Czeska dwudniówka nr 1
14-15.06.2007.

Kędzierzyn - Chałupki - Bohumín - Ostrava - Bohumín - Přerov - Otrokovice - Vizovice - Otrokovice - Hodonín - Zaječí - Šakvice - Hustopeče u Brna - Šakvice - Vranovice - Pohořelice - Vranovice - Brno - Veselí n.Moravou - Bzenec - Moravský Písek - Hodonín - Veselí n.Moravou - Hodonín - Břeclav - Brno - Česká Třebová - Praha - Plzeň - České Budějovice - Veselí n.Lužnicí - Jihlava - Havlíčkův Brod - Brno - Břeclav - Přerov - Bohumín - Chałupki - Kędzierzyn

Bilety:

Relacja:

Ponieważ pomysły na jednodniowe trasy w Czechach są już na wyczerpaniu postanowiłem rozpocząć wyjazdy na trasy dwudniowe. I tak 14 czerwca o świcie wyruszyłem na pierwszą dwudniówkę po Czechach. Wyjazd jak zawsze o 6:07, przesiadka w Raciborzu i przed 7:30 osiągam Chałupki. Udaję się do budynku stacyjnego. Wraz ze mną udaje się tam pewien pan, który chce jechać dalej w kierunku Rybnika. Nie miał zbyt ciekawej miny gdy zobaczył że najbliższy pociąg w tym kierunku jest... po 13:00 ! Wkurzył się strasznie i albo poszedł na PKS albo zadzwonił sobie po transport. Niestety PKP to nie Szwajcaria i nie można jechać "na ślepo" bez uprzedniego sprawdzenia rozkładu jazdy. Ja natomiast czekam co będzie z pociągiem Katowice-Ostrava. Gdy zbliża się godzina przyjazdu zapowiadają mu 10 minut spóźnienia (to już tradycja jeśli chodzi o ten pociąg). Wstrzymuję się więc na razie z kupieniem przejściówki i czekam na kolejne zapowiedzi. Gdy zapowiedzieli że wjeżdża udaję się do kasy. Przejściówkę dostaję na 2 blankietach ze zniżką 50 %, chyba "całe" już się skończyły. Ciekawe co będzie jak i te się skończą bo drukowali je chyba Czesi, a ci przerzucili się już na przejściówki elektroniczne, więc pewnie tych już nie drukują. Przyjeżdża kibelek z edkowym przodem w najnowszym schemacie malowania. Z przodu przedział 1 klasy jednak na każdym oknie kartka, że jedzie on jako 2 klasa. Tam też się lokuję. Nawet fajne te fotele. ;-) :


W Bohumínie wsiada trochę Czechów jadących do Ostravy. Ja udaję się do kasy żeby zakupić sieciówkę dwudniową której cena dla mnie wynosi tylko 400 koron bo posiadam In-Kartę. Kasjerka którą pierwszy raz widzę na oczy nie może skojarzyć o jaki bilet mi chodzi i tłumaczy że 10 czerwca były zmiany. Owszem, wprowadzono nowe rodzaje biletów sieciowych ale z sieciówką dwudniową na razie nic się nie zmieniło. W końcu odnajduje ten bilet w komputerze i wystawia mi go. Odbieram też drugie uaktualnienie do cegły. Niestety nie było GRAND EXPRESSU. ;-( Następnie powracam na peron, osobówka do Ostravy jeszcze stoi, do przyjazdu BESKYDA jest pół godziny. Postanawiam więc nie siedzieć tu na stacji tylko przejechać się do Ostravy i nazot, więc wsiadam do kibla, który po chwili rusza. W ten sposób nieplanowo zaliczyłem sobie jazdę polskim składem na czeskiej trasie. ;-) W Ostravie wysiadam zrobić fotki:


Na sąsiednim peronie na tablicy jest już wypisany mój rychlik, którym będę jechać. Punktualnie o 8:03 ruszamy w drogę powrotną do Bohumína. Zdobywam pierwszą pieczątkę na mojej sieciówce. Po krótkiej jeździe jestem znów na stacji, na której byłem 20 minut temu. Przechodzę na peron 3 i oczekuję na rychlik. Przy sąsiednim peronie stoi już osobówka która ma jechać tuż za nami. Gdy nadchodzi godzina odjazdu BESKYDA wypisują mu 10 minut opóźnienia. Osobówka odjeżdża punktualnie o 8:24, rychlik wyprzedzi ją gdzieś na trasie. Cykam jej odjazd:

