Pożegnanie wakacji z ČD
31.08.2006.

Kędzierzyn - Chałupki - Bohumín - Přerov - Břeclav - Brno - Přerov - Bohumín - Chałupki - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Wakacje też dobiegły końca. Postanowiłem zakończyć je na moich ulubionych kolejach czeskich i wybrałem się na pożegnalną wycieczkę. Pogoda niestety była fatalna. Po przejściu z domu na kędzierzyński dworzec byłem przemoknięty do suchej nitki. W czasie podróży do Chałupek trochę przeschłem. W Chałupkach na szczęście praktycznie już nie padało więc mogłem przejść do granicy na autobus a nie bulić 2 zł za pociąg. W Bohumínie zakupuję bilet a następnie w oczekiwaniu na rychlik KYSUCA fotografuję kibel który przybył z Katowic oraz IC Jan Perner do Pragi:


Mój rychlik przyjeżdża spóźniony ok. 10 minut. Zajmuje miejsce w wagonach które zostają dołączone. Wewnątrz włączone ogrzewanie, no ale nie ma co się dziwić w taki ohydny dzień. Mimo że pociąg przybył opóźniony to ruszamy punktualnie bo Czesi zawsze szybko uwijają się z manewrami. W Ostravie wagon zapełnia się. Trasa jest mi dobrze znana. Wysiadam w Přerovie gdzie mam przesiadkę przy tym samym peronie na rychlik GALAN relacji Praga - Břeclav. Ruszamy z małym poślizgiem ale z Přerova z reguły pociągi tak wyjeżdżają bo jest masa skomunikowań. Ten odcinek również jest zmodernizowany, jeżdżą tędy EC z Polski do Wiednia. Po drodze fotografuję stacje Hulín:


Oraz Hodonín:


Dojeżdżam do stacji Břeclav. Jest to czeska stacja graniczna z Autrią i Słowacją. Można tu spotkać tabor czeski, słowacki, austriacki, niemiecki i polski. Urządzam więc dużą sesję zdjęciową, którą trochę utrudnia mi padający deszcz:


Następnie wsiadam w osobówkę którą pojadę do Brna. Wagony niestety z oknami uniemożliwiajacymi wychylanie się. Prowadzi bardzo stary, odrapany lok, z którego odpada farba i nie ma on nawet połówkowego pantografu. Na trasie wiele ładnie prezentujących się pól ze słonecznikami. Fotografuję peron stacji Vranovice ponieważ nazwa ta kojarzy mi się z jedną taką moją niezbyt przeze mnie lubianą nauczycielką ;-P :


Do Brna docieram punktualnie. Tym razem mam tu dużo czasu więc mogę pozwiedzać tę bardzo ciekawą stację i wykonać sesję zdjęciową:


Niektóre perony są oddalone od głównej części stacji, cała stacja idzie po łuku, nad stacją widać ładny kościółek. Budynek też bardzo okazały i bardzo ładny wewnątrz. Duże ČD Centrum z elektronicznym systemem kolejkowym. W holu ekrany dotykowe na których można sobie wyszukiwać połączenia w Hafasie. W tunelu pod peronami targowisko, jedno z wyjść z dworca prowadzi bezpośrednio do kilkupiętrowego Tesco. ;-) Zbliża się czas odjazdu mojego pociągu więc udaję się na peron. Większość przedziałów niestety pozajmowana. Idąc przez skład dochodzę do wagonu bagażowego w którym też są przedziały ale o wiele wygodniejsze niż w pozostałych wagonach. Tam znajduję wolne miejsce. ;-) Ruszamy z małym poślizgiem, ale i tak pewnie nadrobimy po drodze. W czasie jazdy focę stację Vyškov na Moravě:


Uwieczniam także wnętrze przedziału 2 klasy wagonu bagażowego w moim pociągu:


W Přerovie duża wymiana pasażerów ale raczej w zwykłych wagonach. Niemniej jednak skład mojego przedziału również się zmienia, dosiada się m.in. mężczyzna z laptopem. Na tym samym peronie spotykamy się z GALANEM do Pragi. Dalsza część podróży również odbyła się bez żadnych przygód i o 17:17 ląduję w Bohumínie. Pociąg z Chałupek mam o 18:51 tak więc kupa czasu, nie warto jechać autobusem. W najbliższym czasie nie wybieram się już do Czech a zostało mi 30 koron więc udaję się do Alberta żeby przehulać je na coś (czyt. chipsy, batonik i Lentilky). ;-) Potem udaję się spacerkiem w kierunku przejścia, po drodze trochę mży. Po długim ale przyjemnym spacerze z kontrolą paszportu pod drodze zajmuję miejsce w kiblu Chałupki-Racibórz. Na tym pociągu jadą zawsze dwie jednostki, pewnie jakiś podsył. Z reguły jestem jednym z nielicznych pasażerów tego pociągu... Godzina odjazdu mija a tu nic (witamy na PKP...). Pytam kondiego co się dzieje, on na to że maszynisty nie ma. W końcu dociera spacerkiem i ruszamy mając 10 minut w plecy. W Raciborzu mam 4 minuty na przesiadkę. Kondi mówi że pociąg poczekam, ale do wszystkiego ma olewacki stosunek więc zbytnio mu nie ufam. Na szczęście kibelek do Kędzierzyna faktycznie czekał, poza mną przesiadał się jeszcze jeden facet (chyba tylko my dwoje jechaliśmy tym pociągiem z Chałupek, na pozostałych stacjach wymiana podróżnych zerowa). Zaraz po moim wejściu do pociągu ruszamy. Do Kędzierzyna docieram bez przeszkód i tak kończy się moje ostatnie w te wakacje kółeczko.