżamy na lokalną linię. Prędkość na całym odcinku od Tunelu do Olkusza jest tragiczna, a jazda ciężka do wytrzymania, ale prawie cały ten odcinek jest jednym wielkim placem budowy, więc za jakiś czas powinno to się zmienić. Za Olkuszem jest już lepiej. Okazuje się, że zupełnie przypadkowo zaliczę dzisiaj coś jeszcze, ponieważ aktualnie pociągi na tej trasie kursują objazdem przez Mysłowice, jednak nie tak jak podczas ubiegłorocznych targów w Sosnowcu, tylko łącznicą prawie przy samej stacji Jaworzno-Szczakowa. Za Bukownem rozpoczyna się trasa objazdowa. Dąbrowę Górniczą Wschodnią mijamy torem bez peronu, a potem zjeżdżamy do posterunku Dorota:
Wspomnianą łącznicą wjeżdżamy na E-30. W Katowicach melduję się po 19:00:
Przesiadam się na KŚ, którymi jadę do Gliwic:
Ostatni etap podróży to szynobus, który przyjechał z Kłodzka i będzie powracać do Kędzierzyna. Na peronie 4 bije się 2 pijanych gości, jeden spycha drugiego z ruchomych schodów. Niestety tuż przed odjazdem mojego pociągu jeden z nich wsiada do naszego składu. Jego zachowanie pozostawia wiele do życzenia: słucha głośno muzyki oraz nieustannie gada do siebie przeklinając oraz obrażając maszynistę i kierownika. Kierownik po jakimś czasie nie wytrzymuje i zaczyna go upominać. Każde kolejne upomnienie powoduje jednak, że gość jeszcze bardziej przeklina i obraża kierownika. Sam kierownik moim zdaniem też niepotrzebnie zaognia konflikt, bo przed Kędzierzynem dochodzi już prawie do rękoczynów między kierownikiem a pasażerem, czego efektem ubocznym jest trafienie mnie czapką pasażera, którą w złości rzucił mu przez skład zdenerwowany kierownik. Dobrze, że podróż do Kędzierzyna nie trwa długo, bo nie wiadomo jak dalej potoczyłby się ten cyrk. Do domu docieram przed 21:00.