W końcu przyjeżdża spóźnialski. Ładuję się w niego i ruszamy. Na każdej stacji ładuje się po kilka wycieczek szkolnych (wściekli się czy co ?). Osobówkę wyprzedzamy chyba w Jistebníku. Wszystkie wycieczki wyładowują się w Hranicach na Moravě przez co postój na tej stacji trochę się wydłuża. Jeszcze 20 minut jazdy po znanej trasie i meldujemy się w Přerovie. Pociągi w kierunku Ołomuńca i Břeclavi czekają, ale oba przy innych peronach, więc trzeba lecieć. Dawniej pociąg do Břeclavi oczekiwał przy tym samym peronie. Przechodzę więc na peron 1 i zajmuję miejsce w pociągu. Po chwili ruszamy. Na tej trasie obowiązuje ruch lewostronny podobnie jak na tej co jechałem przed chwilą ze względu na to, że prowadzi do Austrii a w całym tym państwie obowiązuje właśnie ruch lewostronny. Z powodu spóźnienia BESKYDA również i ten pociąg doznał małego opóźnienia i z takim też zameldowaliśmy się w Otrokovicach. Czasu na przesiadkę było mało, ale motoraczek do Vizovic oczywiście poczekał na mnie i na inne osoby, które się przesiadały. Ruszamy równocześnie z rychlikiem i zaraz odbijamy w lewo od głównej magistrali. Pierwszy przystanek to Otrokovice-Trávníky. Moim zdaniem nazwa dobrana idealnie bo położony na polu. Następnie wjeżdżamy już do Zlína. To duże miasto z wieloma przystankami. Pociąg pełni tu funkcję takiego jakby mini-tramwaju bo niektóre przystanki usytuowane są bezpośrednio przy przejściach dla pieszych czy w parku. Na jednej ze stacyjek mijamy się z osobówką do Otrokovic prowadzoną dwuczłonowym szynobusem. Główną stacją jest Zlín střed i tu też wysiada większość pasażerów. Oczywiście jacyś też wsiadają, ale jest już o wiele luźniej. Po przejechaniu jeszcze kilku stacyjek osiągamy Vizovice. Mimo, że z Otrokovic wyjechaliśmy opóźnieni o 10 minut tutaj docieramy planowo. Wychodzę z pociągu na sesję zdjęciową:


Na uwagę zasługuję też umieszczony na budynku stacyjnym kran z wodą, która jak twierdzi napis nadaje się do picia. ;-) :


O 11:03 wyruszamy w drogę powrotną. Podróż w zasadzie niczym się nie różni, znowu na głównym dworcu pociąg się zapełnia, podczas całej trasy mijamy dwa pociągi w przeciwnym kierunku. Z powodu oczekiwania na mijankę w Otrokoviach meldujemy się z leciutkim opóźnieniem. Szybko przechodzę na drugi peron ale okazuje się, że rychliki również są leciutko opóźnione. Mam więc czas, aby wykonać kilka fotek:


Na niebie zbiera się coraz więcej ciemnych chmur. Najpierw przyjeżdża rychlik w kierunku Ołomuńca. Chwilę po jego odjeździe na ten sam tor wjeżdża mój pociąg. Zajmuję miejsce w ostatnim wagonie. Podczas jazdy stanąłem sobie w przedsionku, żeby nakręcić kilka filmików i cyknąć fotkę:


Zauważyłem, że drzwi międzywagonowe nie są chyba niczym zabezpieczone i można je normalnie otworzyć a przy takiej prędkości mogłoby to się skończyć nieciekawie... Gdy powracam do przedziału zaczyna padać deszcz. Na stację Staré Město u Uherského Hradište wjeżdżamy w kompletnej ulewie. Nie ma sensu nawet cykać fotki. Gdy zbliżamy sie do miejscowości Moravský Písek rozpogadza się, więc mogę sfocić stację:


Mijając kolejne stacyjki docieram w końcu do celu podróży tym pociągiem czyli do Hodonína. Mam tu 20 minut więc oglądam sobie stację, niestety w budynku nie znajduję GRAND EXPRESSU. Budynek stacji jest fajnie umiejscowiony ponieważ nie ma przy nim typowej ulicy tylko placyk wyłożony kostką brukową, na którym można zaparkować samochód. Na peronie z kolei podoba mi się długa murowana wiata składająca się też częściowo z tworzywa sztucznego, przez które prześwituje słońce oraz ciekawie umiejscowione oznaczenia peronów 1 i 2 (małe tabliczki przybite do krawędzi peronów tuż przy torach). Korzystając z wolnego czasu fotografuję wszystkie wyżej wymienione miejsca oraz mój motoraczek do Zaječí, którym następnie pojadę:


Po wykonaniu zdjęć zajmuję miejsce w motoraczku i ruszamy punktualnie. Bilety sprawdza bardzo wesoły kondi, cały czas uśmiechnięty. Do każdego zagaduje coś wesołego, co dla mnie jest małym problemem bo nie jestem jeszcze aż tak biegły w czeskim żeby go zrozumieć. O cokolwiek mnie pytał to kiwnąłem tylko głową. Po zakończonej kontroli siada na siedzeniu na przeciwko mnie i rozpoczyna pogawędkę ze znajomą, która jedzie obok. Trasa to w sumie nic ciekawego, zwykła lokalka. Wszystko przebiega sprawnie aż do stacji Kobylí na Moravě. Tutaj stajemy i oczekujemy na mijankę z pociągiem jadącym z naprzeciwka. Niektórzy pasażerowie wychodzą na papieroska. Wskutek tego postoju łapiemy ok. 20 minut opóźnienia. Sprawa nie wygląda ciekawie: w Zaječí jest tylko 7 minut na przesiadkę, a trasa Břeclav-Brno to ruchliwa magistrala, więc wątpię żeby trzymali osobówkę 15 minut. No trudno, najwyżej przepadnie mi 7-kilometrowy kikut do stacji Hustopeče u Brna. Gdy zbliżamy się do celu z daleka widać magistralę. Wypatruję czy nie widać na niej jakiegoś nadjeżdżającego pociągu, lecz nic nie dostrzegam. Na stacji również nie widzę żadnego innego składu pasażerskiego poza motoraczkiem, którym przyjechałem. Spacerkiem przechodzę na drugi peron. Gdy już ostatecznie pogodziłem się z faktem straty jednego odcinka oraz perspektywą godzinnego czekania w Zaječí nagle na horyzoncie pojawia się pociąg, a z głośników rozlega się zapowiedź, że wjeżdża opóźniona osobówka, ta na którą miałem się przesiąść! ;-) Fuks niesamowity. Zanim pociąg dotarł do stacji zdążyłem cyknąć fotki:


Jednocześnie z naprzeciwka nadjeżdża też pociąg Tišnov - Břeclav. Zajmuję miejsce w wagonie i po przejechaniu jednej stacji wysiadam w miejscowości Šakvice. Byłem na początku składu więc muszę biec przez cały długi i wąski peron obok towara stojącego na sąsiednim torze. Czas przesiadki na tej stacji miał wynosić tylko 2 minuty, ale motoraczek oczywiście zaczekał. Ruszamy teraz w podróż 7-kilometrową trasą do stacji Hustopeče u Brna. Po drodze nie ma żadnych przystanków. Najpierw jedziemy wzdłuż głównej magistrali stopniowo oddalając się od niej, żeby w końcu ostatecznie odbić w innym kierunku. Trasa biegnie przez pola i łąki. Dojeżdżamy do małej stacyjki. Tory kończą się zaraz za peronem. Mam chwilę czasu na zdjęcia:


Kasa biletowa jest czynna tylko w godzinach porannych, więc 5 minut przed odjazdem przychodzi maszynista i sprzedaje podróżnym bilety. Powrót tą samą trasą. W Šakvicach mam kilka minutek czasu, więc fotografuję stację:


Gdy kończę fotografować zjawia się moja osobówka. Tym pociągiem też nie pojadę długo. Po 10 minutach jazdy wysiadam na stacji Vranovice. Nazwa tej stacji kojarzy mi się z jedną bardzo przeze mnie nie lubianą nauczycielką z liceum. ;-P Na przesiadkę jest tylko chwila więc po cyknięciu fotki przechodzę na 3 peron ze ślepym i niezelektryfikowanym torem gdzie oczekuje już motoraczek. Niestety gdy tam dochodzę słychać zapowiedź że osobówka z kierunku Brna ma 20 minut w plecy co sprawi, że nasz pociąg również o tyle się opóźni. Mam więc czas na cyknięcie fotek:


W końcu zjawia się opóźniona osobówka. Pierwszy raz mam okazję słyszeć zapowiedź aby "urychlenie" się przesiadać. ;-) Faktycznie, przesiada się multum ludzi. W końcu możemy ruszyć. Pociągi na tej trasie kursują tylko w dni robocze. Pierwszy postój to Přibice, gdzie wysiada 3/4 pociągu. Kolejny przystanek na żądanie jest oznaczony w Hafasie i cegle jako Velký Dvůr, jednak tak naprawdę nazywa się Pohořelice Dvůr. Żadnego dworu jednak nie widzę, chyba że to chodzi o dwór w sensie świeże powietrze. ;-P Następnie przejeżdżamy pod wiaduktem jakieś ruchliwej drogi i docieramy do stacji końcowej Pohořelice. Z powodu opóźnienia jest tu czas tylko na szybką zmianę czoła, jednak zdążam zrobić fotki:


Do Vranovic powracamy tą samą trasą. Zarówno w jedną jak i w drugą stronę na przystanku Pohořelice Dvůr nie zatrzymaliśmy się. Gdy dojeżdzam do Vranovic znów nie mam wiele czasu. Tak to już jest z czeskimi skomunikowaniami. ;-) Cykam więc stację i mój wjeżdżający pociąg:


Następnie jadę do Brna. Na niebie znowu zaczynają się zbierać chmury. W Brnie też nie ma GRAND EXPRESSU. ;-( Szwędając się po stacji w oczekiwaniu na podstawienie mojego przyspieszonego do Bojkovic cykam PENDOLINO oraz loka z reklamą:


W końcu pociąg zostaje podstawiony. Skład to 3 wagony z drzwiami odskokowo-przesuwnymi oraz spalinówka. Zapełnienie duże, na wielu czwórkach siedzą po 4 osoby. Ruszamy punktualnie. Niedługo po wyjeździe z Brna rozpoczyna się burza i deszcz i taka pogoda towarzyszy nam prawie przez całą jazdę. Za Blažovicami odbijamy od linii w kierunku Přerova a chwilę później przejeżdżamy nad linią z Brna przez Křenovice horní nádraží. Trasa trochę pagórkowata, biegnie przez pola i łąki. Za stacją Bzenec jedziemy wzdłuż łącznicy na Moravský Písek. Tuż przed jej odgałęzieniem mijamy przystanek Bzenec-Olšovec, jednak krawędź peronowa jest tylko przy linii na Moravský Písek. W oddali widać już wiadukt linii Přerov - Břeclav, pod którym chwilę później przejeżdżamy. Tuż przed stacją Veselí nad Moravou z prawej strony przyłącza się do nas linia z Hodonína, którą właśnie jedzie motoraczek i ściga się z moim pociągiem. ;-) Jeśli wszystko dobrze pójdzie to jeszcze dziś i ja pojadę tamtą trasą. Na razie wysiadam i szybko przesiadam się w przyspieszony do Brna, który jedzie tą samą trasą, którą przed chwilą jechałem. W czasie przesiadki cykam fotki:


Odjeżdżamy punktualnie o 19:08. Jadę tym pociągiem tylko chwilę, żeby wrócić się do stacji Bzenec w celu zaliczenia łącznicy Bzenec - Moravský Písek. Na stacji cykam dwie fotki:


W międzyczasie nadjeżdża już motoraczek rel. Kyjov - Moravský Písek. Podczas jazdy właściwie nie ma co zaliczać bo całą tą krótką linię można było zobaczyć podczas wcześniejszych przejazdów, no ale żeby w pełni uznać ją za zaliczoną chciałem też przejechać. ;-) Po krótkiej jeździe jestem znów na linii Přerov - Břeclav. Widzę że osobówka, którą mam jechać jest opóźniona o 15 minut więc obchodzę sobie stację i cykam fotki na mojej osobówce kończąc:


Wagony praktycznie puste no ale to nic dziwnego. Na trasie Přerov - Břeclav czas przejazdu pospiesznego to godzina z małym hakiem a osobowego 2 i więcej, a cena ta sama, więc nie ma co się dziwić, że osobowymi nikt nie jeździ. Kondi po daniu sygnału odjazdu kładzie się na siedzeniu i leży sobie cały czas, wychodząc tylko na postojach. Bardzo sumiennie wywiązuje się ze swoich obowiązków. ;-P Korzystając z tego, że jadę osobówką fotografuję sobie przystanki, na których pośpieszne nie stają.
Bzenec přívoz:


Rohatec:


Rohatec zastavka:


Meldujemy się ponownie w Hodonínie. Osobówka ma tu 12 minut postoju, a ja 20 minut czasu. Na peronie pusto, tylko jakiś jeden pijaczek śpi sobie na ławce. Cykam osobówkę, motoraczek którym pojadę i jakiś skład na bocznicy:


Gdy zbliża się godzina odjazdu zajmuję miejsce w pociągu. Ludzi jedzie garstka, no ale nic dziwnego bo przecież wieczór. Początkowo jedziemy główną magistralą, którą przed chwilą jechałem, wracamy się do stacji Rohatec, gdzie wjeżdżamy na peron przy budynku stacyjnym. Następnie odbijamy w prawo i magistrala znika nam za drzewami. Pośród drzew i krzewów znajduje się przystanek Rohatec kolonie. Znajdujemy się teraz przy granicy ze Słowacją. Po prawej stronie dołącza się do nas tor ze Słowacji obok którego jest też drogowe przejście graniczne i w ten oto sposób docieramy do stacyjki Sudoměřice nad Moravou. Podoba mi się fajny, drewniany budynek stacyjny. Mamy tu kilka minut postoju, zastanawiałem się dlaczego, ale nie wychodziłem z pociągu. Po przejechaniu kolejnych kilku wiosek docieramy do stacji docelowej. Na wjeździe znowu ścigamy się z pociągiem z Brna. Tym razem w Veselí nad Moravou mam 15 minut. Gdy wysiadłem zobaczyłem z przodu drugiego motoraczka, którego musieli nam podpiąć w Sudoměřicach, stąd dłuższy postój. Robi się juz ciemno więc moim słabym aparatem nie udaje mi się zrobić jakiś super dobrych fotek:


Powracam tą samą trasą. Tym razem niektóre przystanki zostały oznaczone jako "na żądanie", więc kondi pyta się czy ktoś na nich nie wysiada a wysiadających z uśmiechem uspokaja, że "Zastavimy, zastavimy !" ;-)Gdzieś w górach szaleje burza, więc podczas jazdy niebo co chwilę rozjaśniają błyskawice. Tak oto docieram z powrotem do Hodonína. Motoraczek przygotowuje się do jeszcze jednej ostatniej jazdy do Veselí n.Moravou a ja siadam na ławce i zaczynam konsumować paluszki. ;-P Udaję się teraz do Břeclavi i mam do wyboru osobówkę albo pośpiecha. Osobówka jedzie wcześniej, dziś jednak ma wypisane 15 minut opóźnienia a pośpiech 5, więc wychodzi że powinny zjawić się jednocześnie. Według wskazań tablicy obydwa pociągi mają wjechać na ten sam tor przy budynku stacyjnym. Gdy zbliża się przewidywana godzina przyjazdu pociągów pośpiechowi zmieniają tor na znajdujący się przy 3 peronie, na który trzeba iść "podchodem". Jakiś mężczyzna przechodzi jednak "nielegalnie" przez tory więc udaję się za nim, bo nie chce mi się ganiać przez pół stacji. Najpierw zjawia się osobówka. Jestem przekonany, że będzie tu oczekiwać na wyprzedzenie przez pośpiecha, lecz ona rusza. Po chwili przyjeżdża i pośpiech, praktycznie całkiem pusty. Zajmuję miejsce w wagonie w połowie 1 i w połowie 2 klasy. Kształt siedzeń rodem z naszych pośpiechów:


W 1 klasie jadą jacyś policjanci. Na najbliższej stacyjce wyprzedzamy osobówkę. Po 15 minutach jazdy jestem w Břeclavi. Chwilę później dociera i osobówka. Na stacji pusto, w budynku stacyjnym jakieś pojedyncze osoby. Mój nocny pociąg przyjeżdża o 23:42, więc żeby czas szybciej zleciał szwędam się po dworcu. Ok. 23:30 udaję się na peron 2 gdzie ma wjechać CHOPIN z Wiednia do Warszawy oraz mój pociąg - GALILEO GALILEI relacji Bratysława - Drezno. Myślałem, że na peronie będzie dużo osób, ale są tylko jakieś pojedyncze. No ale Břeclav chyba nie jest jakimś specjalnie dużym miastem. Jako pierwszy przyjeżdża CHOPIN. W składzie sypialne i kuszetki PKP IC, siedzialne Kolei Austriackich, sypialny Kolei Rosyjskich do Moskwy oraz sypialne Kolei Czeskich. Ostatni wagon zostaje odłączony i wyciągnięty poza stację, pewnie będą podpinać go do mojego pociągu. Chwilę później zjawia się GALILEO GALILEI. Z przodu wagony bezpośrednie Kolei Czeskich do stacji Františkovy Lázně, którymi od Pragi mam zamiar jechać, jednak na razie lokuję się w części drezdeńskiej, ponieważ są to klimatyzowane wagony Kolei Słowackich o standardzie IC/EC:


Ku mojemu zdziwieniu pociąg jest prawie pusty! Jadą jakieś pojedyncze osoby. Myślałem, że taka relacja będzie mieć duże obłożenie. Manewry odbywają się sprawnie i ruszamy tylko 5 minut po czasie co mnie bardzo, bardzo cieszy. A to dlatego, że następny pociąg, którym chcę jechać to rychlik Praha - Františkovy Lázně, jednak tak naprawdę nie jest on podstawiany w Pradze tylko zestawiany z przednich wagonów mojego pociągu oraz wagonów z EXCELSIORA (Koszyce - Cheb), więc jego odjazd jest zależny od punktualnego przyjazdu tych dwóch nocnych pociągów. W poprzednich dniach obserwowałem, że niestety regularnie były opóźnienia sięgające nawet godziny, więc przygotowałem sobie plany awaryjne innych tras, ale mam nadzieję, że nie będę musiał z nich korzystać. W Brnie hl.n. również wsiadają jakieś pojedyncze osoby i pociąg nadal jest pusty. Jeszcze nigdy w życiu nie jechałem tak pustą rzeźnią. Konduktorka podczas kontroli pyta mnie dokąd jadę. Skojarzyło mi się to ze spisywaniem turystyków w majowy weekend 2006, po którym podzielono jego terminy. Pomyślałem "mam nadzieję, że nie pytają dlatego, że chcą zlikwidować ten bilet" (po powrocie okazało się jednak, że wykrakałem i po 21 września chyba już nie będzie tego biletu ;-( ). Nocna podróż przebiega bardzo spokojnie, nie kręci się nikt podejrzany, zresztą w ogóle nikt się nie kręci. Leże sobie na siedzeniu, ale pilnuję żeby nie zasnąć. W Pardubicach wsiada dwóch policjantów i przechadzają się po pociągu. W Kolínie stoi dużo CityElefantów. W ten oto sposób docieramy do Pragi, prawie punktualnie czyli ok. 3:30. Żeby jeszcze tylko EXCELSIOR się nie spóźnił. Szwędam się po pustym jeszcze dworcu. Na tablicy przy EXCELSIORZE nie ma wypisanego żadnego opóźnienia. Wejście do metra zabarykadowane łańcuchami i kartka, że będzie otwarte od 4:40. W perony podstawiają się już pierwsze poranne osobówki i szykują się do odjazdów. Rozpocznie Praha - Benešov u Prahy o 3:48. EXCELSIOR przyjeżdża prawie planowo, kilka minut opóźnienia. Rozpoczynają się manewry: lok, który przyprowadził pociąg zostaje podmieniony na innego, który będzie prowadził pociąg do stacji Františkovy Lázně, następnie ten lok wyciąga część wagonów EXCELSIORA pod tunel, żeby przetoczyć je i podpiąć do wagonów z GALILEO GALILEI i uformować cały skład nowego pośpiecha. Wszystko odbyło się sprawnie, więc wyruszymy punktualnie o 4:16, no ale głupi ma zawsze szczęście, bo z tego co sprawdzałem w ciągu ostatnich 5 dni ten pociąg ani razu nie odjechał planowo. Minutę po nas w dalszą drogę do Drezna wyruszy GALILEO GALILEI a EXCELSIOR do Chebu będzie stał w Pradze jeszcze godzinę. Bezpośrednio z peronów wjeżdżamy do tunelu. Zaczyna świtać. Pierwszy raz mam okazję oglądać Pragę w ciągu dnia (no prawie dnia ;-) ). Prezentuje się bardzo ładnie, trzeba będzie się kiedyś tu wybrać. Po krótkim postoju na stacji Praha-Smíchov opuszczamy stolicę Czech. Mimo, że torowisko oraz inne elementy infrastruktury nie wyglądają na zmodernizowane to jedzie się bardzo szybko i płynnie. Na stacji Beroun stoi dużo jednostek. Cykam fotkę, ale Słońce jeszcze całkiem nie wzeszło więc wychodzi kiepsko:


Im dalej od Pragi tym widoczki robią się coraz ciekawsze, a to jakieś jeziorko, a to jakieś pagórki i łuki. Focę kolejne stacje.
Hořovice:


Rokycany:


Plzeň hl.n. to duża stacja węzłowa, nieźle zagmatwana. W zeszłoroczne wakacje miałem okazję spędzić tu godzinę, od 2:00 do 3:00 w nocy. ;-) Perony usytuowane wyżej niż wyjście do miasta, a budynek dworca znajduje się pomiędzy peronami. Na stację dotarliśmy punktualnie. Na sąsiednim torze stoi jednostka do stacji Most. Mój rychlik czeka po drugiej stronie dworca. Kolejarze pozwalają ludziom przechodzić przez tory, więc również z tego korzystam. W czasie przesiadki cyknąłem jakieś fotki:


Skład mojego rychlika dość fajny, materiałowe siedzenia. Niestety wszystko już pozajmowane. Przemierzam skład w poszukiwaniu dogodnego miejsca i w końcu docieram na sam początek do wagonów bezprzedziałowych, również z materiałowymi siedzeniami. Zajmuję miejsce, spoglądam odruchowo w górę... a na półce z bagażami leży sobie GRAND EXPRESS z plakacikiem ! ;-) Trochę wygnieciony, ale nie jest aż tak źle. Ruszamy z lekkim opóźnieniem. Na wyjeździe cykam jeszcze jedną fotkę:


Linia Plzeň - České Budějovice nie jest jakaś super ciekawa. W sumie cały czas łąki, pola i jeden tor. Zmęczenie daje o sobie znać, ale staram się trzymać bo zaliczam. Podczas jazdy cykam stację Nepomuk:


Z powodu lekkiego opóźnienia mieliśmy kilka nieplanowych postojów na mijankach i nasze opóźnienie jeszcze się zwiększyło. Docieramy do stacji České Budějovice. Będzie tu zmiana czoła, więc postój chwilę trwa. Na sąsiednim torze stoi skład, z którego rewident spuszcza wodę. Przeglądając rozkład dla tej stacji zauważyłem coś bardzo nieciekawego co aż do Czechów nie pasuje. A mianowicie rychliki z Pilzna przyjeżdżają do tej stacji o X:57 a rychliki do Brna odjeżdżają o X:54, czyli mijają się na wjeździe i nie są skomunikowane. A wystarczyłoby wprowadzić im postój na stacyjce České Budějovice severni zastavka i uzyskałoby się skomunikowanie bez zmiany rozkładu. Ruszamy w przeciwnym kierunku. Do pierwszego przystanku jedziemy tą samą trasą co poprzednio jednak mijamy go z drugiej strony i kierujemy się na linię do Pragi. Trasa też raczej polno-leśna. Linią praską jedziemy do stacji Veselí nad Lužnicí, a następnie odbijamy w prawo kierując się na linię do Jihlavy. Ta linia również polno-leśna ale jest dużo ostrych łuków, na których można wykonywać fajne fotki:


Na stacji Horní Cerekev spotyka nas ROŽMBERK relacji Bohumín - Plzeň.:


Podejrzewam, że mało kto jeździ tym na całej trasie, ponieważ "górą" przez Pragę jest znacznie szybciej. Kolejną stacją, na której mamy postój jest Kostelec u Jihlavy:


Po kolejnych 15 minutach jazdy zatrzymujemy się na stacji Jihlava město. Do elektrowozu podpina się spalinówka, co mnie trochę dziwi. Odcinek Jihlava město - Jihlava bardzo ładny. Gdy wjeżdżamy na dworzec główny w Jihalavie wyjaśnia się dlaczego ciągnie nas spalinówka. Na stacji trwają jakieś pracy przy sieci trakcyjnej. Stacja ma dość ciekawy układ. Przy budynku stacyjnym znajdują się dwa tory z peronikami, które robią ze peron 1, a na perony 2 i 3 z wiatą trzeba iść ok. 200 m wzdłuż torów. Mój pociąg zmienia czoło, a ja korzystając z i tak skróconego przez opóźnienie czasu na przesiadkę cykam fotki:


Zbliża się godzina odjazdu mojego pociągu, ale na stacji nic się nie pojawia. Na tablicy wypisuje się opóźnienie 3 minuty. W końcu przyjeżdża skład wagonowy z elektrowozem na czele, który przez miejsce robót przejeżdża z opuszczonymi pantografami. Zajmuję miejsce i ruszamy. Na wyjeździe widzę podstawiającą się osobówkę do Brna w zestawieniu jednostka + szynobus. Linia biegnie głównie lasem, czasami bardzo blisko drzew. Stacja Havlíčkův Brod to duża stacja z budynkiem stacyjnym w środku. Mam tu tylko chwilę czasu, więc nie szwędam się tylko cykam fotkę z peronu, na którym jestem:


Po chwili oczekiwania wjeżdża rychlik Praga - Brno. Okna wagonów przyciemnione i można je tylko uchylić u góry, ale klimy w wagonie nie stwierdziłem. Mój wagon w połowie przedziałowy i w połowie bezprzedziałowy. Ulokowałem się w części bezprzedziałowej:


Zaraz za stacją odbijamy w lewo od linii do Jihlavy i wjeżdżamy w tunel. Linia jest bardzo widokowa, ładne górki, fajne tunele i wysokie wiadukty. Na stacji Žďár nad Sázavou stoi osobówka do Tišnova przez Nové Město na Moravě. Skład to spalinówka i motoraczki. My również jedziemy do Tišnova, ale główną magistralą zelektryfikowaną. Tak jak już pisałem, trasa jest bardzo ładna, więc podróż do Brna zleciała szybko. W Brnie zameldowałem się przed 14:00. Z nudów cyknąłem dwie fotki:


Zaliczanie już zakończyłem, teraz już tylko powrót do domu, żałowałem tylko, że nie przejechałem się żadnym kwalifikiem (mając sieciówkę nie trzeba nic dopłacać). Mam do wyboru 2 pociągi: o 14:03 pośpiech do Bohumína, ale wtedy mam 1,5 godziny siedzenia w Bohumínie, albo o 15:03 BESKYD, ale wtedy tu w Brnie muszę siedzieć prawie 1,5 godziny. I tak źle i tak niedobrze. Nagle przychodzi mi do głowy pomysł, żeby sprawdzić w rozkładzie czy przypadkiem nie jedzie teraz jakiś EC w kierunku Břeclavi, którym można by było pojechać. Okazuje się, że za 15 minut jedzie EC HUNGARIA z Berlina do Budapesztu ! No ale mówiłem już o tym kto ma zawsze szczęście. ;-P Upewniam się jeszcze tylko w cegle, że w Břeclavi zdążę na rychlik skomunikowany w Přerovie z BESKYDEM i wsiadam do EC. Wagony węgierskie, mocno nabite. Wędrując po pociągu natrafiam na pusty przedział. Pusty dlatego, że jest w nim pełno puszek po piwie i innych śmieci. Po upewnieniu się, że siedzenia są suche zajmuję tam miejsce, w końcu to tylko pół godzinki jazdy. W sumie opłaciło się wejść do tego przedziału bo znalazłem tam bilet z Amsterdamu do Frankfurtu oraz 12 koron pod siedzeniem. ;-) Wagon niby klimatyzowany, ale klimy praktycznie nie czuć:


Pół godzinki czasu w Břeclavi wykorzystuję na fotki. Nie myślałem, że będę mieć okazję focić na tej stacji jeszcze podczas tej wycieczki:


W czasie jak focę przyjeżdża rychlik z Ołomuńca, który zaraz będzie tam powracać. Zajmuję miejsce i ruszamy. Trasa znana, więc nie ma co opisywać. W Přerovie meldujemy się punktualnie. BESKYD ma wypisane 5 minut opóźnienia a BEČVA z Chebu aż 20, które potem zwiększa się do 30. BESKYD melduje się 10 minut po czasie. Nie czeka na rychlik z Chebu tylko po zabraniu ludzi rusza. Dla mnie to dobrze, bo zdążę w Bohumínie na autobus, ale gdybym wracał z kółeczka właśnie tamtym pociągiem to miałbym problem. Pociągi w kierunku Ołomuńca również nie zaczekały na opóźnionego BESKYDA. Tak więc Přerov coś daje ciała ze skomunikowaniami (różne perony, zrywanie). Zapełnienie w pociągu duże, bo piątek i ludzie na weekend jadą. Do Bohumína zmniejszyliśmy opóźnienie do 5 minut. Po przyjeździe udaję się na autobus, którym pojadę na przejście graniczne. Zaczyna padać ale akurat podczas największej ulewy jestem w autobusie. W Chałupkach oczekuje już pociąg do Raciborza. Ruszamy punktualnie, po odjeździe kondi sprzedaje mi bilet. W Raciborzu spotykam kol. Semaforka, który właśnie rozpoczyna swoje 2,5-dniowe kółeczko. Pociąg Racibórz - Kędzierzyn jest naszym wspólnym, jego pierwszym a moim ostatnim. Jedziemy planowo. W Kędzierzynie odprowadzam jeszcze Kolegę na ROZTOCZE do Wrocławia, a następnie udaję się do domciu na zasłużony odpoczynek. ;-)